Zamieszanie z aktualizacją Samsunga Galaxy SII trwa. Ucierpieć może na tym.. Galaxy SIII
Zamieszanie z aktualizacją Samsunga Galaxy SII do najnowszej wersji Androida trwa w najlepsze. O tym, że flagowy smartfon Samsunga ma dostać najnowsza wersję mobilnego systemu operacyjnego Google'a oficjalnie dowiedzieliśmy się w grudniu 2011 r. Najpierw ta wiekopomna chwila miała nastąpić 1 marca 2012 r. Następnie 15 marca po tym, jak premierę zapowiedziała izraelska strona Samsunga. Dzisiaj przez moment zrobiło się gorąco po tym, jak filipińska strona Samsunga podała, a The Verge powtórzył, że popularny SGSII dostanie Ice-Cream Sandwich już jutro. W każdym z tych przypadków następowało dementi ze strony central Samsunga.
Na godzinę 12:00 9 marca wciąż nie wiemy kiedy Galaxy SII zostanie zaktualizowany do najnowszego Androida. Sprawa robi się mało komfortowa i frustrujące napięcie związane z oczekiwaniem na najnowszy soft powoli przeradza się w zniesmaczenie. Z marketingowego punktu widzenia Samsung strzela sobie nieco w stopę, bo wydaje się, że powinien wręcz przerwać pracę nad innymi premierami, w tym nawet następcy SGSII, żeby szybko dostarczyć Androida 4.0 do swojego flagowego smartfona. Tu chodzi o coś więcej aniżeli tylko udobruchanie już zdobytych klientów.
Dla Samsunga linia Galaxy S ma kolosalne znaczenie - dzięki świetnemu Galaxy SII udało się bowiem wykreować podwaliny pod pierwszą realną konkurencję dla iPhone'a w ujęciu marketingowym. Wprawdzie jego sprzedaż wciąż jest znacznie poniżej smartfonu Apple'a, ale 20 mln egzemplarzy SGII wpuszczonych w kanał sprzedaży musi robić wrażenie na wewnętrznej konkurencji na rynku Androida. Dzięki temu Samsung Galaxy SII wyrósł na lidera obozu Androida, który jako pierwszy może w ogóle mierzyć się z iPhone'em. Wiadomo - wciąż daleko mu do tej rozpoznawalności jaką cieszy się iPhone, uwielbienia jakim cieszy się smartfon Apple'a u swojej grupy fanów oraz wyjścia nieco poza grupę bardzo zaawansowanych użytkowników urządzeń mobilnych by być smartfonem kupowanym "bo jest znany" (tak jak iPhone), ale mimo to jego pozycja marketingowa to świetny przyczółek do kolejnego ataku, chociażby z Galaxy SIII.
Dlatego właśnie Samsung powinien chuchać i dmuchać na SGSII i robić wszystko, aby ultra zadowoleni użytkownicy nieśli dobrą wieść o nim w świat. Tłumaczeń o tym, że trudno jest dostosować system Google'a do własnych nakładek na system i że jest to bardzo czasochłonne nie kupuję. Samsung ma tak wielkie zasoby ludzkie i własnego know-how, że gdyby rzeczywiście mu zależało, SGSII dostałby Androida już na początku roku. Nie dostał, bo Samsungowi zapewne bardziej zależy na tym, żeby następca hitu był jeszcze większym hitem i dopracowuje szczegóły Galaxy SIII.
Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że SGSIII będzie czymś wielkim, że planowane są bardzo głośne i spektakularne akcje marketingowe promujące nową wersję popularnego "esgieesa". Wierzę w to patrząc między innymi na to jak wielkimi nakładami finansowymi Samsung promuje swój smartfono-tablet Note. Reklamy w ATL, BTL oraz bardzo mocny PR wokół Note'a wręcz się wylewają. Ponoć jeszcze bardziej wylać się ma promocja Galaxy SIII, którego premiera planowana jest na… maj (nie na kwiecień, lecz na maj).
I nawet w tym widać zagrożenie wizerunkowe dla Samsunga. Im dłużej będzie bowiem Samsung zwlekał z premierą Androida 4.0 na Galaxy SII, tym mniejszy potencjał sprzedażowy będzie miał SGSIII, przynajmniej w przypadku konsumentów posiadających drugą wersję smarfonu z linii Galaxy S. Skoro bowiem niewiele czasu upłynie pomiędzy premierą Ice-Cream Sandwich na SGSII a debiutem SGSIII, który też przecież będzie wyposażony w najnowszą wersję Androida, tym mniej argumentów będzie do jego zakupu. Gdyby bowiem SGSII miał Androida 4.0 powiedzmy od początku 2012 r., to byłby czas na to, aby się nieco znudził, a gdy różnica czasowa pomiędzy premierą Androida 4.0 na SGSII, a debiutem nowej wersji flagowego smartfonu Samsunga, to dla wielu może zniknąć koronny powód do zakupu.
Oby się więc Samsung nie przejechał na tym, że po macoszemu traktuje SGSII. Klienci bywają pamiętliwi.