HTC One - sprawdziliśmy co nowego wnosi aktualizacja do Androida 4.2.2
Pisząc recenzję HTC One byłem nieco rozdarty. Jeśli chodzi o aspekty techniczne to świetny smartfon, ale nie mogłem go w pełni polubić ze względu na niedociągnięcia pod względem oprogramowania. Postanowiłem więc przyjrzeć mu się ponownie po udostępnieniu aktualizacji do Androida 4.2.2. Jest dużo lepiej.
Smartfon HTC One to jeden z najbardziej udanych telefonów obecnej generacji, zwłaszcza na wewnętrznym rynku Androida. Tak naprawdę jedynym jego poważnym androidowym konkurentem jest Samsung Galaxy S4, a jakbym musiał wybierać, to za ciekawszy model uznałbym produkt Tajwańczyków, nie Koreańczyków. Najnowszy HTC przekonuje mnie do siebie jeszcze bardziej po aktualizacji softu, która wyeliminowała sporo błędów i niespójności. Co prawda nadal nie wszystko jest przemyślane tak, jakbym sobie tego życzył, ale to co zostało, to tylko drobnostki. Po aktualizacji HTC One jest w końcu produktem kompletnym i aż szkoda, że taki nie trafił na sklepowe półki.
W końcu wrócił przycisk menu...
… a dokładniej można wykorzystać w celu wywołania paska menu przycisk Home. Z racji fizycznego braku przycisku, do tej pory starsze aplikacje na One - tak jak rok temu zaraz po premierze na One X - wyświetlały paskudny czarny pasek na dole ekranu, który ten nieszczęsny nieobecny przycisk miał zastąpić. Po zmianie charakteru działaniu przycisku Home w opcjach można będzie za jego pomocą wykonać aż cztery czynności. Tapnięcie przenosi do ekranu głównego, podwójne tapnięcie otwiera ekran ostatnio otwartych aplikacji, a przytrzymanie wywołuje pasek menu. Aby uruchomić asystenta Google Now trzeba teraz przeciągnąć domek do góry. Przyzwyczajenie się do tego układu trwa kilka minut, więc to nie jest problem.
Nadal nie rozumiem czemu HTC, wydawałoby się nauczone doświadczeniem, nie wprowadziło tego rozwiązania w pierwszej wersji oprogramowania, skoro obecne to było nawet w testowych ROMach. Zwłaszcza, gdy ten czarny pasek wyświetlała nawet najpopularniejsza aplikacja mobilna, mianowicie Facebook. Dla mnie największym problemem nie była już nawet strata tych kilkudziesięciu pikseli wysokości (chociaż skoro już mam nosić taką cegiełkę w kieszeni, to lepiej niech z tego dużego ekranu korzysta) co wyświetlanie klawiatury na różnej wysokości. Co aplikacja to musiałem układać inaczej kciuki do pisania. Ale teraz ten problem to już na szczęście przeszłość i nie trzeba celem jego rozwiązania łamać zabezpieczeń smartfona i wgywać nieoficjalnych modyfikacji.
Pasek powiadomień i ekran blokady
Jeśli chodzi o inne zmiany to najbardziej w oczy rzucają się rozszerzone powiadomienia. Co prawda obecne były już nawet w pierwszej wersji Jelly Bean na zeszłorocznym One X, ale nie korzystałem z nich w ogóle. Po prostu domyślnie były zwinięte, a rozwinięcie ich wymagało gestu szczypania ekranu. W rezultacie zamiast rozwinąć powiadomienie w większości przypadków i tak otwierałem aplikację. Teraz w One rozwinięcie powiadomienia następuje automatycznie. Zniknęło też wcześniej obecne na stałe powiadomienie o oszczędzaniu energii, dzięki czemu jest więcej miejsca na te naprawdę ważne informacje.
Oszczędzanie energii jednak nie zniknęło całkowicie z paska. Ekran powiadomień przeszedł jeszcze inną ważną zmianę, mianowicie umożliwia przejście do ekranu z przełącznikami szybkich ustawień i tam trafiła ta opcja. Inaczej jak w czystym Androidzie, w nakładce Sense szybkie ustawienia wywołuje się poprzez kliknięcie w prawy górny róg - tam gdzie do tej pory był przycisk przenoszący użytkownika do ustawień. Niestety pasek skrótów wygląda po prostu brzydko, zwłaszcza nie przypadły mi do gustu urwane w połowie podpisy i malutkie przyciski przenoszące do dalszych opcji. Szybkie ustawienia obecne w starym Sense 2 lub 3 wyglądały o wiele lepiej. Miłym bonusem jest natomiast procentowy wskaźnik stanu naładowania akumulatora.
Blinkfeed is here to stay
Tak jak wcześniej, dla użytkownika dostępne są tylko cztery pulpity na aplikacje i widżety. BlinkFeed, będący piątym pulpitem, niestety nadal jest nieusuwalny. A ponieważ newsy przegląda w feedly, a Facebooka i Twittera tylko w oficjalnych aplikacjach, to do tej pory był to dla mnie zbędny gadżet. Na szczęście teraz znalazłem dla niego zastosowanie: wyświetlanie na pulpicie kafelków... ze zdjęciami z Instagramu.
Obsługa tego serwisu to właśnie nowość w aktualizacji do Androida 4.2.2 i w przeciwieństwie do np. obciętych statusów Twittera, zdjęcia wyglądają w tej formie nawet nieźle. Sam idei BlinkFeedu do końca nie łapię, ale osoby, którym się ten sposób prezentacji treści na pulpicie spodobał, ucieszą się z dodania kilku nowych polskojęzycznych źródeł. Niestety nadal nie ma możliwości dodania do niego ręcznie kanału RSS, co w moim odczuciu mocno ogranicza ideę tego rozwiązania. Aha, jest jeszcze jedna przydatna nowość: klawiszem wstecz można wrócić na początek BlinkFeedu.
AppDrawer i dock
Ekran wszystkich aplikacji wygląda tak samo, ale tutaj nie oczekiwałem zmian. Działa on dobrze, chociaż nieco zajmuje przyzwyczajenie się do przewijania pionowego. Jedyną kosmetyczną zmianą są ikonki w docku. Do tej pory po ich przeniesieniu na dolny pasek znikały ze spisu, co teraz nie ma miejsca. Szkoda tylko, że ekran dodawania widżetów jest mniej intuicyjny niż w starym Sense i zamiast wybrać z listy nazwę aplikacji, trzeba przewijać ekran w nieskończoność. Na szczęście zwykle robi się to raz.
Jeśli miałbym się czepiać, to denerwuj mnie animacja przejścia z ekranu BlinkFeed do spisu aplikacji. W obu miejscach mamy de facto ten sam widżet zegara z pogodą, ale spis aplikacji jest “nakładany” na pulpit. Mogłoby to po prostu nieco estetyczniej wyglądać, gdyby sam widżet pozostawał nieruchomy. Ale jak wspomniałem, sam wiem, że to po prostu czepianie się. Rozczarowaniem są też widżety na ekranie blokady. Rozwiązano je zupełnie inaczej, niż w czystym Androidzie - zamiast kilku ekranów trzeba wybrać jeden, a ich wybór jest dość mizerny.
Inne zmiany
Aparat podobno robi trochę lepsze zdjęcia, ale bez możliwości bezpośredniego porównania dwóch egzemplarzy One (z aktualizacją i bez) nie sposób potwierdzić lub zaprzeczyć. Sam nie zauważyłem wyraźnej różnicy. Bardzo mi się podobają natomiast nowe efekty umożliwiające automatyczne generowanie krótkich filmików z ujęć Zoe, ale chciałbym widzieć nieco więcej możliwości personalizacji filmu, jak chociażby reorganizacji losowo dobranych ujęć - czasem efekt końcowy jest tylko "prawie" idealny.
Wygląda też na to, że w Galerii zdjęcia z Facebooka nie są już wyświetlane od razu pod skrótem do albumów, a serwisy społecznościowe z których nie korzystamy można ukryć. Używając telefonu co chwila trafiałem na nowości, ale niewiele z nich było faktycznie interesujących. Za jedną z takich opcji uznaję Android Daydream, czyli... wygaszacz ekranu. Niektórych nie dodano wcale - próżno szukać w nowym Sense np. panoram Photosphere.
Zmiany nie są duże. Na tyle, że nawet nie zmienił się numerek wersji nakładki Sense. Jeśli chodzi o szybkość telefonu działania, to jest tak samo jak było... czyli bez żadnych zastrzeżeń. Udało mi się też potwierdzić, że w nowym Sense użyty system plików pozwala na skopiowanie do pamięci telefonu plików znacznie większych niż 4 GB. Natomiast czasu pracy z dala od gniazdka nie ocenię po kilku dniach, które spędziłem z nowym oprogramowaniem, ale na pierwszy rzut oka nie ma żadnej dramatycznej zmiany - ani na plus, ani na minus.
I mimo kilku już naprawdę drobnych zastrzeżeń, aktualizację uznaję za udaną, a teraz jestem w stanie HTC One już w pełni polecić.