Gdzie jest kasa? Nie w Androidzie. W iPhonie oczywiście
Całkiem niedawno zastanawialiśmy się dlaczego tak się dzieje, że najlepsze aplikacje mobilne powstają na iOS i dopiero następnie - jeśli w ogóle - są portowane na Androida, który w końcu jest najpopularniejszym systemem operacyjnym na smartfonach z udziałem w rynku przekraczającym 50%. I choć odpowiedzi większość osób analizujących rynek mobilnych się domyśla, to cieszy fakt, że mamy potwierdzenie - ceniona firma analityczna Flurry właśnie dowiodła, że trzech na czterech deweloperów mobilnych najpierw pisze aplikacje na iOS. Dlaczego? Oczywiście dlatego, że dużo więcej zarabia na platformie Apple'a.
550 tys. do 450 tys. - taki jest aktualny licznik aplikacji z Androidem oraz iOS (w odpowiedniej kolejności) w obiegu rynkowym. W obu sklepach z aplikacjami na owe platformy jest już więc porównywalna liczba aplikacji. Porównywalna w tym sensie, że różnica 100 tysięcy w tą czy w tamtą stronę nie ma żadnego znaczenia. Powinniśmy przestać używać miernika liczby dostępnego oprogramowania na daną mobilną platformę by opisywać jej atrakcyjność. Wydaje się, że dobrym miernikiem będzie właśnie to, gdzie jest więcej pieniędzy. Albo inaczej - gdzie użytkownicy są bardziej skłonni płacić za oprogramowanie. To bowiem napędza koło - skoro tu użytkownicy płacą najwięcej, to tu zarabiają najwięcej deweloperzy; jeśli tu najwięcej zarabiają deweloperzy, to właśnie tu będą pisać nowe, najlepsze aplikacje.
W zeszłym tygodniu były CEO Google'a, a teraz prezes bez władzy wykonawczej, Eric Schmidt, zdawał się zaprzeczać temu twierdzeniu. Popełnił on mocne zdanie sugerując, że gdzieś w połowie 2012 r. deweloperzy będą pisać aplikacje najpierw na Androida, a następnie na inne platformy. Patrząc na dane Flurry, na razie wydaje się to mało realne. Przepaść pomiędzy "atrakcyjnością" iOS a Androidem dla deweloperów jest ogromna. Aż 73% deweloperów pisze aplikacje najpierw na iOS, a następnie na Androida. Flurry przygotowuje raporty na podstawie analizy deweloperów, którzy korzystają z jego analitycznej platformy. Jest ich ok 55 tys., czyli na oko ok. 1/4 wszystkich deweloperów mobilnych aktualnie na świecie. Łącznie Flurry pracuje na danych z ok. 135 tys. aplikacji.
Jeszcze inne badania zdają się potwierdzać to, co policzył Flurry. Wczoraj Macalope opublikował ciekawe analizy na temat realnych przychodów Androida dla firmy Google. Dwie trzecie z przychodów mobilnych Google'a generowanych jest przez… iPhone'a, więc z 2,5 mld dol. przychodów rocznych, Android najprawdopodobniej odpowiedzialny jest aktualnie jedynie za 833 mln dol. W tym uwzględnione są przychody z mobilnych reklam, jak również z prowizji za sprzedaż aplikacji w Android Market. Dla porównania, Apple niedawno ogłosił, że wypłacił deweloperom sprzedającym aplikacje w App Store już 3 mld dol. To wprawdzie suma od początku istnienia sklepu z oprogramowaniem na platformę iOS, ale i tak, zachowując wszelkie proporcje, różnica w stosunku do Androida jest znaczna.
Powoli więc sytuacja na rynku mobilnym zaczyna przypominać tę, którą znamy z rynku PC - wprawdzie Apple nie jest liderem sprzedażowym tego rynku (ba, w ujęciu tylko PC jest na dalekim piątym miejscu), to jednak zarabia najwięcej na sprzedaży komputerów ze wszystkich firm na świecie. Co więcej, patrząc na udany start sklepu z oprogramowaniem na Mac OS X - Mac App Store - już pobrano/sprzedano 100 mln aplikacji - można domniemywać, że i tu proporcjonalnie najwięcej kasy ze sprzedaży oprogramowania na PC spływa na konta w Cupertino, choć przecież baza komputerów Mac jest wydatnie niższa od bazy PC. Podobnie zaczyna być z iOS - tu też Apple przegrywa już walką ilościową z Androidem (co jest dość naturalne), ale z powodzeniem utrzymuje najwyższą dochodowość.
A dla konsumenta zainteresowanego aplikacjami nic się nie zmienia - on wybierze iPhone'a nieważne jak piękny będzie Samsung Galaxy Nexus, czy Nokia Lumia 800.