ASA: tym razem reklama iPhone'a poprawna
Brytyjski regulator rynku reklamy wydał werdykt, w którym uznał, że Apple nie kłamało w spocie reklamowym iPhone'a 3G po tym jak przeciwko reklamie protestowali posiadacze smartfonu G1. Mając w pamięci poprzednie werdykty ASA można dostrzec jednak dziwną niekonsekwencję.
Advertising Standards Authority (ASA) analizowało zakwestionowany przez brytyjskich użytkowników G1 spot reklamowy iPhone'a, w którym padają następujące słowa: "Yep, there's an app for just about anything. Only on the iPhone" (w wolnym tłumaczeniu: Tak, można znaleźć aplikację praktycznie do wszystkiego. Tylko na iPhone). Według zdenerwowanych widzów posiadających G1 tak skonstruowany przekaz reklamowy wprowadza w błąd, bo smartfon z systemem operacyjnym Google'a posiada podobne aplikacje.
W odpowiedzi na zarzuty Apple odpowiedziało, że użyło słów "tylko na iPhone", ponieważ sklep AppStore oferuje użytkownikom iPhone'a wyjątkowe doznania, których nie zapewni żaden inny sklep z aplikacjami, włącznie z Android Market. Przedstawiciele Apple dodali, że ponad 50 tysięcy aplikacji jest dostępnych dla użytkowników iPhone'a w 88 krajach, podczas gdy Android Market oferuje jedynie 2,1 tysiąca aplikacji i na dodatek tylko w 9 państwach.
ASA podzieliło argumentację Apple twierdząc, że rzeczywiście producent iPhone'a nie wprowadzał w błąd swoim stwierdzeniem, właśnie ze względu na dużo większą liczbę aplikacji na iPhone'a niż na G1.
Kłopoty Apple z brytyjskim regulatorem rynku reklamy w kontekście niedopuszczania reklam iPhone'a trwają od co najmniej roku. Najpierw ASA nie pozwoliło Apple na emisję reklamy iPhone'a, w której voiceover używał sformułowania: "wszystkie części internetu są w iPhone", a później kazano Apple wycofać spot telewizyjny iPhone'a 3G, w którym strony internetowe otwierały się "nienaturalnie szybko".
Jakkolwiek ostatnią decyzję ASA można uznać za "zdroworozsądkową", to stoi ona w sprzeczności z poprzednimi decyzjami w kontekście kwestionowanych reklam iPhone'a, szczególnie tej pierwszej, kiedy ukarano Apple za stwierdzenie, że "wszystkie części internetu są w iPhone". Według brytyjskiego regulatora nie było to prawdą skoro iPhone nie obsługiwał technologii Flash i w związku z tym nie wszystkie strony w sieci były na iPhone odpowiednio wyświetlane.
Przecież między tym stwierdzeniem, a konstatacją "tylko na iPhone" widać bardzo duże podobieństwa metaforyczne. Nie bardzo więc można zrozumieć czym kierowało się ASA odrzucając reklamę iPhone'a wtedy, a dopuszczając teraz. Broniąc oba przypadki Apple używało bardzo podobnej argumentacji - przewagę "wyjątkowości doznania z używania iPhone'a".
Istnienie ciał regulacyjnych dla rynku reklamy jest zapewne potrzebne, aby niektórzy marketerzy czuli, że nie są bezkarni konstruując swoje przekazy reklamowe. Nie sposób jednak nie odnieść wrażenia, że w niektórych przypadkach decyzje regulatorów są sprzeczne same ze sobą, co może budzić naturalne znaki zapytania co do zasadności wydawanych werdyktów.
Zakwestionowaną przez użytkowników G1 reklamę iPhone'a można zobaczyć tutaj.