Pokazali trasę metra w Krakowie. Szału nie ma
Kraków oficjalnie zaprezentował trasę metra, które ma ruszyć za 10 lat. To najważniejsza inwestycja miejskiej dekady, ale mimo ambitnych zapowiedzi, projekt nie jest wolny od kontrowersji.

Planowane metro w Krakowie ma mieć dwie linie – M1 i M2. Ich łączna długość wyniesie prawie 29 km i obejmie 29 stacji. Według zapewnień w zasięgu 10-minutowego spaceru do stacji znajdzie się około 40 proc. krakusów, a uwzględniając przesiadki na tramwaj i kolej aglomeracyjną ma to być aż 63 proc.
Linia M1 pobiegnie z Nowej Huty do Opatkowic przez ścisłe centrum, Dworzec Główny, okolice Ronda Grunwaldzkiego i Kampusu UJ. Linia M2 będzie mieć wspólny przebieg z M1 do stacji Brożka, a następnie skręci na południowy wschód, kończąc trasę na Kurdwanowie. Obie linie będą w większości przebiegać w tunelach, z wyjątkiem stacji techniczno-postojowej przy Kombinacie. Według szacunków z metra każdego skorzysta nawet 300 tys. pasażerów, a czas podróży względem klasycznej komunikacji miejskiej ulegnie znacznemu skróceniu.

Ma być rewolucja w czasie dojazdu
Według zapewnień metro w Krakowie ma przynieść znaczące oszczędności czasu w codziennych podróżach. Z danych zaprezentowanych przez miasto wynika, że dojazd z Nowej Huty do Muzeum Narodowego skróci się z ponad 40 min do 26. Z Alei Róż do Teatru Bagatela – z 35 do 20. Z Ronda Kocmyrzowskiego na Rondo Grunwaldzkie – z 32 do 22. A z Kurdwanowa do centrum – z 40 min do zaledwie 18.

Najbardziej spektakularny efekt będzie jednak odczuwalny na trasie Kliny-Dworzec Główny: z 50 do 24 minut. Oznacza to, że mieszkańcy peryferyjnych dzielnic zyskają w końcu szybki, przewidywalny i niezależny od korków środek transportu.
Układ może i strategiczny, ale nie bez braków. I to sporych
Na pierwszy rzut oka projekt wygląda imponująco – metro przecina najgęściej zaludnione dzielnice, zahacza o główne węzły transportowe i kulturalne miasta. Przemyślano przesiadki: 11 punktów styku z tramwajami, 5 z koleją. W centrum stworzony zostanie krakowski odpowiednik centralnego węzła komunikacyjnego – Dworzec Główny.

Niepokój budzą jednak pominięcia niektórych obszarów: np. brak odgałęzień w stronę Górki Narodowej czy Ruczaju w kierunku Skotnik. Całkowicie pominięty został także Bieżanów-Prokocim, a przypomnijmy, że jest zlokalizowany na wylocie w stronę Wieliczki, która od wielu lat jest sypialnią Krakowa. Co więcej, metro w Krakowie nie będzie metrem w ścisłym znaczeniu tego słowa, a raczej szybką koleją miejską w tunelu. Choć to rozsądny kompromis, to można czuć niedosyt skalą projektu w porównaniu z Warszawą.
W podziemne pociągi przesiądziemy się już za dekadę. Przynajmniej tak deklarują rządzący
Miasto deklaruje, że mieszkańcy Krakowa wsiądą do metra za 10 lat. Jeszcze w tym roku mają ruszyć konsultacje rynkowe i wybór doradców inwestycyjnych. W 2026 r. ma zostać podpisana umowa na dokumentację projektową i środowiskową, a w 2030 r. ogłoszony przetarg na budowę. Sama budowa potrwa około 5 lat. Trzeba przyznać, że zarówno sam projekt, jak i harmonogram są ambitne. Ostudźmy jednak entuzjazm, bo w przeszłości już zapowiadano metro w Krakowie – i to nie raz.
Przeczytaj także:
*Źródło zdjęcia wprowadzającego: NGCHIYUI / Shutterstock; Kraków.pl