Wysłał 4 tys. CV i nic. Tiktoker rozpalił internet opowieścią o patologii rynku pracy
Gdy 4 tysiące CV to za mało, by dostać choć jedną ofertę, coś jest nie tak z rynkiem pracy. Historia TikTokera ukazuje desperację młodych i wykształconych Polaków.

Dla wielu młodych Polaków znalezienie pracy graniczy dziś z cudem. Rynek, który jeszcze niedawno wydawał się chłonny i otwarty, stawia przed nimi mur, o który rozbijają się setki wysyłanych aplikacji.
Frustracja i poczucie beznadziei stają się codziennością, a standardowe metody poszukiwania zatrudnienia przestają przynosić jakiekolwiek rezultaty, zmuszając do refleksji nad wartością dyplomu i sensem dotychczasowych starań.
Co jednak, gdy nawet cztery tysiące wysłanych CV nie wystarczają, by dostać choć jedną ofertę? To nie scenariusz pesymistycznego filmu, a rzeczywistość, z którą zmierzył się jeden użytkownik TikToka. Jego historia stała się symbolem problemów całego pokolenia wchodzącego na rynek pracy
Gdy 4 tys. CV to za mało
Przypadek tiktokera @rzemyslnik, który wysłał blisko cztery tysiące CV w poszukiwaniu pracy, stał się małym symbolem problemów całego pokolenia młodych i wykształconych Polaków. Bohater tej historii to student piszący pracę magisterską, poniżej 26. roku życia, który od lutego 2025 r. pozostaje bez pracy.
W swoim szczerym filmie na TikToku opowiada o metodycznej kampanii poszukiwania zatrudnienia – przez 265 dni (od stycznia 2025 r.) wysyłał średnio po 15 CV dziennie, co daje oszałamiającą liczbę blisko 4 tys. aplikacji. Ta statystyka sama w sobie jest straszliwa. Przecież to więcej niż większość ludzi wysyła w całej swojej karierze zawodowej.
Autor nie ukrywa frustracji, ale jednocześnie zachowuje spokój i analityczne podejście do swojej sytuacji. Jak sam mówi:
Obecnie co dziesiąty młody człowiek w granicach 18–25 lat nie ma pracy. Taki mamy rynek.
Jego przypadek nie jest odosobniony – kilka razy dotarł do etapów rekrutacyjnych z zadaniami do wykonania, ale żaden z procesów nie zakończył się sukcesem. Co szczególnie uderzające, wyczerpał już dwukrotnie pule ofert dostępnych na największych portalach rekrutacyjnych w Polsce – RocketJobs i Pracuj.pl.
Przeczytaj więcej o pracy. Bo jest o czym czytać:
Rynek jest „przemagistrowany”?
Reakcje społeczności TikToka są równie wymowne co sama historia. Komentarze pod materiałem tworzą przekrój postaw polskiego społeczeństwa wobec wykształcenia i rynku pracy. Użytkownicy doceniają, że autor otwarcie i bez idealizowania przedstawia swoją sytuację, dzieląc się problemami, z którymi wielu może się utożsamiać.
Część komentujących wyraża współczucie i dzieli się podobnymi doświadczeniami, ale równie często pojawiają się głosy krytyczne. Jeden z najpopularniejszych komentarzy brzmi:
Za dużo magistrów, rynek pracy jest przemagistrowany w Polsce, a robić nie ma komu.
Inni sugerują praktyczne rozwiązania:
Jak nie masz magisterki jeszcze, zrób uprawniania na wózek widłowy, dostaniesz pracę bez doświadczenia i jeszcze pewnie 5-6k [tys. zł - dop. red.] na rękę z miejsca.
Dane statystyczne potwierdzają, że historia naszego bohatera nie jest odosobnionym przypadkiem, ale częścią szerszego zjawiska. Według najnowszych danych GUS z maja 2025 r., stopa bezrobocia rejestrowanego wśród osób poniżej 25 lat wynosi aż 10,9 proc. – to ponad dwukrotnie więcej niż średnia krajowa (5,3 proc.). W grupie 25-34 lata osoby bez pracy stanowią aż 23,9 proc. wszystkich zarejestrowanych bezrobotnych.
Szczególnie dramatycznie sytuacja wygląda wśród absolwentów niektórych kierunków studiów. Dane z systemu Ekonomiczne Losy Absolwentów podane przez serwis money.pl pokazują, że bez zatrudnienia pozostaje nawet ponad 30 proc. absolwentów niektórych kierunków w pierwszym roku po uzyskaniu dyplomu. Na szczycie listy kierunków z najwyższym bezrobociem znajdują się: bezpieczeństwo narodowe (32,05 proc.), ekonomika i finanse przedsiębiorstw (31,61 proc.), bezpieczeństwo wewnętrzne (31,55 proc.) oraz administracja (30,8 proc.).
TikTok i wizytówki. Rewolucja w szukaniu pracy
W obliczu niepowodzeń tradycyjnych metod poszukiwania pracy, młodzi coraz częściej sięgają po nietypowe rozwiązania. Bohater naszej historii zdecydował się na rozdawanie wizytówek przypadkowym ludziom i planowanie własnej działalności gospodarczej. I to wygląda na symptom szerszego trendu – młodzi przestają wierzyć w skuteczność tradycyjnych procesów rekrutacyjnych i szukają alternatywnych dróg.
TikTok, platforma, na której Rzemyslnik opowiedział swoją historię, stopniowo staje się narzędziem nie tylko do dzielenia się doświadczeniami, ale także do rekrutacji. Badania pokazują, że aż 70 proc. użytkowników TikToka w Polsce to osoby w wieku 18-34 lata – dokładnie ta grupa, która najczęściej szuka pierwszej pracy lub możliwości zmiany zatrudnienia. Niektóre firmy już eksperymentują z rekrutacją przez krótkie filmiki, pozwalając kandydatom prezentować swoje umiejętności w kreatywny sposób, zamiast tradycyjnego CV.
Nowa rzeczywistość rynku?
Fakt: historia Rzemyslnika jest świadectwem problemów systemowych. Procesy rekrutacyjne wydłużają się, frustracja kandydatów rośnie, a automatyzacja w HR prowadzi do sytuacji, w której algorytmy nie potrafią odczytać ludzkiego potencjału.
Przypadek tiktokera to coś więcej niż historia osobistego niepowodzenia. Ba, jego historia jest dobrym przykładem, który ilustruje szersze zmiany na polskim rynku pracy, gdzie tradycyjne metody rekrutacji i budowania kariery stają się nieskuteczne. Otwartość w mówieniu o problemach i gotowość do próbowania nowych rozwiązań to cenna lekcja dla innych. Jak sam podsumowuje: „Tragedii nie ma!” – i to właśnie takie podejście może pomóc odnaleźć się w nowej rzeczywistości.