REKLAMA

Smartfony niebawem podzielą los komputerów. Są tak szybkie, że nie warto ich wymieniać na nowe

Od kilku lat w branży komputerów osobistych panuje kryzys objawiający się słabą sprzedażą pecetów. O dziwno sytuacja ta nie wynika przede wszystkim z mniejszej liczby użytkowników komputerów, a z faktu, że już kilka lat temu wydajność maszyn stała się wystarczająca dla zwykłych użytkowników. Niebawem nadejść może również kryzys rynku smartfonów. Także one osiągnęły pułap wydajności, którego od kilku lat wymagaliśmy.

Kryzys rynku smartfonów już się zaczyna. Są po prostu za szybkie
REKLAMA

Doskonałym przykładem tego jest zaprezentowany kilka dni temu Samsung Galaxy S5, który pod względem specyfikacji technicznej nie różni się zbytnio od swojego poprzednika. Co prawda znajdziemy tu zauważalnie szybszy procesor niż ostatnio, jednak Koreańczycy nie zdecydowali się na zwiększenie ilości pamięci RAM, rozdzielczości ekranu (chwała im za to!) czy dodanie nowych standardów łączności.

REKLAMA

W dużej mierze jest to ten sam stary Samsung Galaxy S 4, telefon, który zobaczyliśmy po raz pierwszy niemal rok temu. Dodatkowo, znając politykę wydawniczą Samsunga, możemy spodziewać się, że już niebawem większość programowych funkcji znanych z Samsunga Galaxy S 5 znajdzie się w zeszłorocznym smartfonie. Między nowym i starym telefonem niemal nie będzie widać różnicy. A skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać?

samsung-galaxy-s4-mini-gt-i9190-android-cover

Warto zauważyć, że mówimy tu o smartfonach z najwyższej półki cenowej, sprzętach, na które nie stać większości z nas.

Co z najtańszymi telefonami, które możemy znaleźć w najtańszych i najpopularniejszych ofertach operatorskich? Może się wydawać, że poczekamy jeszcze długo, zanim będzie się dało ich komfortowo używać przez rok lub dłużej? Jest to prawda, gdy mówimy o najtańszych smartfonach z Androidem, niezależnie od firmy, która je wyprodukowała.

Urządzenie takie po kilku tygodniach lub miesiącach w każdym przypadku intensywnego używania zacznie się zacinać, dotyczy to zwłaszcza sprzętów mających mniej niż 1 GB pamięci operacyjnej. Jednak warto pamiętać o tym, że od kilku miesięcy Android nie jest jedynym godnym uwagi systemem operacyjnym instalowanym na tanich telefonach i istnieją wobec niego lepsze alternatywy.

Glam_Galaxy-S5_Blue_02

Przykładem dobrych i tanich smartfonów są Windows Phone, takie jak Nokia Lumia 520 oraz Huawei Ascend W1.

Telefony te działają absolutnie płynnie nawet po roku używania, a ich pełne aktualizacje zostaną wstrzymane dopiero za rok lub dwa. Po takim czasie konieczne będzie kupienie kolejnego smartfona kosztującego mniej niż 500 zł. To precedens, pierwsza tego typu sytuacja w historii. Za drobną kwotę, która po rozłożeniu na 12 lub 24 raty nie jest obciążeniem niemal dla nikogo, możemy kupić sprzęt nadający się do komunikacji, grania, słuchania muzyki i przeglądania Internetu.

Za cenę, za którą niedawno nie mogliśmy kupić nawet odtwarzacza multimediów, otrzymujemy miniaturowy komputer, który obecnie jest jednym z najważniejszych narzędzi pracy niemal każdego człowieka.

nokia lumia 520 obudowa

Czy oznacza to, że urządzenia mobilne podzielą los komputerów, a kryzys rynku smartfonów nadejdzie? Cóż, zależy to od kilku czynników. Jeśli pojawią się sprzęty, które choć częściowo będą mogły je zastąpić, to należy odpowiedzieć twierdząco. Tak właśnie stało się z komputerami, które zostały porzucone na część tabletów i smartfonów. Być może te zostaną zastąpione przez inteligentne okulary, zegarki, cokolwiek. Jednak o tym, czy klienci wybiorą właśnie je, zadecyduje to, czy nowe typy sprzętów będą dostępne w ofertach operatorów komórkowych.

Jest to ważne, ponieważ to cena sprzętu często decyduje o jego popularności. I nie mówię tu o cenie nominalnej, a… odczuwalnej. Zapłacenie od razu 3000 zł za laptopa boli bardziej niż wzięcie abonementu z iPhonem lub iPadem, prawda? Na tym właśnie żerują operatorzy, sprzedając nam nie tylko smartfony, ale też ułudę tego, że dostajemy je niemal za grosze, choć w rzeczywistości tak nie jest.

gear_fit_JPG

Zresztą operatorzy muszą zaproponować nam nowe typy gadżetów...

...gdyż smartfony i tablety, jak niegdyś komputery i każdy sprzęt dostępny od kilku lat na rynku, zaczynają tanieć. Oczywiście zawsze znajdzie się jakiś iPhone lub Samsung Galaxy kosztujący ponad 1000 złotych, ale większość ludzi będzie chciało mieć "jedynie" wystarczający sprzęt, który będzie tak tani, że praktycznie nie będzie się dało na nim zarabiać. Takiego typowego, ale już funkcjonalnego zetafona. Będzie to niezbyt komfortowa sytuacja dla operatorów, którzy już teraz nie są w stanie zarabiać na cenach połączeń, SMS-ów i coraz częściej pakietów danych. Obecne oferty są stworzone tak, że wydając nawet mniej niż 50 złotych mamy wszystko czego nam potrzeba w nadmiarze. Dla nas ta sytuacja jest korzystna, dla rynku absolutnie nie.

REKLAMA

Operatorzy muszą na czymś zarabiać i z tego powodu podejrzewam, że przy podpisywaniu następnej lub jeszcze następnej umowy duża część z nas nie otrzyma smartfonu lub tabletu, a okulary, zegarek lub inny ciekawy gadżet, najprawdopodobniej ubieralny. Widać to już teraz, gdy z braku laku kuszą nas konsolami do gier, gadżetami i telewizorami. Wiem o tym, bo przy przedłużaniu dwóch umów w Play zamiast telefonów wziąłem konsolę Playstation Vita oraz kamerę GoPro Hero3 Silver.

Krótko mówiąc, niedługo znów dostaniemy nowe zabawki, a operatorzy swoje pieniądze. I aż do nadejścia kolejnej rewolucji wszyscy będą zadowoleni.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA