#B69AFF
REKLAMA

Kolejni obchodzą system kaucyjny. Coś jest nie tak z tym krajem

Już nie tylko butelka o pojemności 3,001 l – pojawiła się kolejna odpowiedź na start systemu kaucyjnego.

kaucja
REKLAMA

Portal trójmiasto.pl donosi, że w niektórych sklepach znaleźć można napoje wlane do kartonikowych opakowań. Wcześniej dostępne były w butelkach. Kartony nie są objęte systemem kaucyjnym, więc mogą być sprzedawane w miejscach, które do programu nie przystąpiły i nie mogą oferować plastikowych butelek o pojemności do 3 l, puszek metalowych do 1 l i butelek szklanych wielorazowego użytku do 1,5 l. Kartoniki jednak się łapią, więc wilk (sklep) syty i owca (producent/klient) cała. Teoretycznie, bo nie tak powinno to wyglądać, a do Salomonowego rozwiązania bardzo nam daleko.

REKLAMA

Niektórzy pomysłowi przyklaskują, bo w ten sposób udaje się ominąć ich zdaniem irracjonalne przepisy

Radość z grania państwu na nosie jest przedziwna, bo przecież jaka tu korzyść dla klienta? Gdyby kartoniki z nakrętką były wygodniejsze i lepsze dla kupujących, już dawno były powszechne, a tak musiały czekać na swoją kolej do wdrożenia przepisów.

fot. Rossmann.pl

"Wina systemu kaucyjnego!" – zakrzykną jego przeciwnicy, bo wcześniej m.in. drogerie mogły sprzedawać plastikowe i butelki, a teraz z tego rezygnują. To jednak ich decyzja. Każdy chętny może do systemu przystąpić, a na taki ruch zdecydowała się choćby Żabka, ze znacznie mniejszymi sklepami. Ktoś nie dołączył? Trudno, jego wybór i ewentualna strata. Kto powiedział, że napoje mają być dostępne wszędzie. W drogerii nie kupimy żyrandoli i telewizorów, a nikt o to kopii nie kruszy.

W przypadku kartoników mamy nieco inną sytuację niż przy wodzie o pojemności 3,001 l (mimo że producent deklaruje, że taka butelka istniała od dawna) – po prostu skoro jednego typu opakowań sklep nie chce, to wprowadza się inny, dostosowując się do realiów.

Tylko że przypomina to zabawę w kotka i myszkę, a my nie mamy do czynienia z wielką innowacją, która rozwiązuje realny problem nadmiaru plastiku i jego recyklingu.

System kaucyjny nie został wprowadzony przypadkowo

Jego celem jest zwiększenie poziomu selektywnej zbiórki opakowań. Obecnie w Polsce udawało się zebrać maksymalnie ok. 45 proc. butelek PET, jak przekazuje rząd. System kaucyjny ma sprawić, że do 2029 r. uda się osiągnąć ok. 90 proc. Przykład dają inne państwa: w Niemczech przy zbieraniu opakowań w systemie kaucyjnym uzyskuje się poziom 97 proc. zbiórki, a w Norwegii 95 proc. dla butelek PET.

Niektóre sklepy i niektórzy producenci uciekają więc od plastiku, co samo w sobie byłoby dobrym ruchem, gdyby nie to, jaką alternatywę wybierają. Taką, którą nie jest objęta systemem kaucyjnym – to jasne. Problem w tym, że recykling kartonowych opakowań jest mniej więcej tak samo skuteczny, jak dotychczas butelek PET. Jeden z producentów deklarował, że w krajach Unii recyklingowi poddano łącznie 47 proc. kartonów po napojach. To dane z 2016 r., więc teoretycznie jest szansa, że zmieniło się dużo i to na lepsze. Pozytywnym przykładem jest niby Polska, bo u nas odnotowano 20-krotny wzrost recyklingu opakowań wielomateriałowych. Producent nie podaje jednak, z jakiego pułapu startowaliśmy.

Ciekawe – choć nieco niepokojące - dane w kontekście systemu kaucyjnego płyną z raportu opublikowanego przez fundację ProKarton. Okazuje się, że mniej osób niż w zeszłym roku (64 proc. wobec 70 proc.), wie, że kartony po mleku i sokach nadają się do recyklingu. Na dodatek prawidłowo opakowania segreguje 58 proc. – tylu ankietowanych wie, że trzeba wrzucać je do pojemnika żółtego, przeznaczonego na metale, tworzywa sztuczne i odpady wielomateriałowe.

Jednocześnie blisko co piąty respondent (16 proc.) wybiera pojemnik niebieski na papier, a 12 proc. – czarny na odpady zmieszane. Co prawda w porównaniu z rokiem 2024 zmniejszył się odsetek osób mylących kartony na mleko i soki z opakowaniami papierowymi, ale nieco częściej trafiają one do pojemnika czarnego – wynika z raportu.

- Do tej pory z roku na rok widzieliśmy rosnący słupek osób deklarujących selektywną zbiórkę odpadów opakowaniowych, którą potocznie nazywamy segregacją. W tym roku po raz pierwszy widzimy lekki spadek względem zeszłego roku. Spadek ten mieści się w granicach błędu statystycznego, niemniej warto już zawczasu zastanowić się, jak zapobiegać ewentualnym negatywnym tendencjom – komentował wyniki badania Łukasz Sosnowski, prezes Fundacji ProKarton.

Celem systemu kaucyjnego jest promocja recyklingu i ponownego wykorzystania opakowań, uświadomienie, że "opakowanie to nie odpad, lecz wartościowy materiał, który warto wprowadzić z powrotem do obiegu". Tymczasem chwilę po starcie na półki wjeżdżają produkty, których zbiórka ma swoje trudności ("Do skutecznego i rentownego procesu recyklingu potrzebne są przyjazne przepisy zapewniające przewidywalność dostaw surowca" - przekonują organizacje reprezentujące przedsiębiorców zajmujących się kartonowymi opakowaniami), a sami Polacy nie do końca wiedzą, gdzie powinno się je wyrzucać. Chcieliśmy rozwiązać jeden problem, a stworzył się drugi.

I znowu – nie zabraknie głosów, że to wina systemu kaucyjnego, bo gdyby nie kaucja, żadnego zamieszania by nie było

Tyle że to sklepy i producenci lawirują, szukają obejścia i alternatyw. Pewnie gdyby kartonowe opakowania zostały objęte kaucją (oczekiwało tego zresztą 63 proc. ankietowanych w 2023 r.), nagle by się okazało, że napoje dla osób aktywnych najlepiej wlewać do małych, szklanych butelek – tak by łyknąć i ruszyć dalej, ale tym razem bez procentów.

I tak w kółko, do znudzenia. Zawsze znajdzie się jakaś luka w płocie, przez którą uda się przecisnąć.

Co gorsza, to wszystko nie dotyczy wyłącznie systemu kaucyjnego. Wejście w życie przepisów unaoczniło dobrze nam znane zjawisko. "Wszystko można, co nie można, byle z cicha i ostrożna" – a czasami nawet nie trzeba się ukrywać, bo co niezakazane, to dozwolone. Tyle że mówimy o relacjach państwo-biznes-obywatele, a nie ganiankach nauczycieli za niesfornymi uczniami!

Głośno jest o odpowiedzialnym biznesie, etyce, ekologicznych działaniach firm. Z chęcią o tym mówią, kiedy modnie i wygodnie. A gdy jednak trzeba zacisnąć zęby, wdrożyć coś, co niekoniecznie musi być komfortowe i łatwe, ale z korzyścią, to już zaczynają się schody i problemy. Omijanie, kreatywne rozwiązywanie problemu, przeciąganie liny, byle znaleźć sposób.

W ostatnich miesiącach głośno było o deregulacji, o tym, aby przepisy były proste, nieskomplikowane i przejrzyste. A teraz widzimy, że może jednak trzeba iść w drugą stronę, tak, żeby nie dało się ich obejść i znaleźć kruczków. Inaczej można bawić się w ganianego bez końca. Chciałbym, aby to była lekcja, którą wyciągniemy z systemu kaucyjnego – może z wielkim biznesem trzeba rozmawiać konkretnie. Wymagać i oczekiwać rezultatów, a nie zostawiać uchyloną furtkę jak teraz.

REKLAMA

Nie rozumiem tylko, dlaczego wiele osób to akceptuje

Na masową skalę tak wielu chce odmrozić sobie uszy na złość mamie. Czy na tym korzysta? Niekoniecznie, po prostu chodzi o radość, że państwo, czyli wróg, dostaje pstryczka w nos. Byle na przekór, byle pod prąd. Nie wiem, czy to nasza narodowa cecha, ale nawet jeżeli nie, to marna to pociecha, skoro na tym "nie, bo nie" po prostu tracimy wszyscy. Nie może być normalnie. Zawsze musi być coś nie tak.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-10-02T10:23:29+02:00
Aktualizacja: 2025-10-02T09:10:26+02:00
Aktualizacja: 2025-10-02T06:14:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-02T06:12:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-02T06:06:00+02:00
Aktualizacja: 2025-10-01T18:33:09+02:00
Aktualizacja: 2025-10-01T17:36:57+02:00
Aktualizacja: 2025-10-01T16:53:43+02:00
Aktualizacja: 2025-10-01T16:45:11+02:00
Aktualizacja: 2025-10-01T16:03:05+02:00
Aktualizacja: 2025-10-01T15:41:34+02:00
Aktualizacja: 2025-10-01T13:28:47+02:00
Aktualizacja: 2025-10-01T12:37:45+02:00
Aktualizacja: 2025-10-01T10:10:55+02:00
Aktualizacja: 2025-10-01T09:18:59+02:00
Aktualizacja: 2025-10-01T08:02:32+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA