Lewy sierpowy Apple'a, Samsung znokautowany - kolejna runda rozprawy zdecydowanie na korzyść Cupertino
Trwa wielki proces sądowy Apple kontra Samsung. Obie firmy wytaczają ciężkie działa. Jedna próbuje udowodnić, że druga ją kopiuje. Ta uważa, że to bzdura, na dodatek nawet jeśli by to była prawda, to i tak nie ma co kopiować, bo Apple „niewiele nowego wymyślił”. Pod koniec kolejnego dnia rozprawy gigant z Cupertino wytrącił Samsungowi wiele argumentów z ręki.
Czytaj też:
Wygląda na to, że mamy poważny przełom w rozprawie sądowej pomiędzy Apple a Samsungiem, która toczy się właśnie w Stanach Zjednoczonych. Samsung już wcześniej przyznawał, że iPhone i iPad były niewątpliwą inspiracją dla linii Galaxy. Nie można ich jednak nazwać podróbkami, kopiami i plagiatami. Linia designerska Galaxy pochodzi, jak utrzymuje Samsung, z wielu lat pracy działu R&D, który istniał na długo przed Apple.
Apple właśnie udowodnił, że to nieprawda. To, czy produkty Galaxy są inspirowane, czy też nie, iGadżetami, jest jeszcze nierozstrzygnięte. Samsung jednak nie kierował się własnym instynktem projektując następców smartfonu Galaxy S. I są na to dowody.
Apple zaprezentował wysokiemu sądowi 132-stronnicowy dokument pochodzący od Samsunga. W całości dotyczy on oceny produktu Galaxy S. Polecam lekturę.
Dokument jest zdominowany porównaniami Galaxy S do iPhone’a. Analizowane jest praktycznie wszystko. Przeglądarka internetowa, preinstalowane aplikacje, pulpit, wszystko. I w prawie każdym przypadku jest porównanie do iPhone’a, a następnie uwagi jak należy zmienić dany element, by bardziej przypominał to, co opracował Apple.
Przedstawione przez Apple’a dowody zmiażdżyły Samsunga. W żaden sposób nie przesądzają o zwycięstwie, bowiem Apple musi udowodnić, że elementy objęte patentami również zostały podrobione. Pięknie to jednak wpisuje się w linię ataku „Samsung niewolniczo kopiuje nasze rozwiązania”. Linia obrony Koreańczyków była dość mętna. Wspominali, że ekran pojemnościowy, który faktycznie spopularyzował iPhone, wymusza pewne rozwiązania.
Pozostała część rozprawy nie była już tak ciekawa. Wezwano na świadka Susan Kare, projektantkę ikon, byłą pracownicę Apple’a. Jak nietrudno się domyślić, zeznała, że ikony interfejsu Samsung TouchWiz są łudząco podobne do tych w iOS. Samsung bronił się parafrazując oświadczenie Apple’a dotyczące „przywiązania do najmniejszych szczegółów”, wskazując różnice w szczegółach tych ikon. Na koniec zapytał ile Kare zarabia na tym procesie. Zeznała, że 550 dolarów za godzinę i jak dotąd „zapracowała” na 80 tysięcy dolarów. Cwany ruch mający na celu wpłynięcie na ławę przysięgłych.
Rozprawa potrwa jeszcze kilka tygodni. Samsung miał równie mocne dowody, co opisane powyżej, które przedstawił Apple. Niestety, zostały odrzucone przez sąd (patrz poprzednie wpisy). Nie wątpię jednak, że ma jeszcze kilka asów w rękawie. Oby równie dobrych, co analiza Samsunga dotycząca Galaxy S i iPhone’a.
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga.