REKLAMA

Z pamiętnika młodego technika - grudzień 1987

W naszym cyklu przeglądu archiwalnych numerów „Młodego Technika”, Tomek Wawrzyczek zajrzał do numeru z grudnia 1987. Niby świąteczny to numer, ale...

Z pamiętnika młodego technika – grudzień 1987
REKLAMA

W ostatnim miesiącu 1987 roku redakcję Młodego Technika opanował świąteczno-noworoczny nastrój, pełen pachnącej jedliny, lampek choinkowych mrugających w rytm rzewnych jęków George Michaela w “Last Christmas” i skwierczeń karpia kończącego swój marny żywot na głębokim tłuszczu. Odbicia kolędnego uniesienia redakcji próżno jednak szukać w wystroju grudniowego numeru miesięcznika, chyba że za bożonarodzeniowy element zdobniczy uznać łypiącą z okładki reflektorami słusznej postury ciężarówę marki Jelcz albo niewątłych gabarytów terenówkę Subaru Trooper, która dekoruje tył gazety. W środku jest równie bezkolędnie, o ile nie bardziej.

REKLAMA

Na piątej stronie numeru niestrudzony krzewiciel wiedzy o maszynach obliczeniowych, redaktor Roland Wacławek, przybliża dojrzewającej i już dojrzałej młodzieży komputer przenośny Sharp PC-7000, czyli “laptok”, jak mawia mój teść. O tym, że to niemal dziewięciokilowe monstrum o rozmiarach cirka pół metra na ćwierć jest w jakikolwiek sposób przenośne, może mówić chyba tylko Pudzian albo operator dźwigu portowego. Dla średnio statystycznego ówczesnego fanboja, wychudzonego i niedożywionego w związku z szalejącym w tamtych czasach w Polsce kryzysem, próba podniesienia “przenośnego” Sharpa zakończyłaby się niechybnie kontuzją kręgosłupa lub przepukliną, czyli zakończyłaby się smutno.

Pod obudową Sharp PC-7000 krył pełen wypas, oczywiście z perspektywy roku 1987. Procesor 8086 zapewniał, wedle Młodego Technika, “większą wydajność niż w oryginalnym PC/XT”. Producent przewidział miejsce na koprocesor 8087, który dodawać miał Sharpowi obliczeniowego kopa i ogólnego wigoru. Podstawowa pamięć liczyła pięć “komodorków”, czyli 320 kilobajtów, a jak komuś było mało, był bogaty, albo po prostu miał takie widzimisię, to mógł ją rozszerzyć do 704 KB, co na tamte czasy było zapewne szczytem szpanu. Żeby użytkownik nie miał problemów ze zbyt szybko rozładowującą się baterią, z baterii zrezygnowano. Czego to się nie robi, by zadowolić klienta! Sharp zasilany był prądem z gniazdka, więc o problemach z baterią można było zapomnieć, o pracy wśród dzikich kniei też. Chyba, że ktoś znalazł dzikie knieje wyposażone w gniazdko z prądem.

Wypas Sharpa dopełniała pełnoformatowa klawiatura, ekran LED o zmiennym kącie nachylenia (w tamtych czasach istny kosmos!), stacja dyskietek 5,25 cala o pojemności 360 KB i pełna gama portów i innych gniazdek - do wyboru, do koloru.

mlody technik 1987

Pierwsza połowa lat 80-tych XX wieku. Na świat przychodzą “ośmiobitowce” i na tyle skutecznie się na nim zadomawiają, że wszystkim dookoła się wydaje, że tak już zostanie do ostatnich dni wieku emerytalnego ich użytkowników. Czyli na zawsze. Ale świat raczej nie pała miłością do stanu stagnacji, zdecydowanie bardziej preferując zmiany, mniej lub bardziej gwałtowne. Świat komputerów preferuje je zwłaszcza i to w wersji napędzanej wiatrem halnym.

Nie minęło pół dekady, a “ośmiobitowce”, mimo że całkiem przyjemnie rozmoszczone na domowych biurkach, zaczęły ustępować miejsca pierwszym pecetom. Może nie w Polsce, bo Polska w tamtych czasach była w sferze obecności komputerów jakichkolwiek pod prywatnymi strzechami mniej więcej tam, gdzie dziś jest Burkina Faso. Cokolwiek by nie powiedzieć, era “komodorków” i “atarynek” zaczęła przybierać barwy wyblakłe - nadciągała era komputerów na bazie Intela z MS DOS-em na pokładzie. Najprawdopodobniej dlatego w Młodym Techniku z grudnia 1987 tyle papieru i farby drukarskiej poświęcono “pecetom”, które do Polski sprowadzała wtedy Centralna Składnica Harcerska i OLECH Electronics.

Niezainteresowanym lub kompletnie obojętnym na wdzięki komputerów i całego cyberświata grudniowy Młody Technik z 1987 roku oferował między innymi przepis na własnoręczne wykonanie elektronicznego stabilizatora temperatury do akwarium, a jak ktoś nie miał akwarium lub bał się, że własnoręcznie wykonany stabilizator temperatury ugotuje rybki lub porazi je prądem, mógł pobawić się w młodego chemika i zrobić sobie z cukru kwas mrówkowy. Co miałby małolat robić z kwasem mrówkowym przed Bożym Narodzeniem 1987 roku, redakcja nie wyjaśnia. Było to o tyle dziwne, że w 1987 roku towarem pożądanym nie był kwas mrówkowy, a wszelkiej maści towary codziennego użytku i... sznurek do snopowiązałek. Co ciekawe - w żadnym numerze Młodego Technika z tej dekady przepisu na sznurek do snopowiązałki nie zamieszczono. Na zrobienie gokarta z rurek, opon z “motorynki” i silnika z Trabanta i owszem.

mlody technik

Młody Technik z grudnia 1987 roku dopieszcza audiofilów - redakcja dzieli się pomysłem na zbudowanie własnym sumptem kolumn głośnikowych. Żeby nie było za łatwo, redakcja nie dzieli się tajemną w tamtych czasach wiedzą na temat tego, jak zdobyć głośniki i inne potrzebne do budowy kolumn części, wszak w 1987 roku żadnego Media Marktu lub czegoś równie “nie dla idiotów” nie było. W końcu gdyby był wtedy Media Markt, nikt nie bawiłby się we własnoręczne składanie kolumn głośnikowych, tylko kopnąłby się do sklepu i nabył drogą kupna dowolny, gotowy zestaw audio dowolnego producenta.

I tym żył światek czytelników Młodego Technika w grudniu 1987 roku - za jedyne 60 ówczesnych złotych za egzemplarz.

Jako, że święta za pasem, tytułem post scriptu chciałem przekazać na ręce szacownego grona czytelniczego życzenia wszystkiego tego, czego sobie szacowne grono zażyczy od aniołka lub innego sponsora, byle z zasobny portfelem, bo w końcu na świecie jest tyle bajeranckich gadżetów, które warto by było mieć choć przez chwilę w osobistym i wyłącznym posiadaniu. Wesołych Świąt i wszystkiego najlepszego w 2012 roku!

REKLAMA
twawrz

Tomasz Wawrzyczek: Rocznik 69. Z wykształcenia programista o specjalizacji „programowanie maszyn matematycznych” (takie były kiedyś specjalizacje). Z pasji projektant i fotograf. Z zawodu: projektant wzornictwa przemysłowego w zakresie GUI. Z życia członek rodziny. Z mieszkania w Rybniku.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA