SpaceX dba o dobry PR, wysyła astronautom lody na orbitę
SpaceX dużo się nauczył od NASA i misji Curiosity. Zrozumiał, jak ważna dla opinii publicznej jest reklama, taka jak premiera singla Black Eyed Peas na Marsie, czy zameldowanie się na Czerwonej Planecie za pomocą Foursquare’a. Zaczyna więc podobne tego typu działania. I dobrze.
Rozpoczyna się kolejna misja kosmiczna prywatnego przedsiębiorstwa SpaceX. Tym razem na pokładzie pojazdu transportowego, zmierzającego w kierunku Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, znalazły się… lody. I nie, nie chodzi tu o jakiś żargon dotyczący jakichś związków chemicznych, które naukowcy na orbicie będą badać. Jestem całkowicie przekonany że waniliowe pucharki z polewą czekoladową nie mają nic wspólnego z nauką. SpaceX, po uzgodnieniu swoich zamiarów z NASA, zrobi wielki prezent przebywającym na orbicie astronautom i naukowcom.
– mówił na konferencji prasowej Michael Suffredini, dyrektor działu stacji kosmicznych w NASA.
Waniliowe słodkości nie roztopią się podczas podróży dzięki specjalnie zaprojektowanej do tego celu zamrażarce, która została umieszczona w pojeździe Dragon, niesionym na potężnej rakiecie Falcon 9. Inwestycja w zamrażarkę może wydawać się głupia, ale zwróci się z nawiązką.
Po pierwsze, to piękna zagrywka PR-owa. Wiadomość w postaci „Kolejny lot zaopatrzeniowy na Międzynarodową Stację Kosmiczną” skończyłaby gdzieś na marginesie każdego dziennika. Ale „SpaceX wiezie lody astronautom” już teraz jest wyjątkowo chwytliwym newsem. Po drugie… ta zamrażarka jeszcze się przyda. Nazywa się GLACIER (General Laboratory Active Cryogenic ISS Experiment Refrigerator) a transport lodów to test, mający wykazać jej przydatność do nieco ambitniejszych celów. Ma ona chronić próbki naukowe, które muszą być przechowywane w bardzo niskich temperaturach. Co więcej, jej prototyp był już wykorzystywany jeszcze za czasów aktywności wahadłowców kosmicznych. Po trzecie, SpaceX zaczyna działania reklamowo-barterowe. Lody, które będą jedli astronauci, to Blue Bell Creameries. Nazwa powtarzana jest wyjątkowo często, więc jestem pewien, że ich producent nie miał węża w kieszeni, by w zamian za reklamę dostarczyć za darmo lody i dołożyć niemałe pieniądze w ramach sponsoringu.
Rzecz jasna, warta olbrzymią ilość pieniędzy misja to nie tylko dostarczenie słodkości na orbitę. Lot CRS-1 dostarczy 360 kilogramów zapasów, a wróci na Ziemię z 770-kilogramowym ładunkiem z zużytym sprzętem i próbkami naukowymi.
Nam pozostaje się tylko cieszyć. SpaceX jest wciąż uzależniony od rządowych finansów, mimo iż teoretycznie jest prywatnym przedsiębiorstwem. Uczenie sponsorów, że taka reklama się opłaca to kolejny krok do samodzielności…
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.