Internet Explorer ciągle na topie, Firefox wyżej niż Chrome
Przez wiele lat na rynku przeglądarek internetowych królował Internet Explorer. Potem pojawił się Firefox, a po nim Chrome, by wspólnie podbić serca niemal połowy internautów. To była granica ich popularności, a dziś panuje status quo, co potwierdzają ostatnie statystyki. Przeglądarka Microsoftu jest wciąż na prowadzeniu, a Google bije się o drugie miejsce z Mozillą. Windows 8 może przynieść zmiany, ale równie prawdopodobne jest, że obecny podział się utrzyma.
Czasy, gdy Internet Explorer służył wyłącznie do pobrania Firefoksa minęły. Pozostały w formie żartu tych “bardziej świadomych” internautów. Trzeba przyznać, że ostatnie wersje wszystkich trzech najpopularniejszych przeglądarek internetowych świata są do siebie bardzo zbliżone. Można bez problemu korzystać z nich do codziennych zadań. Owszem, pojawiają się ciągle nowe funkcje - jak chociażby synchronizacja otwartych kart - ale są to tylko dodatki. Facebook, YouTube i portale informacyjne działają tak samo dobrze na każdej z nich.
Udział procentowy przeglądarek w rynku od dłuższego czasu także pozostaje podobny, a żadna z nich nie wyróżnia się niczym, ani na plus, ani na minus, co miałoby spowodować masową migrację użytkowników. Wedle ostatnich statystyk netmarketshare, nadal na światowym podium pierwsze miejsce zajmuje Internet Explorer. Zainstalowany jest na ponad połowie (53,63%) komputerów na świecie. Zaraz za nim znajduje się Firefox (20,08%) oraz Chrome (18,86%). Pozostałe dwie przeglądarki wyszczególnione w zestawieniu to Safari (5,26%) oraz Opera (1,62%). Cała reszta jest statystycznie pomijalna (0,55%)
Wahania w dłuższym okresie przypominają raczej sinusoidę i są niewielkie - zaledwie ułamki procent. Tak prezentowały się w okresie między sierpniem a wrześniem:
Internet Explorer - wzrost 0,03%
Firefox - wzrost 0,03%
Chrome - spadek 0,27%
Safari - wzrost 0,16%
Opera - wzrost 0,04%
Warto przypomnieć, że jeszcze kilka miesięcy temu pisano o tym, że produkt Google przegonił Ognistego Lisa, ale jak widać było to tylko chwilowe zachwianie układu sił, a Chrome powrócił do swojego miejsca w szeregu. Był on jedyną przeglądarką, która w tym miesiącu straciła użytkowników, ale daleki jestem o wieszczeniu jej końca i masowego powrotu do Firefoksa i nie spodziewam się dużych różnic w zestawieniu za miesiąc.
Ciekawie prezentuje się procentowy udział w rynku najnowszych wersji poszczególnych przeglądarek. Mozilla wzorem konkurentów z Mountain View wprowadziła w Firefoksie automatycznie aktualizacje programu i przyspieszyła z numeracją nowych wersji. Mimo to w dniu badania zaledwie co około trzeci internauta posiada aktualną przeglądarkę. W przypadku Internet Explorera 9 jest to tylko 19,45% ogółu użytkowników, ostatnią wersję Firefoksa 15 zainstalowało 10,91% internautów, a Chrome 22... 1,77%. Ostatni wynik jest niepokojący - należy jednak brać poprawkę na to, że ostatnia wersja tej przeglądarki nie była dopiero dostępna przez cały badany miesiąc, co miało wpływ na jej popularność - ale nawet gdyby wszyscy użytkownicy Chrome korzystali z jej ostatniej wersji, to nadal udział zaktualizowanych do następnej wersji przeglądarek oscylowałby w granicach 50%. To kiepski wynik.
Patrząc na statystyki widzę stagnację w rynku, ale nasuwa mi się pytanie: czy premiera nowego Windowsa ma szanse zmienić układ sił i dodać Microsoftowi nieco punktów procentowych? Ciężko to jednak jednoznacznie ocenić. Instalacja alternatywnej przeglądarki nadal jest prosta i wymaga kilku kliknięć. Obecni użytkownicy Firefoksa i Chrome na Windowsie 8 do Internet Explorera już raczej nie wrócą, a korzystający dotychczas z domyślnej aplikacji nadal będą to robić. Adaptacja nowego systemu od Microsoftu także potrwa bardzo długo, a ze względu na rewolucję w internfejsie, może nawet dłużej niż Windowsa 7. Oba te fakty nie pomogą prędko zyskać zbyt wiele Microsoftowi. Zwłaszcza, że używany przeze mnie Google Chrome działa już jako aplikacja Modern UI (chociaż jest to osobny program, który należy osobno konfigurować). Twórcy innych przeglądarek, jeśli jeszcze nie zaimplementowali współpracy swoich programów z nowym interfejsem Microsoftu, z pewnością nad tym już pracują.
W przypadku urządzeń mobilnych, sprawa ma się zupełnie inaczej. Króluje tutaj Safari, odpowiedzialne za blisko dwie trzecie rynku (64%). Kolejne są przeglądarka w Androidzie (21%) oraz Opera Mini (10%). Przypominam sobie w tym momencie żart, który padł na konferencji Apple, podczas prezentacji nowego iPhone’a. Patrząc na wykresy naprawdę można dojść do wniosku, że te wszystkie tablety z Androidem pochowane są w szufladach i mało kto z nich korzysta. Rynek mobilny jest dynamiczny, ale olbrzymi udział Safari nie jest zaskoczeniem. Warto pamiętać, że Apple nie pozwala na zmianę domyślnej aplikacji mobilnej. Opera Mini to zaś najlepsza przeglądarka dla starszych urządzeń oraz feature phone’ów. Zastanawiam się też, czy kiedyś doczekamy czasów, gdy Unia Europejska wymusi zgodę na instalację innych przeglądarek na firmie z Curpentino, tak jak wymusiła ona ekran wyboru przeglądarki w Windowsie?
Jeśli już mowa o ekranie wyboru przeglądarki, to warto odnotować ciekawą sztuczkę, której użył Microsoft w Windows 8. Ekran wyboru przeglądarki nie pojawia się zaraz po zainstalowaniu świeżego systemu - u mnie wyświetlił mi się dopiero po dwóch dniach, i to jako opcjonalna aktualizacja. Ciekawe, czy po premierze systemu będzie się pojawiał przy pierwszym uruchomieniu komputera, czy dopiero później - lub wcale.