Krajobraz po pogromie na polskim rynku IT. "Powrót będzie powolny i długi"

Do polskiej branży IT dotarł kryzys, który jesienią zeszłego roku wymiótł tysiące programistów z Doliny Krzemowej. Powrót na dawne tory będzie długi, bolesny i... niekoniecznie realny.

Zwolnienia w branży IT. Polski rynek

– Przez sześć lat czułem się jak pięściarz, który nigdy nie leżał na deskach. Z COVID-u wyszliśmy w świetnej kondycji, wojna też nie zahamowała naszych wzrostów, jesteśmy jednym z najszybciej rosnących polskich startupów, który powstał tylko na własnym kapitale, bez inwestorów. I nagle to – mówi Piotr Nowosielski, założyciel i prezes Just Join IT.

Ludzie spoza branży technologicznej mogli przeczytać niedawno o tej tablicy ogłoszeń o pracę (tzw. jobboard) przy okazji zwolnień kilkudziesięciu osób. Rekruter w branży IT jest kimś na wzór skauta w piłce nożnej: ma wyspecjalizowaną wiedzę. Tak jak skaut piłkarski raczej nie odkryje wielkiego talentu lekkoatletycznego, tak rekruter IT nie "złowi" wybitnego kandydata na przykład do branży finansowej. Dlatego powstały wyspecjalizowane firmy – jak Just Join IT.

W jobboardach takich jak Just Join IT dobrze widać, co się dzieje w branży. Zresztą same zajmują się przecież rekrutacją. Są jednym z ostatnich elementów łańcucha, który oplata cały technologiczny świat. A więc i jako jedni z ostatnich dostają rykoszetem. Ich sytuacja przy okazji pokazuje też, gdzie znajduje się Polska na globalnej mapie technologicznej. – Jesteśmy relatywnie tańszą, a jednocześnie bardzo cenioną siłą roboczą. Można nas wynająć do współtworzenia wielkich produktów technologicznych, którymi potem będą się chwaliły zachodnie firmy – mówi Maciej, rekruter IT z kilkunastoletnim stażem.

Między innymi to dlatego kryzys, który ogarnął Dolinę Krzemową w zeszłym roku, do Polski dotarł w tym roku, a zamęt będzie siał jeszcze długo. Poprzedni poważny kryzys w branży miał miejsce grubo ponad 20 lat temu, gdy pękała bańka internetowa. Wtedy żadne większe konsekwencje Polski nie dosięgły, bo ani zbyt wielu firm technologicznych tu nie było, a i przykładowo w takim roku 2000 dostęp do internetu miało zaledwie 7 proc. Polaków.

Tym razem kryzys nad Wisłę dotarł i robi reset – choć nie twardy – w polskich firmach.

"Przeliczyliśmy się"

Jeszcze trzy lata temu wydawało się, że gorzej już nie będzie. Ba, że będzie tylko lepiej. Pandemia zamknęła ludzi w domach i przyspawała do foteli przed komputerami. Wideospotkania i praca zdalna stały się naturalnym środowiskiem dla mnóstwa ludzi, więc firmy technologiczne rosły jak na drożdżach. Wydawało się, że eldorado się nie skończy. A jednak.

Wysoka inflacja i podwyżki stóp procentowych w USA spowodowały, że kapitał i pieniądz stał się droższy. Fundusze venture capital nagle miały mniej pieniędzy, bo nie dostawały ich od swych partnerów. Załamał się więc rynek VC i nagle w 2022 roku wyceny spółek technologicznych zaczęły spadać. – W maju zeszłego roku pierwsze big techy zaczęły dokręcać śrubę. Nie miały nowych pieniędzy od inwestorów, więc musiały dłużej działać i przetrwać na tych pieniądzach, które posiadają. Zaciągnęły hamulec, spojrzały na koszty i zaczęły ciąć: koszty, ludzi, projekty – opowiada Piotr Nowosielski z Just Join IT. Poczucie niepewności u innych firm wzmogło bankructwo Silicon Valley Bank, który finansował ogrom startupów ICT.

W Just Join IT i w ogóle w Polsce wciąż trwało jednak eldorado. – Ku mojemu zdziwieniu w drugiej połowie 2022 roku firma nie przestawała prowadzić rekrutacji. Co dwa tygodnie pojawiały się nowe osoby głównie w dziale sprzedaży. Zaniepokojeni zaczęliśmy informować menedżerów, że to przesada, ale chyba nie wierzyli – mówi jeden z byłych pracowników Just Join IT, handlowiec, któremu nadajmy imię Adam.

Nowosielski odpowiada: – Widzieliśmy, że w Stanach branża tech zwalnia ludzi, ale my w listopadzie mieliśmy rekordowy miesiąc w historii firmy. Tylko w czwartym kwartale 2022 roku zarobiliśmy połowę tego, co w całym 2021. Patrząc z perspektywy czasu, mogłem wtedy zatrzymać rekrutacje w Just Join IT, ale jak masz rekordy sprzedażowe, jesteś alternatywą dla lidera rynku, to myślisz sobie: "może i firmy tną, ale przecież nasza grupa portali pracy jest pierwszą realną alternatywą na tym rynku od 20 lat, dlatego będą optymalizować budżety pod tego, kto dowozi najwięcej jakości". Niestety przy braku otwartych rekrutacji to po prostu nie miało znaczenia. Tutaj się przeliczyliśmy.

Adam: – Faktycznie mieliśmy rekordowy listopad pod względem sprzedaży, ale nie jest to powód, żeby zakładać, że inne miesiące będą równie dobre.

fot. Gorodenkoff / Shutterstock.com

Tymczasem w Stanach padały kolejne rekordy. Wymieniać można długo, bo cały 2022 rok na amerykańskim rynku był rokiem rzezi. Z końcem sierpnia Snapchat zwolnił prawie 1300 osób (20 proc. wszystkich). W październiku Seagate pożegnał się z 8 proc. załogi, czyli 3 tys. ludzi. Elon Musk jesienią zeszłego roku zwolnił z Twittera 3,7 tys. ludzi, co stanowiło aż połowę załogi. 3 proc. swoich ludzi, czyli 10 tys. osób, zwolnił Amazon. Cisco rozstało się z 4 tys. osób (5 proc.). Mark Zuckerberg podniósł poprzeczkę ponad trzykrotnie i rozstał się z 11 tys. z 87 tys. wszystkich pracowników (13 proc.).

W wielu firmach były to największe zwolnienia w historii. W sumie według danych serwisu Layoffs.fyi – który agreguje informacje o dużych zwolnieniach w branży technologicznej – w 2022 roku 1058 firm (choć głównie z USA) zwolniło prawie 165 tys. osób.

Branża technologiczna oparta jest na wielopoziomowej i wielopodmiotowej synergii. W uproszczonej analogii można ją przyrównać do branży odzieżowej. Projekty ubrań największych producentów powstają na Zachodzie, ale już sama ich produkcja przekazywana jest taniej sile roboczej głównie z Azji. Z produktami technologicznymi jest podobnie: ktoś tworzy ideę, wymyśla koncepcję w Dolinie Krzemowej, a napisanie poprawnego kodu czy jego rozwinięcie zleca tańszej sile. Na przykład z Europy Wschodniej.

Polska siła robocza

– Duża część polskich firm technologicznych zajmuje się outsourcingiem usług IT, oferując duże zespoły programistyczne właśnie firmom z USA. Tego typu zespoły zostały "obcięte" jako pierwsze, a firmy IT stały się bardziej ostrożne przy planowaniu nowych zatrudnień, nie mając pewności rozwoju w tempie znanym im np. sprzed roku – mówi Lech Wikaryjczyk, szef marketingu w No Fluff Jobs, kolejnym polskim jobboardzie dla IT.

Przykładem takiej niepewnej firmy może być poznański software house Netguru. W marcu firma zwolniła aż 150 osób, co według Wirtualnych Mediów stanowiło ok. 17 proc. całego zespołu (licząc pracowników na kontraktach). Aż 50 proc. przychodów firmy pochodzi spoza Unii Europejskiej, w tym 18,4 proc. z USA. Inny poznański software house, jeden z największych w Europie, STX Next, zwolnił 70 osób. W tym samym czasie u warszawskiego producenta gier Huuuge Games pracę straciło 64 pracowników. A Allegro zwolniło 50 osób w swej czeskiej spółce Grupa Mall.

A to i tak były kroki ostateczne, bo wcześniej w Netguru – ale i w innych firmach – rosła tzw. ławeczka. Siedzą na niej ci pracownicy, którzy aktualnie nie realizują żadnych projektów. Im dłuższa ławeczka, tym gorzej, bo ludzie nie mają co robić, a płacić im trzeba. Można to porównać od meczu piłkarskiego. Gdy rozpętała się pandemia, rozgrywki zostały wstrzymane i piłkarze siedzieli w domach. Pensje jednak pobierali, choć nie mogli powalczyć o premie na przykład za strzelone gole. Programiści w Polsce są teraz w podobnej sytuacji. Siedzą na ławeczkach, pobierają podstawy pensji (ok. 50-60 proc. "normalnych" zarobków przy pracy nad projektami), ale nie grają, bo nie ma w co grać. Firmy z Zachodu nie przysyłają zleceń.

Jeśli ławeczka się wydłuża, to firma coraz więcej pieniędzy "przepala" na utrzymanie tych, którzy nic nie robią. Programiści na ławeczkach potrafią siedzieć nawet do pół roku. Zwykle potem zaczynają się zwolnienia. Jeśli więc w Netguru zwolnienia nadeszły w marcu, to już kilka miesięcy wcześniej ławeczki musiały się wydłużać. – Ławeczki są już bardzo długie i to nawet w firmach notowanych na GPW. Po prostu zmniejszyło się zapotrzebowanie na tych specjalistów – mówi rekruter Maciej.

Udało nam się dotrzeć do "listy ławeczkowej" jednej z polskich firm IT notowanych na giełdzie. 60 proc. siedzących na niej programistów jako możliwy termin rozpoczęcia pracy przy nowych projektach ma wpisane: asap, czyli najszybciej, jak tylko to możliwe.

Mimo marcowych zwolnień sytuacja w Netguru nie uspokoiła się. Anioł biznesu Robert Ditrych tłumaczył to na Twitterze, zauważając, że szczyt rentowności w branży już minął. "Popyt na usługi softdev siada, coraz trudniej o nowe projekty. W branży [trwa] wydłużanie się ławek, a tam, gdzie pusty pipeline [nie płyną zupełnie żadne zlecenia z Zachodu], to zwolnienia" – napisał.

Skoro nie ma zleceń w polskich software house'ach, to niedziwne, że rykoszetem musiały dostać także tablice ogłoszeń.

Półtora miesiąca przygotowań

– Styczeń był dużo wolniejszy, jeśli chodzi o obroty. W połowie lutego zaczęliśmy masowo dostawać od firm informacje, że zamrażają rekrutacje. Mówili, że nie mają budżetów albo żeby odezwać się po wakacjach. A marzec już nam się nie składał w wynikach. W pierwszym kwartale pogorszyły się one na tyle, że przy jednoczesnym odpływie klientów i rosnącej niepewności musieliśmy podjąć zdecydowane kroki, aby znowu przynosić zyski. W przypadku braku zewnętrznego finansowania zachowanie rentowności jest absolutnym priorytetem – mówi Piotr Nowosielski z Just Join IT.

W marcu firma (do której należą także serwisy z ogłoszeniami o pracę rocketjobs.com i hellohr.pl) pożegnała się z 20 z ok. 250 osób. W konkurencji – firmie No Fluff Jobs – w tym samym czasie pracę straciło 14 osób. Firma nie podaje, jaki był to procent ogółu, ale zaznacza, że od tamtej pory zdążyła już kolejne 14 osób zatrudnić, a nawet szuka kolejnych ludzi, więc bilans jest co najmniej zerowy. Jak tłumaczy Lech Wikaryjczyk, powodem było "dostosowanie się do koniunktury na rynku IT i zakończenie niektórych projektów". Trudno porównać rozmiar obu firm, ponieważ No Fluff Jobs nie podaje danych dotyczących zatrudnienia swoich współpracowników. Lech Wikaryjczyk zaprzecza jednak twierdzeniu Piotra Nowosielskiego, jakoby Just Join IT było dwa razy większe. Wskazuje np. za to, że średnio na umowie o pracę w 2021 roku No Fluff Jobs zatrudniało 53 osoby, a Just Join IT zaledwie 11. Ale nie musi być to miarodajna statystyka, bo w IT najwięcej zatrudnia się na B2B.

– Każda z osób otrzymała możliwość dokończenia pracy na swoim stanowisku według umowy lub szybszego zakończenia umowy i wypłacenia ekwiwalentu. Zaoferowaliśmy naszą pomoc i polecania w szukaniu nowych stanowisk – mówi Wikaryjczyk. I zapewnia, że w ciągu kilku tygodni od opuszczenia No Fluff Jobs większość zwolnionych znalazła pracę gdzie indziej.

Wtedy wydawało się, że te zwolnienia wystarczą. W największym (nie licząc Pracuj.pl) na rynku Just Join IT jednak nie wystarczyły. W czerwcu przyszły kolejne zwolnienia. Jeszcze większe. – Atmosfera była coraz gorętsza aż do momentu, gdy teraz w skali od płomyka do pożaru znajdujemy się obecnie w środku wulkanu – wyjaśnia obrazowo czerwcową sytuację w firmie Adam, były pracownik. I dodaje: – O tym, że zostaniemy zwolnieni, domyśliłem się, jak tylko o godz. 9 rano prezes poinformował nas, że będą nas się pozbywać za 30 minut. Nikogo nie interesowało, czy masz umówione spotkania, czy masz coś jeszcze do załatwienia z klientami. Po 15-minutowym spotkaniu w gronie naprawdę dobrych handlowców i wysłuchaniu pani Head of People i komentarzy typu "zostaniecie na zawsze w naszych sercach" zostały nam niemal natychmiastowo odebrane dostępy do wszystkiego poza Slackiem, żeby się pożegnać z ludźmi.

Szef Just Join IT tłumaczy, jak ciężka była sytuacja: w czerwcu niektórzy handlowcy mający po 200 klientów mówili, że nawet 70-80 proc. z nich zamroziło rekrutacje. I dodaje, że do procesu zwolnień – a w czerwcu pożegnano się z 40 osobami – firma przygotowywała się półtora miesiąca. Potwierdza, że wszystko przebiegło w ciągu godziny. W dniu zero o godz. 10.30 wszystko już było jasne. Wszyscy, którzy zostali zwolnieni, dostali wypłaty zgodnie z okresami wypowiedzenia pracy. Niektórzy dodatkowo mają też zakazy konkurencji. Ci, których zwolniono także z obowiązku pracy, utracili firmowe dostępy poza służbową pocztą i Slackiem, komunikatorem dla pracowników, gdzie mogli się pożegnać.

Odchodzący dostali pakiet benefitów. Wspomina Julia, jedna ze zwolnionych: – Jest godz. 9.10, a ja dostaję maila, że za 20 minut mam spotkanie w sprawie zmian w organizacji. Na spotkaniu ze 20 osób, w tym liderzy poszczególnych zespołów oraz pani Head of People. Najpierw dziesięć minut ich monologów, jak to jest im ciężko i przykro, ale muszą się z nami pożegnać, bo to ostatnia deska ratunku. I plan wsparcia: lekcja pisania CV, psycholog dostępny tego dnia przez kilka godzin i wsparcie w poszukiwaniu pracy.

Piotr Nowosielski z Just Join IT zwraca uwagę, że oprócz tego były też warsztaty z budowania profili na portalu LinkedIn, a psycholog na platformie wellbeingowej był dostępny (dla tych, którzy dostępu nie stracili) do końca miesiąca.

Jak udało nam się dowiedzieć od pracowników, Just Join IT dogadało się z Wirtualną Polską, by ta wydzwoniła wszystkich zwolnionych handlowców i spróbowała coś dla nich znaleźć. Według naszych informacji niewiele lub żadna z osób nie znalazła pracy w WP ze względu na za wysokie wymagania. Just Join IT obiecało też swoim byłym pracownikom, że będą priorytetowo traktowani w przypadku, gdy trafi się ogłoszenie o pracę, do którego pasują. Zwalniani pracownicy dostali kilkumiesięczne zakazy konkurencji, w trakcie których będą pobierali swe podstawowe pensje.

Łatwo nie będzie

W ciągu sześciu miesięcy tego roku 838 firm technologicznych na całym świecie zwolniło prawie 217 tys. osób. To – według danych serwisu Layoffs.fyi – więcej niż w całym 2022 roku. Mimo to na rynku widać uspokojenie, bo mimo wszystko z każdym miesiącem tego roku liczba zwalnianych spada. – Nie słyszymy obecnie o żadnych kolejnych wstrzymaniach rekrutacji. Wakacje tradycyjnie będą słabe, z klientami do rozmów wracamy we wrześniu. Uważam, że wrócimy do wzrostów w czwartym kwartale, bo wtedy firmy ustalają budżety rekrutacyjne na kolejny rok. Ale ludzie z software house'ów twierdzą, że wzrosty zaczną się raczej na wiosnę. Na pewno rynek venture capital nie będzie już tak chętnie i przesadnie inwestował w startupy – ocenia Piotr Nowosielski z Just Join IT.

Jednak to nie będzie już to samo eldorado. – Prosty przykład: senior programista w języku java zarabiał 150-200 zł za godzinę, a dziś firmy oferują stawki po ok. 70 zł. Nie tylko stawki spadają, ale jest też mniej projektów. A te, które będą, staną się trudniejsze. Największy problem będą mieli quasi-programiści po półrocznych kursach – mówi rekruter Maciej. 

Adam, handlowiec zwolniony z Just Join IT, już bierze udział w trzech procesach rekrutacyjnych i codziennie dostaje kolejne oferty. – Dobrzy handlowcy zostaną wchłonięci bez najmniejszego problemu – mówi. 

Inny były pracownik tej firmy, Kuba, przewiduje: – Część tych osób z pewnością sobie poradzi w odnalezieniu nowej ścieżki kariery. Skromnym przykładem mogę być choćby ja, gdzie tydzień po zwolnieniu udało mi się dojść do ostatniego etapu rekrutacji w jednej z firm IT. Co innego z pracownikami-juniorami, którzy byli na starcie swojej kariery. Według mnie może dojść do sytuacji, w której rynek będzie przesycony, a w dobie wszechobecnego kryzysu najłatwiej będzie znaleźć pracę midom [osobom o średnim doświadczeniu] i seniorom, niezależnie od branży.

Do sytuacji, o której mówi, już doszło. Na No Fluff Jobs odsetek ofert pracy dla juniorek i juniorów to zaledwie 6,9 proc., podczas gdy jeszcze rok temu było to ponad 15 proc. Jak pisał ostatnio Rafał Pikuła z "Gazety Wyborczej", juniorzy, czyli początkujący pracownicy IT, mają na rynku ogromny problem. – Mamy aplikacje od ludzi, którzy ukończyli fatalne kursy, na których niczego się nie nauczyli. Nie chcemy marnować czasu na sprawdzanie takich kandydatów. Czasem jedna krótka rozmowa telefoniczna wystarczy, by wiedzieć, że kandydat za kurs może zapłacił, ale raczej tylko po to, żeby mieć go w portfolio – mówi w artykule jedna z rekruterek IT.

Potwierdza to rekruter Maciej: – Teraz firmy szukają juniorów w jeszcze tańszych krajach. Z Polski potrzebują seniorów. Ja jako wyspecjalizowany rekruter technologiczny mam wiele ofert pracy. Takie osoby są bardzo poszukiwane, bo znaleźć porządnego fachowca-seniora to bardzo trudna sprawa. Dlatego moja stawka dochodzi nawet do tysiąca złotych dziennie.

Ale i tak koniunktura na rynku IT spadła. Widać to choćby po tym, że kiedy Just Join IT leciał w dół, drugi serwis z ogłoszeniami tej firmy – Rocket Jobs – rósł i rośnie. Tam jednak znajdują się ogłoszenia z innych branż niż tech. – W przypadku Just Join IT to będzie powolny powrót. Szybko nie wrócimy do takiej skali zatrudnień. Skończyło się pompowanie techa – mówi szef firmy Piotr Nowosielski.

I zarówno on, jak i Lech Wikaryjczyk z No Fluff Jobs zapewniają, że w tym roku zwalniać już nie będą.

Imiona osób występujących anonimowo zostały zmienione.
Zdjęcie główne: puhhha / Shutterstock.com

DATA PUBLIKACJI: 14.07.2023