To skłoniło ją do tego, by szukać relacji z polskich miast i miasteczek, przygotowywanych głównie przez lokalne media i udostępniać je na swojej tablicy na Facebooku. Organizuje też samopomoc żeńską dla kobiet, które i z powodu pandemii, i protestów mają różne problemy. Od czysto materialnych, po wsparcie psychologiczne.
Po konferencji premiera, na której ogłoszono, że od soboty, 24 października, w przestrzeni publicznej gromadzić może się maksymalnie 5 osób, ale obostrzenie to nie dotyczy kościołów, wpadła na pomysł, by również tam protestować.
– Rewolucja to proces. Bardzo dużo zawdzięczamy sprawie Stop Bzdurom (chodzi o Margot, która została oskarżona o zniszczenie tzw. homofobusa i atak na kierowcę furgonetki – przyp. red.), bo wtedy przetoczyła się dyskusji co wolno, a czego nie wolno, czy można być wulgarnym, czy nie można. I dzięki temu dzisiaj jest nam łatwiej trzymać transparenty z hasłem „Wypierdalać” – opowiada Halber.
Ale i tak ogromne wrażenie zrobiły na niej zdjęcia kobiety spod ołtarza z transparentem z napisem „Módlmy się o prawo do aborcji”. Tak samo jak fala oburzonych komentarzy, która przetoczyła się po protestach w świątyniach. Przyznaje, że sama nie miałaby siły, by stanąć przed ołtarzem z transparentem. – To jest jakaś straceńcza odwaga. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie musimy wchodzić do kościoła, by protestować. Można wyjść na spacer, można w domu dzielić się relacjami, można informować innych – to też jest bardzo ważne, by dzielić się sprawdzonymi, potwierdzonymi wiadomościami na temat tego, co się dzieje – przekonuje Halber.
– Jestem wzruszona, kiedy oglądam te relacje ze wszystkich miejsc w Polsce, z dużych miast i miasteczek, tam są tysiące ludzi. Ale są też tysiące ludzi w internecie, którzy nie mogą wyjść i protestują w sieci. I to jest wspaniałe.