Tak wygląda walka z reklamami w miastach. Poznań nawet nie wie, ile ich ma
Reklamowy chaos trwa w najlepsze. W Poznaniu trwa wielkie liczenie, a w porządkowaniu wkrótce pomoże technologia. Póki co zliczenie i ocenienie banerów sprawia sporo problemów.
Na szczęście to nie tak, że w Poznaniu nic się nie dzieje. Szacunki mówią, że w Poznaniu może być ok. 150 tys. reklam. Uchwała krajobrazowa obowiązuje od 2023 r. Od sierpnia 2024 r. do kwietnia 2025 r. pozwoliła nałożyć ponad 1,3 mln zł kary na firmy, które zawiesiły niedozwolone banery. W samym 2024 r. doprowadzono do zdjęcia ponad 200 nośników. W tym roku licznik zdemontowanych reklam pokazuje już przeszło 150 sztuk.
Problem w tym, że samorząd ciągle nie wie, ile nośników reklamowych jest na jego terenie - informuje PAP.
To najlepiej pokazuje, że nadal trwa reklamowa samowolka
Reklam jest dużo, a urzędnicy nie nadążają z ich sprawdzaniem.
Niektórzy właściciele zakwestionowanych przez nas nośników odwołują się od wydanych decyzji. Inwentaryzacja nie może się więc ograniczać do zdjęcia zrobionego w terenie przez urzędnika. Zdajemy sobie sprawę, że jest jeszcze dużo do zrobienia, ale zmiany systemowe, które wdrażamy, przynoszą już pierwsze efekty. Posiadamy mechanizmy, które pozwalają prowadzić skutecznie postępowania na potrzeby uchwały krajobrazowej. Widać to w kwocie nałożonych kar i liczbie rozebranych nośników – mówi PAP zastępczyni prezydenta Poznania Natalia Weremczuk.
Miasto, zdradza zastępczyni, szykuje się do wdrożenia „specjalistycznego oprogramowania”, dzięki któremu łatwiej będzie inwentaryzować reklamy.
Weremczuk przypomina, że wcześniej w Poznaniu przeskanowano ponad 300 km dróg za pomocą samochodu z kamerą 360 stopni. Zebrane w ten sposób dane „umożliwiają kontrolę przestrzeni i są dowodami w prowadzonych postępowaniach”.
W rozmowie z PAP zastępczyni prezydenta przyznała, że trudno wskazać „pojedyncze spektakularne zmiany w przestrzeni miejskiej”.
Kontrole przeprowadzone w 2024 przez nadzór budowlany wykazały, że 162 nośniki zrealizowano samowolnie, a w odniesieniu do 145 skontrolowanych trwają postępowania. Dzięki kontrolom zauważalnie zmniejsza się liczba zaklejonych witryn, co wzmacnia rewitalizację śródmieścia. Udało się też usunąć wielkoformatowe reklamy zasłaniające całe budynki – rozmiar największej z nich to ponad 650 mkw. Oprócz tego coraz więcej podmiotów zainteresowanych jest wypracowaniem standardu promocji zgodnego z uchwałą, co przekłada się na zmiany w całym mieście – mówi.
Dodała również, że dotychczasowe rezultaty działań nie są wystarczające i opinia publiczna ma rację, mówiąc, że miasto powinno działać jeszcze wydajniej.
Miasta wciąż nie radzą sobie z nielegalnymi reklamami w przestrzeni publicznej – alarmowała w 2024 r. Najwyższa Izba Kontroli
„Od 12 proc. do 100 proc. billboardów, szyldów, banerów czy plakatów skontrolowanych przez NIK na ulicach Gdańska, Wrocławia, Łodzi, Poznania i Opola umieszczono tam bez zgody i wiedzy lokalnych władz” – wskazał raport NIK.
- To oznacza, że w okresie objętym kontrolą nadzór nad gospodarowaniem powierzchnią reklamową nie był skuteczny, a do miejskich kas nie wpływały należne opłaty. NIK stwierdziła także przypadki naruszenia prawa i niegospodarności, których skutkiem było uszczuplenie przychodów czterech skontrolowanych miast w sumie o ponad 1 mln zł - zaznaczono.
W raporcie NIK mogliśmy przeczytać, że choć w miastach uchwały krajobrazowe są przyjęte, to rzadko kiedy są stosowane.
Jest o co walczyć, bo często okazuje się, że reklamy zabierają wyjątkowe instalacje. Przede wszystkim zaś zasłaniają widok.
Albo skrywają pod sobą perełki. Kiedy w Łodzi zdjęto jeden z dużych banerów, okazało się, że są jeszcze widoczne ślady dawnego muralu. Niby kiedyś to była również reklama, ale jednak w nieco innym stylu.
Zdecydowanie bliższym sztuce i przede wszystkim historii.
