REKLAMA

Kto chce iść z nami na film o Facebooku czyta ten wpis

23.09.2010 08.53
Kto chce iść z nami na film o Facebooku czyta ten wpis
REKLAMA
REKLAMA

Film o Facebooku „Social Network” debiutuje już w przyszłym tygodniu. Także w Polsce, gdzie w warszawskim kinie Helios – Femina 30 września 2010 r. odbędzie się specjalny pokaz dla blogerów. Będziemy tam i my, a zaraz po seansie przekażemy Wam nasze odczucia na gorąco o tym wielce oczekiwanym dziele, który może sporo namieszać. A jeśli chcecie wybrać się na film z nami?, to już dziś dokładnie obserwujcie nasz fanpage na Facebooku, gdzie będziemy mieli dla Was kilka wejściówek do wygrania.

Film wzbudza ogromne emocje, gdyż przedstawia fabularyzowaną wersję powstania najgorętszego fenomenu współczesnego internetu – serwisu Facebook. Ze zwiastunów filmu oraz zamieszania skutecznie budowanego wokół niego przez jego twórców można wywnioskować, że szczególnie ostro potraktowany zostanie w nim założyciel (?) oraz szef Facebooka, najmłodszy miliarder Ameryki – Mark Zuckerberg.

Skądinąd wiadomo, że sam Zuckerberg oraz jego najbliżsi współpracownicy z Facebooka całkiem na poważnie obawiają się reakcji świata, a w szczególności użytkowników serwisu, na to, co film przyniesie. Potwierdzał to również nieoficjalnie szef Facebooka na naszą część Europy, Mark Cowan, w rozmowie ze Spider’s Web. Nie pozwolono na reklamy filmu wewnątrz serwisu Facebook, a Zuckerberg wielokrotnie powtarzał, że film nie jest oparty na faktach, lecz wynurzeniach autora fikcyjnej książki, Bena Mezricha.

W lipcu, kiedy pierwsze trailery „Social Network” pojawiły się w sieci rozprzestrzeniając się w iście „wirusowym” tempie, Facebook nie miał pomysłu na strategię komunikacyjną wobec niego. Dziś, zdaje się, ma. W skrócie można ją scharakteryzować tak: przedstawmy Marka Zuckerberga jako filantropa troszczącego się o problemy własnej społeczności.

Dzisiejszy „Wall Street Journal” donosi, że Mark Zuckerberg przeznaczy gigantyczną wręcz kwotę 100 mln dolarów na wsparcie publicznego systemu szkolnictwa w mieście Newark w stanie New Jersey. W artykule czytamy o dramatycznej wręcz sytuacji w mieście: mimo, iż Newark wydaje 22 tys. dol. rocznie na każdego z 40 tys. uczniów, to tylko 50% z nich kończy szkołę średnią. Co gorsza, tylko 1/5 z nich idzie na studia. A jak już się ta 1/5 uczniów dostanie na studia, to aż 85% z nich potrzebuje wsparcia w tak podstawowych dziedzinach jak angielski i matematyka. Słowem – dramat.

W artykule nienapisane, ale zapewne z 85% uczniów ze stanu Newark ma konta na Facebooku. Ale to przecież nie dlatego zainteresował się tym problemem Mark Zuckerberg, który – jak czytamy – od lat interesuje się szkolnictwem, w szczególności przejmując się niskimi zarobkami nauczycieli. W ciągu ostatniego roku Mark odbył wiele spotkań z ludźmi związanymi z sektorem edukacyjnym i nawiązał bliskie relacje z burmistrzem miasta Newark, Cory’ Bookerem. To skutkowało ustanowieniem potężnej, bo aż 100 mln fundacji dla miejskiego systemu edukacji publicznej. Przy okazji Mark Zuckerberg zgodził się wziąć udział w najpopularniejszym popołudniowym show Ameryki – the Oprah Winfrey Shw, gdzie opowie o swoim geście?

100 mln dol. to – jakby nie patrzeć – wielka fura pieniędzy, nawet dla kogoś, kto według najnowszego rankingu miesięcznika Forbes wyceniany jest na 6,9 mld dol. majątku, co daje mu 35 miejsce na liście najbogatszych Amerykanów. To więcej od? Steve’a Jobsa, którego stan posiadania w tym samym rankingu wyceniany jest na 6,1 mld dol. (miejsce 42). Tyle, że majątek Zuckerberga jest na razie w większości jeszcze wirtualny, nie spieniężony dopóty, dopóki Facebook nie zadebiutuje na giełdzie i do kieszeni Marka wpadną realne miliardy dolarów.

100 mln dol. to również chyba niewielka cena na obronę wizerunku serwisu, który wyceniany jest dziś na 34 mld dolarów. Ewentualne szkody związane z masowym odpływem użytkowników przestraszonych po projekcji filmu tym, komu oddali w zarządzanie swoje dane osobowe mogą nieść za sobą dużo większe straty. Wydaje się więc, że „kampania” przedstawiająca Marka Zuckerberga jako obrońcę biednych i wrażliwego na społeczne problemy własnej społeczności może trochę złagodzić ewentualny gniew użytkowników serwisu.

Co tak naprawdę stawia film „Social Network” w jeszcze bardziej intrygującym świetle. Dlatego warto się na film wybrać (więc kto jeszcze nie jest fanem Spider’s Web na Facebooku, powinien to uczynić już teraz).

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA