REKLAMA

Nadmiar informacji może być niebezpieczny. Dla życia innych.

25.01.2011 13.30
Nadmiar informacji może być niebezpieczny. Dla życia innych.
REKLAMA
REKLAMA

W ubiegłym roku świat obiegła informacja o zabiciu dwudziestu trzech niewinnych cywili w Afganistanie przez amerykański samolot bezzałogowy Predator. W czasie dochodzenia przeprowadzonego przez wojskową prokuraturę ustalono, że pilot popełnił błąd nie będąc w stanie poprawnie określić i zidentyfikować zebranego tłumu. Oprócz błędnej oceny pilota, powodem tragedii obarcza się także zbyt dużą ilość informacji napływających z pola bitwy, których żołnierz nie był w stanie przetworzyć – oznajmiła komisja śledcza.

W czasie tragicznego zajścia pilot samolotu, który prowadził operację w wojskowej bazie sił powietrznych w Nevadzie (USA) obserwował obraz przesyłany strumieniowo z kamer samolotu, prowadził rozmowę tekstową na kilku kanałach wojskowych oraz nasłuchiwał raportów radiowych dostarczanych przez działający w tamtym rejonie wywiad wojskowy. Według dostarczonych przez wywiad informacji znalazło się m.in ostrzeżenie o dzieciach przebywających w podejrzanej grupie. Jednak żołnierz prowadzący całą operację nie mógł w napływie tylu ważnych raportów skupić się tylko na jednej wiadomości. Pilot był tak bardzo skupiony na wykonaniu swojej misji i ochronie oddziałów wojsk przebywających w pobliżu, iż uznał zebrany tłum za zagrożenie, doprowadzając tym samym do największej cywilnej rzezi w historii wojny w Afganistanie.

Informacja to największa i najgroźniejsza broń w XXI wieku. Dzięki niej wywiad wojskowy jest w stanie ustalić jakie cele ma zaatakować wojsko, a które należy zignorować. Rosnąca popularność bezzałogowych samolotów i nowoczesna technologia komputerowa stworzyły nową klasę żołnierza, który bierze udział w pół-wirtualnej wojnie. Zamiast prawdziwych kul musi wiedzieć jak radzić sobie z ogromną ilością informacji, która napływa do niego z pola bitwy w każdej sekundzie. Albo opanuje tą sztukę, albo utonie w natłoku milionów raportów. Skutki mogą być opłakane. Jego decyzje mogą kosztować życie setek ludzi i sprzęt warty miliony dolarów.

Po ataku terrorystycznym 11 września 2001 r., liczba bezzałogowych samolotów używanych do celów wywiadowczych i innych urządzeń elektronicznych służących do zbierania informacji drastycznie wzrosła. Na ziemi żołnierze używają przenośnych komputerów zamontowanych w plecakach i hełmach, których zadaniem jest zbieranie informacji z pola bitwy i przekazywania raportów do centrali. Dzięki nim dowództwo lub zagrożony oddział mogą szybko poprosić o wsparcie lotnicze, a piloci mogą dokonać precyzyjnego bombardowania celu. Informacje wyświetlane na ekranach w odrzutowcach pomagają pilotowi prowadzić maszynę – informują o stanie pogody, uzbrojeniu, pułapie i setkach innych istotnych rzeczy. Pilot bezustannie jest bombardowany informacjami na temat stanu maszyny. Człowiek tak bardzo uzależnił się od komputerów i informacji, że nie jest już w stanie własnymi rękoma poderwać samolot w powietrze. Istnieje bardzo duże zagrożenie, iż z powodu zbyt dużej ilości dostarczanych informacji może on w końcu pogubić się i spowodować katastrofę.


Przeładowanie informacją występuje na każdym szczeblu armii. Od generała po zwykłego szeregowego. Wraz z postępującą technologią, armia Stanów Zjednoczonych zatrudniła lekarzy specjalistów by dowiedzieć się więcej na temat potencjału ludzkiego mózgu i jego barier. Naukowcy starają się odpowiedzieć na pytanie, jak daleko może posunąć się człowiek w przetwarzaniu informacji dostarczanych przez nowoczesną technologię i nie być jednocześnie przez nią zasypanym.

Na Uniwersytecie Geroge Manson w stanie Virginia naukowcy mierzą fale mózgowe grupy ochotników w warunkach otoczenia jakie panują podczas typowej pracy pilotów i kontrolerów lotu. Na monitorze komputera pacjent widzi obraz przekazywany przez kamery z bezzałogowego samolotu oraz informacje z koordynatami i innymi instrukcjami, w które miejsce należy skierować maszynę. Pacjent nosi specjalne nakrycie głowy naszpikowane różnego rodzaju sensorami i czujnikami mierzącymi fale mózgowe. Wraz z rosnąca liczbą kierowanych samolotów i coraz większą ilością dostarczanych informacji mózg wskazuje coraz większą aktywność, którą obrazuje poszarpany wykres na komputerze. Poszarpane fale nazywa się falami Theta i właśnie one są powodem zmartwień lekarzy. Fale Theta są wskaźnikiem przeciążeń ekstremalnych. W chwili, kiedy technologia pozwala ?wepchnąć? więcej informacji do ludzkiego mózgu dochodzi do tego, że stres związany z polem bitwy może być bardziej niebezpieczny niż sama walka. Niektórzy naukowcy sugerują nawet, że młodzi ludzie coraz częściej mają problemy z koncentracją nad wyznaczonym zadaniem, gdyż muszą dzielić swoją uwagę na różne otaczające ich czynniki. Dla żołnierza, który przez całe życie używał komputerów i telefonów komórkowych wielozadaniowość (multitasking) może nieść ze sobą negatywne efekty.

W testach przeprowadzonych w wojskowej bazie w Ontario zebrano grupę ochotników, którzy na co dzień są operatorami czołgów. Ochotnicy prowadzili w symulatorach pojazdy opancerzone a informacje z pola bitwy wyświetlano na monitorach. Efekt był zaskakujący. Wielu z nich nie potrafiło dostrzec i prawidłowo zidentyfikować otaczającego ich niebezpieczeństwa. Żołnierze mogą być szkoleni z zakresu obsługi nowych technologii, ale nie istnieje żaden trening, który poprawi zdolności neurologiczne człowieka.

Armia Stanów Zjednoczonych intensywnie pracuje nad rozwojem przepływu informacji oraz sztuką jej opanowania. W bazie na Hawajach, naukowcy prowadzą badania pod nazwą ?Szkolenie uwagi umysłu? ochotnicy proszeni są o zwrócenie całej swojej uwagi na wybranej części ciała, położenie swobodnie stopy na podłodze lub oparcie się wygodnie na krześle a następnie wsłuchiwanie się w szum wentylatora lub dźwięk przejeżdżających samochodów. Pytanie jakie stawiają uczeni brzmi: czy istnieje sposób na poprawę koncentracji poprzez trenowanie uwagi na wybranym przedmiocie, rzeczy.

Pomimo wszystkich wątpliwości związanych z przeciążeniem informacją, dowództwo Armii Stanów Zjednoczonych wie, że technologia może być doskonałym narzędziem w nauce nowej generacji żołnierzy. W wybranych bazach wojskowych rekruci dostają iPhony i iPody z aplikacjami, które informują żółtodziobów o pierwszej pomocy, użytecznych i ważnych punktach baz wojskowych, czy stopniach i odznaczeniach panujących w armii.
Rosnąca intensywność działań wojennych na całym świecie i postępująca komputeryzacja zmusiła Armię Stanów Zjednoczonych do stworzenia specjalnego departamentu zarządzającego trudnymi tematami. W wielkim klimatyzowanym hangarze w Langley Air Force Base w Virginii znajdują się setki wielkich telewizorów zwisających na stelażach podczepionych do sufitu. W sercu światowej siatki informacyjnej wartej 5 miliardów dolarów, każdego dnia przetwarza się ponad 1000 godzin materiałów wideo, ponad 10 tys zdjęć zrobionych przez samoloty szpiegowskie i przesłuchuje ponad 100 tys rozmów telefonicznych.

W centrum danych przeładowanie informacjami jest czymś normalnym dla ludzi, którzy tam pracują. Pracujący tam ludzie pełnią zazwyczaj dwunastogodzinne zmiany. Obserwują i analizują lawinę obrazów i innych raportów napływających do nich z wielkich monitorów. Operatorzy tej aparatury nazwali system ?Telewizją śmierci?. Widzą na nich ruchy wrogich jednostek, lokalizację własnych żołnierzy i instalacji wojskowych. Mają podgląd na obraz przekazywany na żywo z bezzałogowych samolotów Predator operujących w każdym zakątku Ziemi. Przeglądając informacje z napływające z kamer, większość pracowników prowadzi jednocześnie rozmowę na kilkunastu kanałach z dowódcami wojsk, żołnierzami na polu bitwy. W jednej ręce trzymają telefon, w drugim uchu słychać rozmowy pilota. Jednocześnie wypisują komendy na czacie i oglądają to co dzieje się na monitorze. Dla zwykłych śmiertelników może się ten widok wydawać szaleństwem i chaosem. Jednak dla młodych ludzi ten obraz zaczyna być powoli zupełnie normalną sceną. Młode pokolenie o wiele łatwiej chłonie nowe technologie i jest w stanie szybciej oraz efektywniej obsługiwać wiele urządzeń na raz.

Dzięki komputerom i nowym technikom być może już za 15 lat człowiek nie będzie musiał brać osobiście udziału w walce. Jego rola ograniczać się będzie do sterowania czołgami, samolotami i innym sprzętem setki kilometrów od pola bitwy. Może to obroni cywilów przed błędną oceną sytuacji pilota na polu akcji.

Bartosz Milewski

na podstawie tekstu „In New Military, Data Overload Can Be Deadly” w New York Times

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA