Sprawdziliśmy jakie zdjęcia robi Nokia Lumia 1020 - pierwsze wrażenia Spider's Web
Jako pierwsi w Polsce dostaliśmy najnowszy smartfon Nokia Lumia 1020. Smartfon, czy może aparat? Na dzisiejszym spotkaniu prasowym Nokii to pytanie padało z ust prowadzących kilkukrotnie. W końcu aparat o rozdzielczości 41 megapikseli jest rzeczą niezwykłą, i to nie tylko w obrębie fotografii mobilnej. Telefon jest w moich rękach od południa i zdążyłem już wyrobić sobie na jego temat pierwszą opinię. Czy faktycznie jest tak dobry?
41 milionów pikseli upakowanych na matrycy. Czy w tym szaleństwie jest metoda?
Nokia Lumia 1020 przykuwa uwagę przede wszystkim swoim aparatem o niespotykanych parametrach. Już przed premierą wielu ogłosiło, że Lumia 1020 będzie najlepszym fotograficznym smartfonem. Faktycznie, na papierze parametry po prostu zmiatają konkurencję.
Mamy tu dużą matrycę, co samo w sobie nie jest spotykane w smartfonach. Gwoździem programu (a może gwoździem do trumny konkurentów?) jest rozdzielczość sensora wynosząca szalone 41 megapikseli. Na dokładkę mamy optykę firmy Carl Zeiss i technologię Pure View, która stara się zrobić najlepszy użytek z niespotykanych podzespołów. Miłym dodatkiem jest też dedykowany spust migawki, o dwóch poziomach skoku (ustawianie ostrości, wykonywanie zdjęcia).
Jak te parametry przekładają się na zdjęcia?
Dzisiejsze spotkanie prasowe składało się w głównej mierze z części praktycznej. Była ona podzielona na trzy części - zdjęcia w słabym świetle, zamrażanie/pokazywanie ruchu oraz zoom. Warsztaty były dobrze zorganizowane, dzięki czemu mogłem zobaczyć co potrafi Lumia 1020 w mniej standardowych warunkach.
Aparat przede wszystkim można obsługiwać za pomocą kilku głównych aplikacji. Oprócz standardowych, dosyć prostych i intuicyjnych aplikacji "Aparat" i "Nokia Smart Cam" mamy do dyspozycji także bardziej zaawansowane narzędzie, mianowicie "Nokia Pro Cam". Aplicja powinna się spodobać bardziej zaawansowanym użytkownikom. Umożliwia ona zmianę parametrów ekspozycji i pozwala wprowadzić kilka podstawowych korekt. Możemy sterować czułością ISO, czasem naświetlania oraz korektą ekspozycji. Dodatkowo można zmieniać balans bieli i opóźniać wyzwolenie migawki. Oczywiście mamy też możliwość zostawienia wszystkiego na domyślnym "auto". Parametrami steruje się przesuwając palcem po pierścieniach, z których każdy odpowiada za inny parametr. Rozwiązanie jest podobne do tego z Samsung Galaxy Camera.
Zauważyliście, że czegoś brakuje?
Tak, nie można sterować przysłoną. Rozumiem, że to "tylko" smartfon, ale przecież ma ambicje zastąpić kompakty i może nawet lepsze aparaty. Moim (a zaryzykuję stwierdzenie, że i większości fotografów) podstawowym trybem fotografowania jest tryb preselekcji przysłony. Jego brak oznacza, że już wiem, że Nokia Lumia 1020 nie stanie się moim podstawowym aparatem. Być może za dużo wymagam, ale w tym punkcie po prostu się zawiodłem. Przedstawiciele Nokii zapytani o zewnętrzne aplikacje do kontroli przysłony nabierali wody w usta.
Nokia Lumia 1020 oferuje mnóstwo kreatywnych trybów, typu najlepsze ujęcie z serii 10 zdjęć, ujęcie w ruchu (nakładanie na siebie kolejnych klatek), zatrzymanie ruchu, zamiana twarzy (przydaje się, gdy ktoś na zdjęciu mrugnął), uwanie obiektów, etc. Na szerszy opis tych funkcji przyjdzie pora podczas recenzji. Póki co zauważyłem, że podczas prezentacji nie wszystkie algorytmy działały tak jak powinny, a prowadzący musieli robić dobrą minę do złej gry. Jednej osobie udało się całkowicie zawiesić aparat - na ekranie pokazały się kolorowe pasy, po czym ekran zaczął pływać.
Poza brakiem sterowania przysłoną zaniepokoiły mnie trzy rzeczy: ekstremalnie szybki spadek poziomu baterii (podczas dwugodzinnych warsztatów niektórym udało się rozładować Nokię do 20%), nagrzewanie się okolic obiektywu oraz stosunkowo długi czas zapisu zdjęcia. Aparat zapisuje zawsze dwa zdjęcia - jedno w pełnej rozdzielczości, drugie w wielkości 5 megapikseli. To właśnie tę "miniaturkę" oglądamy w galerii i ewentualnie wysyłamy znajomym.
Mimo wszystko, jest bardzo dobrze!
Po prezentacji zabrałem Lumię na krótki spacer po Warszawie. Wrażenia są bardzo pozytywne - zdjęcia prezentują się świetnie, a oddanie detali jest na poziomie nieosiągalnym dla konkurencji. Lumią 1020 fotografuje się świetnie. A najlepsze jest to, że w trakcie moich zdjęć nikt, absolutnie nikt, nie zwracał na mnie uwagi. To poziom dyskrecji, którego nie zapewni żaden "poważny" aparat. A same zdjęcia? Lustrzanki lub bezlusterkowca Lumia 1020 nie zastąpi, ale za to zjada na śniadanie wszystkie kompakty. No, może wyłączając najdroższe konstrukcje za kilka tysięcy złotych.
Nokia Lumia 1020 to aparat, który mógłbym bez żadnych przeszkód zabrać ze sobą np. na wakacje, na spotkanie rodzinne, na wyjście do miasta, czy na rower. Jakość jest na tyle dobra, że bez zażenowania najlepsze zdjęcia można ciekawie obrobić, a nawet zrobić dużą odbitkę. Podczas warsztatów były prezentowane odbitki wielkości ok. 60x30 cm i naprawdę dawały radę.
Ale nie samym aparatem nowa Nokia stoi.
"Ktoś wbudował w ten aparat całkiem przyzwoity telefon!"
Takie stwierdzenie padło z ust fotografa podczas prezentacji, i faktycznie jest to prawda. Nokia Lumia 1020 jest smartfonem dużym, ale jeszcze nie karykaturalnym. Sam korzystam ze smartfona z ekranem 4”, zatem pierwszy kontakt z Lumią 1020, której ekran jest pół cala większy, był lekkim szokiem. Jednak po kilkunastu minutach przyzwyczaiłem się, a teraz uważam, że rozmiar jest idealny.
Sam ekran jest doskonały. Zawsze bawią mnie stwierdzenia recenzentów, że dany ekran przekłamuje lub wiernie oddaje kolory. Żeby to stwierdzić potrzeba zaawansowanego sprzętu i ogromnej wiedzy, zatem nie będę szedł w tę stronę. Napiszę tylko, że ekran Lumii 1020 jest bardzo przyjemny w odbiorze i wydaje się być o klasę wyższym niż ten w moim Samsungu Galaxy S (choć ekran mojego Samsunga uważam za bardzo dobry).
Lumia 1020 świetnie leży w ręce. Obudowa wykonana jest z plastiku, ale jest to plastik bardzo wysokiej jakości. Jest całkowicie matowy, nie zostają na nim żadne odciski, a w dotyku sprawia wrażenie, jakby był pokryty cienką warstwą gumy. Dzięki temu pewnie leży w dłoni.
Obiektyw na tyle obudowy umieszczony jest na plastikowej, okrągłej i wystającej lekko wysepce. Dzięki temu kiedy smartfon leży na pleckach jest lekko nachylony, co ułatwia korzystanie z niego. Wystający okrąg nie jest na tyle duży, żeby sprawiać jakieś problemy przy wkładaniu smartfona do kieszeni.
System Windows Phone to dla mnie cały czas novum, ale bardzo mi się on podoba. Sprawia wrażenie dopracowanego (także wizualnie, co jest dla mnie ważne), jest także szybki. Przesiadka z Androida nie sprawiła mi większych problemów zatem mogę uznać, że jest intuicyjny. Widziałem jednak, że podczas warsztatów wiele osób nie potrafiło wykonać podstawowych czynności, takich jak wejście w ustawienia. Dlatego warto samemu przetestować system i wyrobić sobie własne zdanie.
Dodatki
Podczas dzijszej konferencji miałem okazję pobawić się gripem do Lumii 1020. Grip jest dobrze wykonany, zawiera przycisk spustu migawki, dodatkową baterię i przede wszystkim, standardowy gwint statywowy. Fotografowanie przy jego użyciu jest o niebo wygodniejsze, ale grip znacznie zwiększa wymiary telefonu. Raczej trudno jest go nosić w kieszeni spodni.
Podczas prezentacji można było także zobaczyć plecki i specjalną poduszeczkę do bezprzewodowego ładowania. Działanie tych akcesoriów nie było zaprezentowane, więc trudno mi napisać coś więcej na ich temat.
Nokia Lumia 1020 to telefon intrygujący. Jest tu ogromny potencjał, ale już widzę, że kilka rzeczy wymaga poprawki. Ciekaw jestem jakie będę miał zdanie o telefonie po dłuższych testach. Na pewno podzielę się nim z Wami w recenzji.
Zdjęcia z tekstu, oraz kilka innych można pobrać z tego linka. Paczka ZIP, 37 MB.