Testujemy NAS-y #1: Synology DS112j, czyli król dla mniej zamożnych
Są takie rzeczy, których z wielu względów nie chcemy lub nie możemy przenieść do chmury. Kolekcje muzyczne wielu z nas liczone są w gigabajtach, a kopie zapasowe filmów na Blu-ray czasem i w terabajtach. Czy to oznacza, że nie możemy mieć do nich dostępu z dowolnego miejsca na świecie lub może chociaż w obrębie naszej sieci domowej? Oczywiście, że możemy. Do tego służy NAS, a ja postanowiłem sprawdzić kilka popularnych modeli i ich możliwości.
Stało się. Archiwizowanie filmów, muzyki i zdjęć przekroczyło możliwości mojego terabajtowego zewnętrznego dysku twardego. Koncert Metalliki na Blu-ray musiałem zripować (nie lubię żonglować płytami…) na dysk systemowy mojego komputera. Nadszedł czas na kupno nowego urządzenia. Mogłem kupić jeszcze większy dysk, lub coś innego.
Tym czymś innym jest NAS. To nic innego, jak malutki serwerek udostępniający nasze dane wszystkim podłączonym do niego komputerom. W zależności od samego NAS-a i jego możliwości, może to być komputer (na przykład poprzez zmapowany dysk sieciowy), telewizor (na przykład poprzez DLNA), tablet i smartfon (poprzez odpowiednią aplikację mobilną), a nawet przeglądarka internetowa, jeżeli producent urządzenia udostępnia taką możliwość. Za dodatkowe przyjemności przyjdzie nam jednak nieco zapłacić. Skupię się więc na rozwiązaniach przystępnych cenowo i sprawdzę kilka popularnych NAS-ów. Jako pierwszy z trzech, pod moje czujne oko, trafia…
Synology DS112j
Synology, obok QNAP-a, to najwyżej ceniony producent urządzeń typu NAS. To jednak dotyczy przede wszystkim tych droższych modeli. Na dodatek wielu cieszących się uznaniem producentów lubi wykorzystać dobrą opinię i przemycić szmelc do naszego domu. Zdarzają się też ci mniej znani, którzy bardzo miło zaskakują. Do produktu Synology, którego dystrybutorem w Polsce jest EPA Systemy, podszedłem więc z entuzjazmem, ale ostrożnym.
Urządzenie umożliwia instalację tylko jednego dysku twardego, na dzień dobry należy więc zapomnieć o macierzy RAID. Biorąc pod uwagę cenę (530 złotych) jest to zrozumiały krok, aczkolwiek dla niektórych, którzy cenią sobie bezpieczeństwo danych, może to stanowić pewien problem. W środku urządzenia znajdziemy gigahercowy procesor firmy Marvell i 128 MB pamięci operacyjnej. Łączność zapewnia gigabitowy port Ethernet, a dodatkową pamięć podłączymy poprzez dwa porty USB 2.0. Urządzenie obsługuje dyski 3,5-calowe oraz, po dokupieniu dodatkowej ramki, 2,5-calowe o pojemności do czterech terabajtów. Wymiary to 166 x 71 x 224 mm.
To, co jest nieraz problemem NAS-ów, to hałas przy pracy. Na szczęście DS112j jest cichuteńki. Mam obecnie w domu trzy NAS-y do testów i produkt Synology pracuje bardzo kulturalnie, prawie go nie słychać. To istotne, jeżeli chcemy postawić urządzenie w miejscu, w którym będziemy oglądać filmy. Avatar w Dolby Digital i Full HD źle się komponuje z szumem wiatraczków chłodzących procesor. Z DS112j to żaden problem.
Do testów zaopatrzyłem się w dwa dyski Western Digital Red o pojemności 3 TB. Pytałem się wielu osób o to, które urządzenia powinienem zastosować. Odpowiedź zawsze była ta sama. WD Red warte są swojej ceny. Niestety, nie mam skali porównawczej z innymi jednostkami - nie dysponuję laboratorium, sprzętem pomiarowym i wieloma egzemplarzami do porównania. Wspomniane przeze mnie konstrukcje są bardzo szybkie i bardzo ciche, a testy, w tym cenionego przeze mnie ChipLAB, potwierdzają ich niezawodność. Po obcowaniu przez kilka tygodni z tymi dyskami, przekładając je z NAS-a do NAS-a jestem zachwycony i mogę je polecić każdemu. Nie potrafię stwierdzić, czy są to najlepsze modele na rynku. Mogłem się jednak przekonać, że należą do czołówki stawki.
DS112j, mimo swojej niższej ceny od innych urządzeń Synology, radził sobie bardzo przyzwoicie. Prędkość nie powalała, ale też w tej cenie ciężko znaleźć coś lepszego. Urządzenie, z uwagi na niewielką ilość pamięci operacyjnej, każe na siebie nieco dłużej poczekać, jeżeli chodzi o transfer plików na dysk sieciowy. Pobieranie odbywa się za to błyskawicznie.
Aplikacja do obsługi DS112j jest po prostu rewelacyjna. Nie przypomina to tradycyjnych interfejsów webowych, w których łatwo się pogubić. Aplikacja jest schludna i posiada całkiem spore możliwości. Możemy sprawdzić stan dysku, przejrzeć dzienniki zdarzeń, a także instalować aplikacje, które zwiększają możliwości urządzenia. Dzięki tym aplikacjom możemy na przykład synchronizować dane z iTunes, uruchomić pokaz slajdów ze zgromadzonych na dysku zdjęć czy strumieniować multimedia. Zasoby urządzenia można też przeglądać za pomocą dzięki dedykowanych aplikacji na urządzenia z Androidem, iOS-em czy Windowsem Phone. Po co ci Spotify, skoro możesz strumieniować na swój telefon Twoja własną muzykę za darmo (minus koszty transmisji danych dla operatora)?
Czy kupić?
DS112j w porównaniu do innych testowanych przeze mnie NAS-ów prezentuje się naprawdę dobrze. Z uwagi na cenę, nieco ograniczona jest wydajność urządzenia, ale da się to we znaki tylko w momencie pierwszego przerzucania danych z dysku lokalnego. Brakuje też możliwości stworzenia macierzy RAID i łączności Wi-Fi. W tej cenie jednak to godna rozpatrzenia propozycja.
O DS112j starałem się pisać w sposób przystępny, z premedytacją koncentrując się na tym, co jest w mojej ocenie ważne, jeżeli chodzi o NAS. Jeśli natomiast interesują Cię konkretne informacje na temat sprzętu czy oprogramowania, pytaj śmiało w komentarzach, postaram się rozwiać wątpliwości.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.