Chiny chcą posprzątać kosmos. Świat mówi: "To broń"
Chiny zapowiadają sprzątanie orbity z kosmicznych śmieci. Eksperci ostrzegają: to może być broń.

Chiny chcą aktywnie usuwać kosmiczne śmieci z orbity. Choć może się to wydawać przejawem zbiorowej odpowiedzialności, eksperci biją na alarm – te same technologie, które pozwalają ściągać zużyte satelity, mogą równie dobrze służyć do unieszkodliwiania aktywnych urządzeń innych państw. Czy zatem Pekin zaprowadza porządek w imię zrównoważonego rozwoju, czy testuje nowe narzędzia walki w przestrzeni kosmicznej?
To już pewne. Chiny chcą usuwać kosmiczne śmieci
Podczas Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego w Sydney przedstawiciel Chińskiej Narodowej Agencji Kosmicznej (CNSA) ogłosił, że Chiny rozpoczęły zaawansowane prace nad technologią aktywnego usuwania kosmicznych śmieci. Projekt ma wspierać długoterminową zrównoważoność orbitalną w kontekście rosnącej liczby chińskich satelitów i intensyfikacji startów rakiet.
Jak podaje Space.com, Bian Zhigang zapowiedział rozwój systemów monitoringu obiektów na orbicie oraz stworzenie planu wysokiego szczebla dotyczącego redukcji kosmicznych śmieci. Największe emocje w środowisku wzbudziła jednak informacja, że Pekin pracuje nad systemami umożliwiającymi fizyczne usuwanie nieaktywnych obiektów z orbity. Choć nie podano żadnych szczegółów technicznych ani harmonogramu, to już sama zapowiedź wywołała poruszenie wśród ekspertów i obserwatorów polityki kosmicznej.
Podwójne zastosowanie, podwójne obawy
Technologia aktywnego usuwania satelitów może mieć charakter podwójnego zastosowania: cywilnego i wojskowego. Innymi słowy, jeśli jesteś w stanie usunąć nieczynnego satelitę, równie dobrze możesz zepchnąć z orbity aktywne urządzenie innego państwa. Taka możliwość to w praktyce nowy typ uzbrojenia orbitalnego, który jest trudny do wykrycia i jeszcze trudniejszy do udowodnienia.
Obawy podsyca brak jakiejkolwiek przejrzystości całego projektu. Dotychczasowe testy chińskich satelitów Shijian-21 i Shijian-25 odbywały się bez jawnych informacji, zdjęć czy raportów. Według zachodnich obserwatorów satelity te przeprowadzały operacje zbliżeniowe, dokowania, a nawet pierwsze w historii tankowanie w przestrzeni kosmicznej. Działania te, choć przełomowe technologicznie, prowadzone są w sposób, który budzi więcej pytań niż odpowiedzi.
Problem śmieci czy pretekst do przewagi?
Nie ulega wątpliwości, że problem kosmicznych śmieci narasta. Na niskiej orbicie okołoziemskiej krąży już ponad 30 tys. obiektów większych niż 10 cm, z czego wiele z nich to zużyte satelity i szczątki rakiet, także tych chińskich. Z punktu widzenia bezpieczeństwa przyszłych misji ich usunięcie byłoby oczywiście bardzo korzystne. Jednak sposób, w jaki Chiny rozwijają swoje możliwości, sprawia, że nie wszyscy są przekonani o czysto pokojowych intencjach.
Co więcej, Chiny zobowiązują operatorów do deorbitacji satelitów zaraz po zakończeniu misji. To dobry kierunek, ale nie wyklucza, że jednocześnie testowane są scenariusze zakłócania pracy cudzych satelitów. W połączeniu z rosnącą liczbą chińskich startów, planami własnych megakonstelacji i brakiem jawnych danych technicznych, daje to mieszankę, która może niepokoić.
Kosmiczny wyścig zbrojeń przyspiesza
Jeśli chińskie technologie usuwania śmieci okażą się skuteczne i zostaną wdrożone bez przejrzystych regulacji, może to zachęcić inne państwa do rozwijania własnych systemów o podobnym charakterze. To zaś przyspieszy kosmiczny wyścig zbrojeń i wprowadzi nowy poziom ryzyka w relacjach geopolitycznych. Prawdziwa troska o zrównoważony rozwój przestrzeni kosmicznej wymaga współpracy, transparentności i wspólnych protokołów. W przeciwnym razie zamiast porządku czeka nas jeden wielki chaos na orbicie.
Przeczytaj także:
*Grafika wprowadzająca wygenerowana przez AI