Xbox Live to kolejna usługa Microsoftu wyswobodzona z windowsowej klatki
Microsoft konsekwentnie „uwalnia” swoje usługi. Office na Androidzie, OneDrive na iPhonie, Xbox Muzyka na iPadzie… przestało to już dziwić kogokolwiek. Jest jednak jeszcze jedna usługa, do tej pory ograniczona wyłącznie do urządzeń z windowsowymi systemami. I ona ma zostać również uwolniona.
Xbox to jedna z tych marek, która akurat budzi przede wszystkim dobre skojarzenia u większości z nas (minus „fanboje” rozwiązań konkurencji). Konsole Xbox, Xbox 360, sieć Xbox Live, to wszystko to wielki sukces Microsoftu na rynku rozrywki elektronicznej i właściwie dopiero Xbox One okazał się potknięciem, i to też bardziej z winy polityki marketingowej Microsoftu (przy czym przez „potknięcie” rozumiemy byciem drugą najchętniej wybieraną konsolą do gier, zamiast pierwszą).
Nie wiem, czy jeszcze to pamiętacie, ale łączność z siecią Xbox Live była jednym z atutów smartfonów z Windows Phone 7, ich, tak zwanym, selling pointem. Obiecywano nam najlepsze gry mobilne, z Osiągnięciami, obiecywano zgodność z konsolami Xbox, łatwy kontakt ze znajomymi, łatwe w obsłudze tryby multiplayer i… tę szansę zmarnowano. Jak się okazało, słaby udział na rynku nie przekonywał twórców gier i po całkiem przyzwoitej ofercie startowej i tak Androidowcy i w szczególności „Ajfoniarze” mieli lepiej. Ci, którzy jednak się przekonali do windowsphone’owego efektu niszy napotykali niesłychane trudności z certyfikowaniem swoich gier. Był to proces długi, kosztowny, a deweloperzy skarżyli się, że technicy Microsoftu nie byli zbyt pomocni. Większość twórców gier, nawet tacy jak Gameloft, postanowili więc zrezygnować z certyfikatu Xbox i sprzedawali gry bez niego, rezygnując z korzyści, jakie Xbox Live daje.
Microsoftowi dostrzeżenie problemu zajęło jakieś trzy lata i dopiero od bardzo niedawna obowiązuje nowa, znacznie usprawniona procedura certyfikacji mobilnych gier do Xbox Live. A skoro już posprzątano na własnym podwórku, to może by tak się rozgościć na cudzym? iOS i Android już obsługują większość usług Microsoftu. Co z Xbox Live?
Tu sprawa jest delikatna, gdyż obie platformy mają już własną platformę do gier i to zaszytą w system, a więc będzie ona z cała pewnością preferowana przez deweloperów. Apple ma swoje Centrum Gier, a Android ma Gry Google Play. Microsoft jednak postanawia spróbować. I już zatrudnia ludzi, by ci pracowali nad platformą Xbox Live na inne mobilne systemy operacyjne.
Microsoft chce skusić deweloperów, używając jego własnych słów, „nowoczesnym, open-source’owym frameworkiem, lekkim, skalowalnym i łatwo rozszerzalnym, za pomocą którego będzie można tworzyć produkty do Sklepu Windows, Sklepu Windows Phone, Apple App Store i Google Play”.
Czy to ma sens?
Trudno powiedzieć, prawdę rzekłszy. W tej chwili na rynku dla graczy-entuzjastów liczą się właściwie tylko cztery platformy: EA Origin, Valve Steam, Sony PSN oraz Microsoft Xbox Live. W teorii więc sieć Xbox Live przyciągnie entuzjastów. Ale czy entuzjaści grają na telefonie? Raczej nie, wybierając urządzenia takie, jak PlayStation Vita.
Może więc gracze „niedzielni”, których Microsoft od dłuższego czasu chce zachęcić do Xboxa? Jasne, tylko że czy takiemu graczowi zależy na funkcjach społecznościowych dla graczy, statystykach i Osiągnięciach? Nie jestem tego taki pewien. Podejrzewam, że tym osobom w zupełności wystarczy Game Center czy Play Games.
Z trzeciej jednak strony, jeżeli deweloperzy dadzą się przekonać za pomocą narzędzi deweloperskich, wsparcia technicznego, multiplatformowości i zaczną tworzyć gry, to i tak się może okazać, że by zagrać w najnowsze Angry Birds, Plants vs Zombies czy jeszcze inny mobilny hit, trzeba będzie mieć konto na Xbox Live. Czyli Konto Microsoft. Czyli witamy w ekosystemie giganta z Redmond. Gra jest warta świeczki. Zwłaszcza, jak się pomyśli o możliwości wprowadzenia mikrotransakcji i prowizji od nich…