REKLAMA

Krzyczą o ochronie prywatności w Sieci a sami się z niej odzierają

W 1987 roku Red Hot Chili Peppers wydało singiel „Fight Like a Brave”, promujący krążek „The Uplift Mofo Party Plan”. Na plakacie, reklamującym pierwszy kawałek ze wspomnianej płyty, widnieje czterech członków zespołu (dosłownie!), którzy na swoje przyrodzenia założyli skarpety. Jeśli ponad 20 lat temu fotografia tego kalifornijskiego zespołu mogła szokować i zostać uznana za dowcipną, dziś coraz rzadziej tego typu kreacje traktujemy jak żart. Być może dlatego, że ktoś nieświadomie przesunął magiczną granicę pomiędzy dobrym a złym smakiem.

13.04.2014 16.45
Krzyczą o ochronie prywatności w Sieci a sami się z niej odzierają
REKLAMA

Po seksie… i po wstydzie?

REKLAMA

Od niedawna na Twitterze króluje tag #aftersex. Użytkownicy tej społecznościówki wykreowali nowy trend internetowy, a mianowicie umieszczanie tzw. „selfie” po seksie ze swoją drugą połówką (zdarzają się też samodzielne przygody). #Aftersex to właściwie galeria najróżniejszych zdjęć par – od tych zwykłych, bardziej lub całkowicie ubranych, po te bardziej roznegliżowane i bardzo intymne „pościelówki”.

Na Facebooku istnieją aż trzy strony fanowskie o nazwie „After Sex Selfies”, na których internauci umieszczają „samojebki po seksie”. Część z nich to ewidentne – miejmy nadzieję – żarty (zdjęcie z kurczakiem czy psem), ale większość to po prostu prywatne fotografie ludzi, których dzięki Facebookowi czy Twitterowi znamy z imienia i z nazwiska, ba nierzadko wiemy o nich więcej, niż to jak się nazywają. Jednak użytkownicy obu portali społecznościowych zdają się tym nie martwić - ochoczo przesyłają swoje zdjęcia pod kołdrą, na kołdrze, w majtkach i cóż… prawdopodobnie bez.

Jeśli w wielu przypadkach chciałoby się poznać przyczynę różnego rodzaju zachowań (ostatecznie ciekawym zjawiskiem jest tzw. „duck face” – czy naprawdę kobiety myślą, że wyglądają lepiej, upodobniając się do kaczek?), na #aftersex kończy się moja ciekawość. Ta moda wydaje się być tak bezsensowna i głupia, że aż trudno wyobrazić sobie jakąkolwiek rozsądną odpowiedź na proste pytanie: „Po co i dlaczego?”.

Mówimy o prywatności, krzyczymy, że się nam ją zabiera. Śmiejemy się z celebrytów, którzy za 0,99 zł od egzemplarza serwują nam sesję zdjęciową z wakacji. Mamy pretensje do Web 3.0 i wciskania nam reklam, które bazują na naszych danych. A potem z uśmiechem na twarzy i pustą głową wchodzimy z butami do własnej sypialni. Jesteśmy chorymi ekshibicjonistami, którzy rozpinają płaszcz, ale krzywią się, gdy ktoś im zagląda do kosza z zakupami. Dlaczego będąc móc wszystkim, wybieramy być… #aftersex?

Coraz bardziej wymyślnie, a przecież jest tego więcej

#Aftersex to tylko wierzchołek góry lodowej, próba pokazania jak daleko możemy się posunąć w dobie tego terroru własnym ja, w dobie obsceniczności, będąc pokoleniem nie porno, ale już hard porno. W Internecie roi się od zdjęć, które pełni zażenowania oglądamy na stronach typu wiocha.pl czy sadistic.pl. Swego czasu na Naszej-klasie.pl (dziś Nk.pl) pojawiały się fotografie młodych par w wannie z szampanem czy płatkami róż. Piana, kieliszki, fragmenty nagich ciał i brudna wanna albo czarne fugi. Prawdziwy Hollywood w wersji dla gimnazjalistów.

Wspomniane wcześniej zdjęcie amerykańskiej kapeli stało się świadomą bądź nie inspiracją dla wielu mężczyzn. Setki fotografii facetów ze skarpetkami na penisach. Pół biedy, jeśli jeszcze dobrze wyglądającymi. Tak, chcemy oglądać ładnych ludzi w Internecie, telewizji czy na fotografiach. Dobrze jest za to posłuchać bądź poczytać mądrych.

Przeżyliśmy już utrwalanie bałaganu na „sweet fociach”, bieliźniane zdjęcia na Facebooku, śniadania naszych przyjaciół i hipsterkę w wielu branżuniach. Strach pomyśleć, co przyniesie jutro, jeśli każdy fragment naszego życia oddajemy za darmo. A co, jeśli nic już nam nie zostanie?

Umówmy się na jedno – jeśli umieszczamy zdjęcia swoje bądź kogoś innego za jego przyzwoleniem i te fotografie są zgodne z prawem, tj. nie obrażają nikogo uczuć religijnych, nikogo nie ośmieszają itd., to właściwie nikogo nie powinno to interesować. Chodzi jednak o coś więcej. O przerażającą tendencję wśród młodych ludzi do pozbawiania się tego, czego nikt nie może nam zabrać, jeśli mu na to nie pozwolimy. Nie, nie ubrań. GODNOŚCI.

REKLAMA

Autorka jest redaktor prowadzącą sPlay.pl – bloga poświęconego cyfrowej rozrywce.

Zdjęcie główne pochodzi z Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA