Android 4.0 Ice Cream Sandwich - mam co do niego wątpliwości
Zrzuty i nagrania wideo Androida 4.0 Ice Cream Sandwich wyciekają do sieci, a komentarze do nich są w większości pozytywne. Ja po przyjrzeniu się tym materiałom mam wątpliwości co do “świetności” nowych rozwiązań. Na szczęście Ice Cream Sandwich nie został jeszcze zaprezentowany oficjalnie i czeka go długa droga do smartfonów.
Od dawna wiadomo, że wersja 4.0 ma być połączeniem Androida znanego ze smartfonów z tabletową wersją, czyli Honeycombem. Na pierwszych materiałach widać to bardzo wyraźnie - zlikwidowano konieczność używania fizycznych przycisków a w ich miejsce pojawiło się honeycombowe menu. Obok standardowej obsługi wielozadaniowości pojawiła się ta znana właśnie z tabletów; w tę stronę poszły również widżety. Zostawiono na szczęście rozsuwaną belkę powiadomień, bo zaimplementowanie systemu znanego z Androida 3 w smartfonach byłoby porażką dla ergonomii.
Nie jestem pewna, czy podoba mi się to, co na razie zobaczyłam, przede wszystkim z perspektywy przejrzystości UI. Trzy, cztero, czy nawet cztero i pół calowy ekran smartfona to nie 9 czy 10 cali tabletu i stworzenie systemu przyjaznego i ergonomicznego na mniejszej powierzchni wymaga znacznych uproszczeń.
Zaprezentowane zrzuty ekranu z nowego Nexusa nie napawają optymizmem. Trzeba pamiętać do kogo kierowany jest Android - nie do zapaleńców i pasjonatów potrafiących znaleźć się praktycznie w każdym systemie, a do rynku masowego. Do ludzi, którzy kupują smartfony, bo zrobiły się tanie i oferują większe internetowe możliwości. System musi być prosty i logiczny. Pierwsze screenshoty jednak pokazują coś innego.
Nie jest to szczyt przejrzystości, prawda? Nie zdziwiłabym się, gdyby przeciętny użytkownik pogubił się w meandrach takiej wielozadaniowości i przezroczystości. Przy przenoszeniu funkcji z Honeycomba do Ice Cream Sandwich trzeba pamiętać o jednym - tablety z Androidem 3.0 nie są masowym hitem, nie sprzedają się w niesamowitych ilościach i nie goszczą u przeciętnych Kowalskich. Logiczne więc, że nie da się zastosować zasady przeniesienia znanych już wcześniej funkcji i interfejsu do mniejszych urządzeń.
Rezygnacja z fizycznych przycisków też jest ryzykownym krokiem, bo te dotykowe nie zawsze muszą sprawdzać się w różnych warunkach, w których przecież też używa się smartfonów. Łatwiej nacisnąć przypadkowo nie ten przycisk, ciężej użyć go bezwzrokowo...
Z całą pewnością nowy Android to nowa filozofia systemu, którą chce pokazać Google jednocześnie próbując zwiększyć sprzedaż tabletów. Jednak to ryzykowny proces, który może przynieść dużo korzyści lub tyle samo strat.
Na szczęście dotychczasowe materiały to tylko nieoficjalne wycieki i nie oznaczają, że taki właśnie będzie Android 4.0. Poza tym wyciek pochodzi z Neksusa, który zawsze otrzymuje czysty, niebrandowany system. Paradoksalnie dużo w kwestii przyjazności użytkownikom mogą zrobić producenci za pomocą autorskich nakładek amortyzując rozstrzał między kolejnymi wersjami Androida.
Nie pozostaje nic innego, jak poczekać na finalną wersję.