Jaka piękna katastrofa Ruperta Murdocha z projektem "The Daily". A co z "Przekrojem"?
Kiedy Rupert Murdoch ogłaszał powstanie pierwszej gazety codziennej wydawanej tylko i wyłącznie na tablecie plany miał wielkie, bo i projekt był duży - przygotowanie projektu od zera kosztowało 30 mln dol., a każdy tydzień działalności operacyjnej wydawnictwa przynosi kolejne 500 tys. dol. kosztów. Oznaczało to więc, że "The Daily" musiałoby mieć co najmniej 520 tys. subskrybentów tygodniowo, aby wyjść na zero. Po 7 miesiącach od startu wiadomo, że projekt jest deficytowy, bo subskrybentów "The Daily" ma zaledwie 80 tys.
Nie 120 tys., jak media podawały wcześniej, lecz właśnie zaledwie 80 tys. - tylu użytkowników zdecydowało się dotychczas opłacać abonament za dostęp do gazety Murdocha wydawanej na iPadzie. Te 40 tys. różnicy wynika z tego, że są to klienci, którzy mają darmowy dwutygodniowy dostęp do "The Daily", a statystyki pokazują, że tylko ok 15% z nich zdecyduje się wykupić subskrypcję. Co więcej, z tych 80 tys., którzy to zrobili zdecydowana większość wybrała opcję rocznej prenumeraty, która jest oczywiście tańsza (39,99 dol.) w ujęciu rocznym niż subskrypcja tygodniowa (0,99 dol.). To wszystko dane od samego źródła, podane serwisowi AdAge przez jednego z menedżerów projektu.
Klapa na całego. Czemu? Wystarczy odrobić pracę domową z matematyki. Przyjmijmy na potrzeby prostszego liczenia, że 60 tys. z 80 tys. subskrybentów "The Daily" to subskrybenci roczni, a 20 tys. subskrybenci tygodniowi. Mamy więc 2,4 mln dol. oraz 396 tys. dol. (w ujęciu półrocznym), czyli łącznie w zaokrągleniu 2,8 mln dol. przed 30% prowizją Apple'a. Przypomnijmy - koszty operacyjne "The Daily" to 500 tys. dol. każdego tygodnia, więc licząc pół roku, istnienie gazety kosztowało 10 mln dol. Porównajmy do przychodów z subskrypcji i mamy piękny obraz katastrofy.
Przychody ze sprzedaży gazety nie są zapewne jedynymi przychodami "The Daily", bo nie jest on wolny od reklam. Trudno jednak przypuszczać, żeby ich ceny - przy takiej sprzedaży - były na tyle duże, żeby rekompensować braki z oczekiwanej publiki płacącej za treści. Co więcej, jestem w stanie się założyć, że liczba płacących subskrybentów nie będzie dynamicznie rosła w drugiej części roku, gdyż na pewno było tak, że to na starcie "The Daily" zebrał największą liczbę klientów - był wtedy bardzo przez Apple'a promowany, a media w naturalny sposób były zainteresowane innowacyjnym projektem Murdocha, więc jego gazeta miała dużą naturalną ekspozycję medialną. W drugiej połowie pierwszego roku już takiego wsparcia ani nie będzie ze strony Apple'a, ani od innych mediów - trzeba będzie się zmierzyć z szarym dniem, walcząc o każdego nowego subskrybenta.
Kluczowy dla przyszłości "The Daily" będzie okres, w którym największa liczba subskrybentów będzie decydowała się na ponowienie rocznych subskrypcji. Jeśli okaże się, że duży procent z nich nie zdecyduje się na odnowienie prenumeraty, to wtedy projekt Murdocha może stanąć nad przepaścią. Można mieć jednak nadzieję, że tak się nie stanie, bo informacje na temat tego, w jaki sposób użytkownicy korzystają z "The Daily" są całkiem budujące. Przeciętny czytelnik spędza w aplikacji pomiędzy 20 a 30 minut każdego dnia, przeglądając w tym czasie 40 stron. To nieźle, mimo iż "The Daily" ma zazwyczaj ok. 120 stron każdego dnia (włącznie z grafikami, wideo i innymi multimediami).
Mimo zapowiedzi, że szybko będzie inaczej, "The Daily" wciąż jest dostępny tylko i wyłącznie na iPadzie, i to na dodatek tylko dla amerykańskiego czytelnika. Może być jednak i tak, że Murdoch celowo wstrzymuje rozwój wydawnictwa, bo przecież jest on na rodzimym rynku bardzo kosztotwórczy.
Ciekawe jak na tle wyników "The Daily" prezentują się wyniki zamkniętego za pay-wallem "Przekroju" na iPadzie. W przypadku polskiego wydawnictwa minął już także sześciomiesięczny okres rozruchu, a wiadomo, że decydując się na śmiały krok zamknięta darmowego dostępu w sieci do "Przekroju" Grzegorz Hajdarowicz wzorował się na "The Daily" Ruperta Murdocha. Próbowaliśmy się dowiedzieć czegoś od przedstawicieli Wydawnictwa Przekrój, ale - mimo wcześniejszych dobrych relacji… - nie udało nam się uzyskać informacji na temat tego, ile osób płaci dziś za dostęp do "Przekroju" na iPadzie. Pewnie gdyby było się czym pochwalić, to byśmy się jednak dowiedzieli.
W poincie dużo można by napisać. Ograniczę się jednak do jednego krótkiego zdanka: rewolucji na rynku prasy w związku z debiutem tabletów na razie nie widać.