Polacy budują dom, który będzie sam na siebie zarabiał
Samowystarczalne domy to marzenie nie tylko entuzjastów nowych technologii, ale większości ludzi. Nikt chyba nie lubi płacić za ciepło, wodę i prąd, a domy autonomiczne mogą znacznie ograniczyć te koszty. Zanim tego typu budynki staną się w naszym kraju standardem minie mnóstwo czasu, gdyż dopiero co rozpoczęła się budowa pierwszej takiej inwestycji.
Dom autonomiczny to wynalazek polskiego naukowca i inwestora. Pierwszym jest doktor Ludomir Duda, termodynamik i absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Inwestor to z kolei Zofia Ahlberg, współwłaścicielka Instytutu Budownictwa Autonomicznego Wahlberg i spółka. Tego typu dom będzie wyposażony w technologie aktywnego pozyskiwania energii. Nie będzie tego robił w skomplikowany sposób. Projektanci zdecydowali się raczej na połączenie dotychczas dostępnych rozwiązań,
Samo pozyskiwanie energii przez dom w Polsce jest nowością, gdyż do tej pory dostępne nowoczesne domy pasywne cechowały się bardzo małym zużyciem energii, ale w większości nadal otrzymywały ją ze źródeł zewnętrznych.
W przypadku domu autonomicznego możliwe będzie zapewnienie energii elektrycznej i cieplnej dzięki kolektorom słonecznym i mikroturbinom wiatrowym. Jedynym dodatkowym źródłem energii ma być kominek z płaszczem wodnym, w którym pali się raz na 4-5 dni w okresie gdy nie ma słońca i ciepło nie będzie mogło być akumulowane w zasobnikach pod domem.
Dodatkową zaletą budynku ma być jego ogromna szczelność, dzięki której ciepło nie będzie z niego uciekało. Zapewni to przede wszystkim fakt, że elementy niezbędne do jego budowy w dużej mierze będą powstawać na placu budowy. Przez to nie będą narażone na częściowe zniszczenie podczas transportu. Brak konieczności przewożenia ich sprawi też, że będą wyjątkowo tanie. Szczelność poprawi też pokrycie północnej, najchłodniejszej strony mchem, który jest bardzo dobrym izolatorem.
Mimo niezależności energetycznej konieczne będzie podłączenie domu do sieci wodociągowej i elektrycznej, gdyż… trzeba będzie sprzedawać gdzieś produkowaną nadwyżkę prądu.
Krótko mówiąc, na utrzymanie domu nie tylko nie wyłożymy pieniędzy, ale możliwe też, że na nim jeszcze co nieco zarobimy. W dodatku nie jest to dom drogi, za 140-metrowy budynek bez wykończenia i urządzeń sanitarnych zapłacimy niecałe pół miliona złotych, a niebawem kwota ta ma spaść do 300 000 złotych. W porównaniu z kawalerką w Białymstoku jest to duża kwota, ale mieszkania, zwłaszcza w dużych miastach, bywają znacznie droższe.
I z całą pewnością popularność domów energooszczędnych, pasywnych i autonomicznych będzie rosnąć. Wszystko z powodu Dyrektywy Parlementu Europejskiego i Rady 2010/31/UE, której artykuł dziewiąty nakazuje, by wszystkie budynki wznoszone na terenie Unii Europejskiej po 2020 roku miały bardzo niskie zapotrzebowania na energię. Jednocześnie muszą być one na tyle tanie, by każdego było stać na wybudowanie takiego domu. Oznacza to, że najprawdopodobniej dzisiejsi dwudziestolatkowie będą mieszkać właśnie w takich domach. Zwłaszcza, że ceny kolektorów słonecznych, turbin i innych elementów cały czas spadają. W dodatku Unia stosuje nie tylko metodę kija, ale też marchewki i dopłaca do instalacji, które pozwalają oszczędzać energię.
A jest co oszczędzać.
Na rynku coraz popularniejsze robią się ogniwa hybrydowe, które są połączeniem kolektorów słonecznych i ogniw fotowoltaicznych.
Pozwalają one z każdego metra kwadratowego dachu skierowanego na południe i nachylonego pod kątem 35-45 stopni uzyskać nawet 500 kWh energii termicznej i 160 kWh energii elektrycznej, co już pozwala na uzyskanie autonomii energetycznej. A parametry te będą się cały czas poprawiać, gdyż technologia jest nie tylko coraz tańsza, ale też coraz lepsza. Nie tylko iPhone'y się rozwijają, nie tylko liczba rdzeni w tabletach rośnie. Technologia jest dookoła nas, choć często tego nie zauważamy.
Tyle w teorii. Na szczęście także praktyka mówi, że pomysł domu autonomicznego nie jest sennym marzeniem i można go realizować. W świętokrzyskim Podzamczu powstaje bowiem pierwszy, pokazowy dom tego typu. Ma być on modelowym budynkiem dla 4-osobowej rodziny o powierzchni 190 metrów kwadratowych. Zmieszczą się w nim między innymi trzy sypialnie, salon, gabinet oraz garaż, a działkę przed domem będzie upiększać niewielki staw kąpielowy. Jak na razie budowany jest najważniejszy, podstawowy element tego domu, czyli zasobnik ciepła. Zamontowano już 4 z 15 sond ciepła, nie wiadomo jednak, czy budowa będzie kontynuowana teraz czy dopiero za kilka miesięcy. Wszystko zależy od pogody.
Na projekty domów autonomicznych patrzę z ogromną nadzieją i mam nadzieję, że naukowcy z Politechniki Śląskiej, którzy potraktują jego budowę jako poligon doświadczalny, stwierdzą, że rzeczywiście dom energooszczędny może być nie tylko tani w utrzymaniu, ale też w budowie. Jeśli tak faktycznie będzie, w przyszłości sam zastanowię się nad postawieniem właśnie takiego budynku. W końcu jeśli można samemu zaoszczędzić i jednocześnie zadbać o środowisko, grzechem by było tego nie zrobić.