REKLAMA

Sher.ly niedługo wystartuje z ofertą dla biznesu. Jako pierwsi poznaliśmy szczegóły

Wczoraj pisząc o Sherlybox wspominaliśmy, że tworzący go polski startup mający ambicję uprościć udostępnianie plików w internecie bez udziału chmury chce wystartować niedługo z ofertą dla firm. Dzisiaj na łamach Spider's Web mamy przyjemność podać jako pierwsi szczegóły oferty i ceny pakietów Sher.ly dla biznesu. Wiemy też, jak będzie wyglądać wersja 1.0 klienta usługi dla systemu Windows i na kiedy planowany jest komercyjny start.

11.02.2014 17.21
Sher.ly niedługo wystartuje z ofertą dla biznesu. Jako pierwsi poznaliśmy szczegóły
REKLAMA

Sher.ly to polski startup rozwijany przez Błażeja Marciniaka i Marka Cieślę. Pomysł na usługę pomagającą dzielić się plikami powstał już kilka lat temu, ale dopiero pod koniec zeszłego roku twórcy otrzymali w końcu finansowanie w ramach TechCrunch Disrupt. Od października 2013 już Błażej i Marek stale rozwijają swój koncept, tym samym zmierzając do wydania pierwszej stabilnej wersji i opracowania dochodowego modelu biznesowego.

REKLAMA

Czemu Sherl.ly zamiast chmury?

Sherly

Obecnie olbrzymią popularnością cieszą się wszelkiego rodzaju chmury na pliki, które oferują możliwość współdzielenia danych i backupowanie ich na zewnętrznym serwerze. Cechą wspólną takich rozwiązań jak Dropbox, Google Drive, SkyDrive i iCloud jest jednak konieczność uprzedniego uploadu danych na zewnętrzny serwer, a w niektórych przypadkach - gdy w grę wchodzą poufne dokumenty - nie można sobie na to pozwolić.

Odpowiedzią na użytkowników i firmy, które nie chcą wysyłać danych na zewnętrzny serwer, ma być właśnie Sher.ly. Jak mówi mi Błażej, “chcę tu rozwiązać problem dziesiątek maili z różnymi wersjami umów i komentarzami”. W końcu każdy z nas się chyba spotkał podczas wymiany załączników w poczcie z tym, że po kilku wymianach maili trudno odszukać tą najbardziej aktualną wersję pliku. Jak już wiecie, sam w projekcie widzę spory potencjał i cieszy mnie kierunek, w którym usługa się rozwija.

Wczorajsza nowość, czyli Sherlybox

sher.ly (3)

Sher.ly działa inaczej niźli chmury, ponieważ dane nie są gromadzone na zewnętrznym serwerze, a odbiorca pobiera je bezpośrednio z urządzenia “nadawcy”. Dzięki temu transfer rozpoczyna się automatycznie, a jedynym limitem jest szybkość łącza internetowe. Niestety, powoduje to też problem z dostępem do danych po wyłączeniu komputera - na szczęście twórcy Sher.ly pomyśleli o tym. Rozwiązaniem może być tutaj podpięty do sieci i odpowiednio skonfigurowany dysk NAS.

Szerzej o takim sieciowym referencyjnym dysku podpiętym pod Sher.ly pisałem wczoraj w tekście Kup sobie chmurę i postaw ją na biurku, czyli jak będzie działał polski Sherlybox. Nawet jeśli mieliście okazję czytać go wczoraj, to polecam dziś zajrzeć do komentarzy w których wywiązała się ciekawa dyskusja między czytelnikami a twórcą Sher.ly, Błażejem Marciniakiem. Mi z kolei udało się uzyskać od wczoraj trochę więcej informacji na temat pierwszej komercyjnej wersji Sher.ly.

Podstawowy dostęp do Sher.ly pozostanie bezpłatny

sher.ly (1)

Docelowo Sher.ly będzie oferowane w trzech wariantach nazwanych Personal, Business i Enterprise. Pierwszy pakiet, jak można się domyślić, będzie przeznaczony dla użytkowników prywatnych. Nie będzie wymagał on uiszczania opłat miesięcznych i będzie miał kilka ograniczeń względem płatnych wersji, ale sama aplikacja będzie praktycznie w pełni funkcjonalna. Ilość “przestrzeni na dane” a tym samym wielkość udostępnionych plików znajomym, nie będzie w żaden sposób limitowana.

W pakiecie Personal wśród ograniczeń znajdzie się brak możliwości tworzenia więcej niż jednej grupy użytkowników, a pod jedno konto będzie można podpiąć maksymalnie pięć urządzeń. Zabraknie też wsparcia dla współdzielonych linii czasowych (o nich za chwilę) i dysków zewnętrznych. Sher.ly, co zrozumiałe, nie będzie też oferować pełnego wsparcia dla użytkowników domowych.

To znajdzie dopiero w planach płatnych.

sher.ly (4)

W przypadku abonamentu typu Business znikają limity ilości grup i urządzeń przypiętych do jednego konta. Dostępne będzie też współdzielenie osi czasu z komentarzami i wspierane będą zewnętrzne nośniki danych. Cena takiego pakietu to 5 dolarów miesięcznie na użytkownika, co biorąc pod uwagę koszty klasycznej chmury, nie wydaje się wygórowaną kwotą.

W przypadku trzeciej opcji jaką jest Sher.ly Enterprise cena negocjowana będzie już indywidualnie z każdą firmą. Posiada ona wszystkie możliwości wersji Business, ale twórcy usługi obiecują też wsparcie i pomoc w konfiguracji i zarządzaniu usługą na miejscu u klienta oraz wsparcie dla modelu Bring Your Own Device. Różnice między kontem bezpłatnym i planami płatnymi ilustruje dobrze powyższa tabelka.

Sher.ly otrzyma... oś czasu

sher.ly (2)

Tak jak pisałem wczoraj, Sher.ly zmieniło nieco swój charakter od momentu, gdy publikowałem recenzję usługi na łamach Spider’s Web. Teraz nie będzie to wyłącznie narzędzie do udostępniania plików, ale będzie łączyć w sobie chat grupowy w formie “walla z historią konwersacji na temat projektu i danych”. Komentarze przypinane są do każdego pliku a historia będzie synchronizowana między różnymi urządzeniami, z których korzysta użytkownik.

Udało mi się uzyskać też dostęp do zrzutu ekranu pierwszej stabilnej wersji aplikacji oznaczonej 1.0, która powinna pojawić się razem z ofertą dla firm i pierwszym Sherlyboksem w przeciągu kilku najbliższych miesięcy. Widać na nim wspomnianą wyżej Oś czasu nazywaną TimeLine. Udało mi się też uzyskać od Błażeja potwierdzenie, że trwają już prace nad klientem www usługi, ale na razie priorytetem są aplikacje natywne dla komputerów, urządzeń mobilnych i dysków zewnętrznych.

sher.ly (1)

Zaciekawiło mnie jak Sher.ly rozumie Bring Your Own Device i dlaczego wersja Business nie ma wsparcia. Taką otrzymałem odpowiedź

REKLAMA

Plany Sher.ly na najbliższe miesiące są ambitne. W końcu projekt przechodzi z fazy proof of concept w rozwiązanie z konkretnym modelem biznesowym. Teraz pozostało tylko otwartym pytanie, czy i jakiej klasy firmy zdecydują się na korzystanie z Sher.ly, i czy menedżerowie i szefowie działów IT uznają to rozwiązanie za faktycznie rewolucyjne i warte pieniędzy i czasu poświęconego na implementację.

Czy tak faktycznie się stanie, przekonamy się już w marcu.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA