Huawei Ascend Mate – to nie smartfon, to potwór - recenzja Spider’s Web
Przez ostatnie 2 tygodnie miałem okazję używać Huawei Ascend Mate. Sprzęt ten wyróżnia się przede wszystkim 6,1-calowym ekranem. Tylko po co komu taki potwór, który ledwo mieści się w kieszeni?
Moim zdaniem kluczową sprawą jest to, czym naprawdę jest Huawei Ascend Mate. To jeszcze smartfon, już tablet czy dziwny twór zwany smartbletem lub phabletem? Po dwóch tygodniach korzystania z tego sprzętu moim zdaniem najbliżej mu jednak do tabletu. Małego, bo małego, ale jednak tabletu. Mate co prawda mieści się w kieszeni, ale jego noszenie w spodniach trudno nazwać komfortowym. Przy siadaniu lub schylaniu się potrafi uwierać. Na dodatek ciężko go obsługiwać jedną ręką. Ale wszystko po kolei.
Jakość wykonania jest naprawdę niezła
Powiedzieć o Huawei Ascend Mate, że to marna chińszczyzna, to tak, jak powiedzieć, że nie jestem gruby, tylko mam grube kości. To po prostu nie jest prawda. Testowany przeze mnie telefon może i nie wyznacza nowych standardów, może i nie ma aluminiowej obudowy, ale jestem pewien, że większość użytkowników będzie z niego zadowolona. Wykorzystane do jego budowy tworzywa w większości mają dobrą jakość. Tylny panel jest lekko gumowany, dzięki czemu ten gigant dobrze leży w dłoniach.
Wszystkie elementy są dobrze spasowane, więc zapomnijcie o jakimkolwiek trzeszczeniu. Jedyne zastrzeżenia mam do srebrnego plastiku, znajdującego się na krawędziach urządzenia. Jego jakość pozostawia nieco do życzenia. A nawet więcej – w dotyku wydaje się po prostu tani.
Na dolnej krawędzi Huawei Ascend Mate znajduje się standardowe złącze microUSB do ładowania akumulatora lub podłączania sprzętu do komputera. Po lewej stronie znajdziemy tylko wejście na kartę microSD, schowane pod plastikową zaślepką. Prawa krawędź kryje standardowe przyciski regulacji głośności oraz uruchamiania. Z kolei na szczycie Mate umieszczono złącze karty SIM oraz port mini-jack 3,5 mm. Na tylnym panelu mamy jeszcze aparat z fleszem oraz pojedynczy głośnik. Tył telefonu jest lekko zagięty. Ma to kilka zalet. Po pierwsze, lepiej leży w dłoni i nie wydaje się taki kanciasty, jak chociażby Sony Xperia Z. Po drugie, kładąc urządzenie ekranem do góry, źródło dźwięku nie jest całkowicie zasłonięte, jak to ma miejsce np. w Nexusie 4 - co mnie strasznie denerwuje.
Ekran szyty na miarę?
Mam pewien problem z flagowymi smartfonami od HTC, Samsunga czy też Sony. Uważam, że rozdzielczość Full HD jest w nich kompletnie niepotrzebna. Moim zdaniem to wręcz absurd. Przecież mój telewizor ma taką samą rozdzielczość. Oczywiście oglądam go ze zdecydowanie większej odległości, jednak testy Huawei Ascend Mate uświadczyły mnie w przekonaniu, że 1920 x 1080 pikseli to krok w złą stronę. No bo skoro ma 6,1-calowym wyświetlaczu, przy rozdzielczości 1280 x 720 obraz jest ostry jak żyletka, to po co wymagać więcej? Dla samych liczb, gorszej wydajności i szybciej wyczerpującej się baterii?
Huawei Ascend Mate jest wyposażony w bardzo dobry ekran. Jak już wspominałem ma on przekątną 6,1 cala i rozdzielczość 1280 x 720 pikseli. Kąty widzenia są bardzo dobre, ale to przede wszystkim zasługa technologii IPS. Taka już jej charakterystyka. Jednak to, co najbardziej mnie zaskoczyło, to bardzo duża jasność, dzięki której z urządzenia spokojnie można korzystać w słoneczny dzień. W porównaniu z innymi smartfonami, jest naprawdę rewelacyjnie. Wyświetlacz wręcz w pomieszczeniach potrafi oślepiać i to nie tylko wieczorami. Dodatkowo chiński producent przewidział niewielkie dostosowywanie barw ekranu. W opcjach telefonu możemy wybrać czy mają one być zimne, czy bardziej ciepłe. Wszystko zależy od preferencji użytkownika. To ciekawy dodatek, który mogłoby być obecny standardowo, w każdym sprzęcie z Androidem.
Jak sprawdza się procesor Huawei?
Chiński producent zamontował w urządzeniu własny procesor czterordzeniowy o taktowaniu 1,5 GHz. Jego nazwa to K3V2. Układ wykorzystuje architekturę Cortex-A9, 16-rdzeniowy GPU Vivante GC4000. Specyfikację uzupełniają 2 GB pamięci RAM.
I w tym momencie muszę opisać pierwszy, poważny problem testowanego urządzenia. A tym problemem jest nakładka na system Emotion UI. Jestem pewien, że wydajność Huawei Ascend Mate jest bardzo dobra, bo bez problemu na sprzęcie da się grać w bardzo wymagające gry, np. Real Racing 3 lub Dead Trigger. Dość mocno obciążają one procesor i kartę graficzną, a nie zauważyłem, żeby spadała liczba wyświetlanych klatek. A tymczasem poruszanie się po systemie operacyjnym potrafi być męczące. Czasami trzeba poczekać aż coś się załaduje, strony internetowe w standardowej przeglądarce ładują się dość wolno, a już włączanie webowej wersji Facebooka zakrawa o masochizm.
Skoro najbardziej wymagające aplikacje działają płynnie, a sam system spowalnia, to musi to być wina nakładki autorstwa Huawei. Nie widzę innego powodu.
Emocje korzystania z Mate, czyli Emotion UI
Kilka słów należy się także samej nakładce. Jest ona zdecydowanie inna od tego, co oferuje Sony, HTC lub Samsung. Jeśli mam być szczery, to bardzo mi się nie spodobała. Przede wszystkim nie przypadło mi do gustu to, że w systemie brakuje ekranu ze wszystkimi zainstalowanymi aplikacjami. Zamiast tego wszystkie ikony trzeba umieszczać na głównych ekranach. Już po pierwszym uruchomieniu Ascend Mate jest na nich niezły śmietnik. Sam korzystam z folderów, ale nie aż tylu, ile proponuje nam Huawei.
Jednak najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że ekran domowy nie jest „obracalny”. Jeśli będziemy trzymać telefon poziomo, to obraz zostanie pionowy. Przy urządzeniu, któremu bliżej do tabletu, to dość dziwna decyzja. Kolejnym problemem były powiadomienia, np. z Facebooka lub Gmaila. Nie wiem dlaczego, ale telefon po prostu nie dawał znać, że coś przyszło. Dopiero po wybudzeniu ekranu urządzenie zasypywało mnie powiadomieniami, które już dawno zdążyłem sprawdzić na komputerze. Próbowałem różnych ustawień i opcji, ale niestety nic nie pomogło.
Generalnie nakładka jest dla mnie mocno przesadzona. Zapewne wynika to z używania czystego Androida, ale Emotion UI za bardzo ingeruje w i tak już dobry interfejs systemu Google’a. Nakładka oferuje kilka ciekawych rozwiązań, których brakuje w moim Nexusie, jak chociażby dodawanie lub usuwanie nieużywanych ekranów, ale nie chciałbym z niej korzystać. Zdecydowanie preferują prostotę i intuicyjność. Tymczasem Huawei jest przepakowane funkcjami, możliwościami i dodatkami. W moim odczuciu nie taki powinien być system mobilny. Na dodatek Emotion UI znacząco spowalnia system, o czym pisałem już powyżej.
Jednak na plus zasługuje na pewno to, że wygląd systemu można dostosowywać według własnych potrzeb. W tym celu mamy do wyboru kilka motywów, ale jeśli podobają nam się poszczególne elementy w z kilku kompozycji, to bez problemu możemy je złożyć we własny projekt.
Aparat
Smartfony coraz częściej są przez nas używane jako aparaty fotograficzne. Są mniejsze o kompaktów i praktycznie zawsze mamy je przy sobie. Tylko w przypadku modelu Ascend Mate zgadza się tylko ta druga kwestia. Urządzenie nie jest wcale mniejsze od kompaktu. Podejrzewam, że od zdecydowanej większości jest nawet większe. Jednak często będziemy ten telefon nosić przy sobie, więc pewnie i tak jego użytkownicy będą go wykorzystywać jako podręczny aparat.
Jakość zdjęć stoi na bardzo przyzwoitym poziomie. Oczywiście nie jest to Nokia Lumia 1020 lub nawet iPhone 5 czy też HTC One, ale myślę, że Ascend Mate spokojnie sprawdzi się jako kieszonkowy aparat na specjalne okazje lub sprzęt do Instagrama. Dodatkowo chiński producent w swojej nakładce oferuje dość rozbudowane opcje edytowania fotografii, łącznie z dodawaniem filtrów artystycznych.
Jedynym problemem to, że przy robieniu zdjęć trzeba mieć dość pewną rękę, bo 6,1-calowy Huawei ma tendencję do rozmazywania fotografii.
Podsumowanie
Huawei Ascend Mate to specyficzny tableto-smartfon. Jest nieźle wykonany. Ma dobry ekran. Wydajność też jest zadowalająca. Trudno też się przyczepić do aparatu. Jednak całe wrażenie psują dwie rzeczy. Po pierwsze, przesadzone rozmiary. Dla mnie 5 cali to jest absolutnie maksimum w telefonie i nie wyobrażam sobie dłuższego korzystania z chińskiego modelu. Zresztą już w trakcie tych testów bardziej traktowałem go jako tablet niż smartfon. Po drugie, Huawei musi popracować nad nakładką systemową. Emotion UI jest moim zdaniem mocno przesadzone i na siłę napchane niepotrzebnymi elementami. Wpływa to bardzo mocno na wydajność i komfort użytkowania.
Sytuację ratuje dość atrakcyjna cena, bowiem model Ascend Mate można już kupić za mniej więcej 1600 złotych. To niezła oferta za przyzwoity sprzęt. Jednak sam by go nie kupił, nawet pomijając absurdalne rozmiary. Dlaczego? Bo musiałbym na nim zainstalować np. CyanogenModa, a chyba nie o to chodzi w nowym sprzęcie.