REKLAMA

Penny Arcade i znów Kickstarter - zbierzmy fundusze od czytelników i zlikwidujmy reklamy!

11.07.2012 17.56
penny arcade
REKLAMA
REKLAMA

Od wczoraj zastanawiam się, czy pomysł Penny Arcade, kultowego już internetowego komiksu okołogrowego i wszystkiego (łącznie z kanałem wideo), co wokół niego urosło, jest dobry. Wciąż nie wiem. Penny Arcade próbuje zebrać pieniądze na Kickstarterze. Jeśli zbierze odpowiednią sumę, to z penny-arcade.com znikną reklamy i wszystko, co z tym związane, a twórcy będą zapowiadają uwolnienie komiksów na licencji Creative Commons i skupienie się na tworzeniu i kreatywnych projektach, zamiast na szukaniu reklamodawców i partnerów. Chcą odtworzyć więź, jaką autorzy mieli z czytelnikami na początku istnienia, gdy nie martwili się o pieniądze.

Penny Arcade to jeden z najdłużej trających komiksów internetowych – od 1998 roku twórcom, Jerry’emu Holkinsowi i Mike’owi Krahulikowi, udało się przyciągnąć wielomilionową rzeszę czytelników (w 2010 roku było to 3,5 miliona) i wyjść poza ramy zwykłego komiksu – PAX, czyli Penny Arcade Expro, czyli konwent gier organizowany od 2004 roku został stworzony przez twórców komiksu jako odpowiedz na brak wydarzenia growego, które traktuje o wszystkich grach – konsolowych i PeCetowych – jednocześnie. Child’s Play to znów założona przez Penny Arcade fundacja charytatywna, którą wspiera zyskami między innymi Humble Indie Bundle.

Holkins i Krahulak utrzymują się z Penny Arcade, i jak mówią, gdyby nie komiks nie przynosił zysków, pewnie dawno już przestałby istnieć. Penny Arcade przez lata istnienia skupił wokół siebie ogromną społeczność – i to taką jakościową, bo graczy, a gracze potrafią identyfikować się z grami i często nie wyrastają z tej pasji. Jednak wraz z rozwojem komiksu i całego jego ekosystemu pojawił się problem funduszy, reklam, zatrudniania nowych osób, którym trzeba zapłacić… Holkins i Krahulak mówią, że sporą część energii i czasu ekipa Penny Arcade kieruje w stronę pozyskiwania reklamodawców i partnerów i tworzenia odpowiednich kreacji marketingowych. Twórcy chcieliby, by zespół skupił się na tym, co jest jego główną działalnością – na tworzeniu kreatywnych, rozrywkowych rzeczy bez martwienia się o sponsorów, z całą energią skupioną na tym procesie.

Dlatego też „Penny Arcade się wyprzedaje”, czyli wystawia na Kickstarterze. Jeśli zbierze określone sumy, to na rok zlikwiduje reklamy, przywróci porzucony podcast, stworzy nowe projekty i wiele innych atrakcji. Minimalna suma to 250 tysięcy dolarów, jednak reklamy znikną całkowicie przy milionie dolarów. Bardziej szczegółowa rozpiska znajduje się na tej grafice:

 

Kickstarter służy wielu rzeczom – coraz częściej piszemy, że na Kickstarterze hitem stała się gra, album muzyczny, sprzęt (choćby dzisiaj Ouya), że Kickstarter to i tamto… Okazuje się, że system crowdfoundingu, czyli zbierania pieniędzy od społeczności, ma ogromny potencjał. Penny Arcade „wystawił się na sprzedaż” wczoraj, a już teraz ma na koncie 164 tysiące dolarów. Zapewne jutro przekroczy sumę minimalną 250 tysięcy, a istnieje też duże prawdopodobieństwo, że dobije do kolejnych progów.

Co to będzie oznaczało? Nie żadną rewolucję, nie odwrócenie mediów do góry nogami, chociaż pewnie pociągnie za sobą małą lawinę innych serwisów chcących zapewnić sobie w ten sposób chociaż rok bytności. Za to Penny Arcade pokaże, że społeczności wciąż mają siłę, i że autorzy mają potrzebę powrotu do korzeni – do czasów patronatu, gdy to właśnie ludzie wspomagali lub nie bezpośrednio artystów.

Penny Arcade chce zerwać z machiną marketingową, z dbaniem o zadowolenie reklamodawców (jak sami wspominają, radzą sobie z niezadowolonymi reklamodawcami, którzy wyświetlają u nich reklamy, a których produkt muszą kolejnego dnia skrytykować, bo jest po prostu kiepski, ale nie jest to przyjemne i zabiera czas, który mogliby poświęcić na tworzenie), martwieniem się o utrzymanie strony.

To też dowód na to, że internauci skłonni są płacić za treści – niekoniecznie w narzuconej formie za paywallem, ale za otwartość, dowolność… Bo jeśli Penny Arcade zbierze oczekiwaną sumę, to w 2013 roku wszystkie komiksy będzie udostępniał na licencji Creative Commons, nie będzie musiał walczyć z podkradaniem prac, a w RSSach udostępni pełne prace i wpisy. Dla nas, dla internautów, to o wiele pozytywniejszy skutek zapłaty za coś, co lubimy, niż psychologicznie nieprzyjazny dostęp za paywallem, z logowaniem, obostrzeniami, ostrymi regulaminami… Komentarze na Kicsktarterze są też pozytywne, i wiele głosów mówi, że chociaż reklamy im nie przeszkadzały, to chcą wpłacić te kilka dolarów, bo od lat czytują i odwiedzają Penny Arcade.

Jasne, niewiele jest takich stron, niewiele jest serwisów, które zgromadziły taką społeczność. Jednak istnieją, i idę o zakład, że gdyby na przykład The Oatmeal też chciał przejść na taki model, to by się to powiodło. Dowodzi tego akcja, którą miałam okazję opisywać, a która zakończyła się zebraniem dziesięciokrotnie większej sumy, niż planowano, i przekazaniem jej na cele charytatywne.

Penny Arcade może też mieć problem. Jeśli mu się uda, jeśli w 2013 roku będzie działał w całości z funduszy z Kickstartera, to będzie musiał powtórzyć zbiórkę pieniędzy. A takie coroczne zbiórki nie muszą skończyć się dobrze. Co z reklamodawcami, partnerami? Trzeba będzie zdobywać ich na nowo? Penny Arcade przeciera ciekawe szlaki i z pewnością w przyszłych latach będzie ciekawym przypadkiem do analizowania i badania.

Chyba jednak kibicuję Penny Arcade. Kibicuję i życzę, by w 2013 roku skupili się wyłącznie pasji tworzenia.

 

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA