REKLAMA

Mamy nowego króla słuchawek TWS do gier. SteelSeries Arctis GameBuds - recenzja

SteelSeries Arctis GameBuds to aktualnie najlepsze w pełni bezprzewodowe słuchawki dokanałowe dla graczy dostępne na rynku. Jeśli szukacie pchełek dla handhelda albo Nintendo Switcha, po prostu nie ma lepszego rozwiązania.

Mamy nowego króla słuchawek TWS do gier. SteelSeries Arctis GameBuds - recenzja
REKLAMA

Słuchajcie, słuchajcie! Na mocy nadanej przez prawo i lud, w świetle boskiego majestatu, zaprasza się wszystkich na królewską koronację! Niech nam żyje! Tak można podsumować miesięczne testy słuchawek SteelSeries Arctis GameBuds. Stalowym udało się zdetronizować Razera, z jego świetnymi Hammerheadami. Na ten moment po prostu nie ma lepszych pchełek do gier niż GameBudsy.

REKLAMA

SteelSeries Arctis GameBuds to nowy król słuchawek TWS do gier. Szwedzcy inżynierowie pomyśleli o wszystkim.

Już sam projekt etui ładującego pokazuje, że w SteelSeries wciąż mają łeb na karku. W przeciwieństwie do wielu konkurencyjnych słuchawek TWS z adapterem 2,4 GHz, Arctis GameBuds otrzymał dedykowaną kieszonkę dla dongla USB-C wewnątrz etui. Dzięki temu nie musimy podłączać adaptera do samego etui kiedy nie korzystamy ze słuchawek, albo (co jeszcze gorsze) trzymać go gdzieś luzem.

Warto wspomnieć, że sam dongiel jest poziomy, co za tym idzie, nie wystaje i trudno go wygiąć. Na jego obudowie znajduje się mały fizyczny przycisk, służący do parowania słuchawek w trybie 2,4 GHz. GameBudsy są połączone z adapterem od razu po wyjęciu z pudełka, ale SteelSeries zostawia tego typu awaryjną furtkę, na wypadek gdyby coś poszło nie tak.

 class="wp-image-5212496"
 class="wp-image-5212502"

Wycięcie kieszeni dla adaptera pewnie odbija się negatywnie na pojemności akumulatora oraz łącznym czasie działania słuchawek – pomyślałem, szukając wad konstrukcyjnych. Tymczasem pchełki SteelSeries Arctis GameBuds działają imponujące 10 godzin (!) ciągiem, a dzięki etui ładującemu można z nich wycisnąć łącznie 40 godzin (!!!) działania z dala od gniazdka sieciowego. Z włączonym ANC są to odpowiednio 8 i 32 godziny.

Etui SteelSeries Arctis GameBuds można ładować bezprzewodowo, przy pomocy technologii Qi.

Na spodzie etui znajduje się powierzchnia ładująca Qi. Dzięki niej nie potrzebujemy kabla do zasilania słuchawek (ale wciąż mamy taką możliwość). Wystarczy położyć białe pudełeczko na bezprzewodowej ładowarce. Przy pomocy technologii Qi testowane słuchawki naładujemy także składając je na obudowę wybranych telefonów z funkcją oddawania energii.

Boli mnie tylko, że wieczko etui wydaje się takie… tanie i tandetne. Jest z cienkiego plastiku, a system zamykania – chociaż oparty o magnesy – nie ma tego przyjemnego pyk jak u Razera czy w AirPodsach. Nie sądziłem, że Stalowi wyłożą się akurat na tak banalnym aspekcie. Zapewne zależało im na możliwie maksymalnym zredukowaniu masy etui.

 class="wp-image-5212520"
 class="wp-image-5212526"

Słuchawki SteelSeries Arctis GameBuds oferują tryby ANC oraz kontaktu, a także ponad 200 (!) profili pod konkretne gry.

W 2024 roku funkcje ANC stały się obowiązującym standardem każdych słuchawek TWS, dlatego nie dziwi, że SteelSeries także postawił na to rozwiązanie. Aktywna redukcja szumu nie jest oczywiście tak skuteczna jak w klasycznych słuchawkach nausznych z pałąkiem, ale przydaje się podczas jazdy autobusem lub grania obok innego domownika. Skuteczność ANC w modelu Arctis GameBuds oceniam na wyższe stany średnie. Redukcja nie jest tak skuteczna jak w modelu Bose QuietComfort Ultra, ale chyba też nikt tego nie oczekiwał.

Świetne jest to, że poza aktywną redukcją szumu mamy także tryb kontaktu. W nim GameBudsy wzmacniają dźwięk z zewnątrz. Dzięki temu nie trzeba wyciągać słuchawek z uszu podczas rozmowy z inną osobą. Tryb kontaktu docenią także rodzice malutkich dzieci. Jeśli macie chwilę na rozgrywkę, ale chcecie dokładnie słyszeć, czy maleństwo nie płacze w sypialni, takie rozwiązanie jest na wagę złota.

 class="wp-image-5212559"
 class="wp-image-5212640"

Wyróżnikiem SteelSeries Arctis GameBuds jest aż 200 presetów dźwiękowych pod konkretne gry. Aktywujemy je z poziomu aplikacji na iOS/Androida, osobno dla trybu Bluetooth, osobno 2,4 GHz. Na liście znajduje się masa gier. Jest tu zarówno turowe Metaphor ReFantasio, jak i sieciowe Fortnite. Kilka odsłon Call of Duty, Alan Wake 2, Apex Legends, Diablo 4, GTA V – wszystkie istotne gry są obecne. Co świetne, lista zawiera także gry dla Nintendo Switcha, jak Mario Kart 8 Deluxe czy The Legend of Zelda: Tears of The Kingdom. Oczywiście nie mogło zabraknąć trzeciego Wiedźmina i Cyberpunka 2077.

Część presetów pochodzi bezpośrednio od twórców gier. Przykładowo, za profil do Destiny 2 odpowiada Bungie, a ten dla Diablo 4 to robota Blizzarda. Inna część to dzieło topowych graczy, jak preset Fortnite. Za pozostałe odpowiadają inżynierowie dźwięku ze SteelSeries.

Czy te presety mają realną wartość dla użytkownika? Otóż z lekkim zdumieniem przyznaję: mają. Scena dźwiękowa faktycznie jest w nich profilowana pod specyfikę konkretnej gry. Przykładowo, grając z presetem Metaphor ReFantasio, muzyka staje się donioślejsza i bardziej epicka, a dialogi wyraźniejsze. Kiedy jednak korzystam z presetu Call of Duty Warzone 2,0, muzyka schodzi na boczny plan, a kluczowe stają się dźwięki otoczenia, jak kroki przeciwników.

Brzmieniowo SteelSeries Arctis GameBuds ma coś, czego inne pchełki nie posiadają.

 class="wp-image-5212568"
 class="wp-image-5212571"

Gdy pierwszy raz przebiegłem się po mrocznym korytarzu w grze Indiana Jones i Wielki Krąg, byłem pod wrażeniem jak szeroko i głęboko grają te słuchawki. Jestem pozytywnie zaskoczony obszernością sceny w tych malutkich pchełkach. Wybuchy, donośne kroki oraz mocne dudnienia mają dużo przestrzeni do wybrzmienia, uwypuklając detale w trakcie procesu. Nie czuć, aby źródła były spakowane i zaraz obok siebie.

To pierwsze słuchawki TWS, które tak blisko zbliżają się do możliwości słuchawek nausznych, przynajmniej w obszarze szerokości sceny. Granica wciąż istnieje, ale inżynierowie dźwięku ze SteelSeries odwalili cholernie dobrą robotę.

Podoba mi się także, że Arctis GameBuds nie są typowymi gamingowymi słuchawkami pożerającymi środek. Stalowi ewidentnie wzięli sobie do serca ciepłe przyjęcie headsetu Nova Pro, wyróżniającego się naturalnym brzmieniem. Testowane Budsy już tak naturalne nie są, ale też doły nie zostały przesadnie podbite. Dzięki temu średnica ma odpowiednio wiele miejsca na wybrzmienie. Potężnie zyskują na tym dialogi w grach cRPG czy muzyka w tle. Lepiej też ogląda się filmy.

 class="wp-image-5212577"
 class="wp-image-5212580"

Z kolei aktywując preset muzyczny, SteelSeries Arctis GameBuds podłączone do smartfonu nadają się do czegoś więcej niż tylko pop i muzyka elektroniczna. Jasne, nie jest to poziom trzykrotnie droższych pchełek takich jak Bowers & Wilkins Pi8, ale rock, metal i inne wymagające sprzętowo gatunki brzmią znośnie. Znośnie w rozumieniu wymagającego użytkownika, nie kogoś, komu wystarczą pchełki za 49 zł z AliExpress.

Serię pozytywnych zaskoczeń zatrzymuje mikrofon, którego używam czatując ze znajomymi oraz wykonując połączenia telefoniczne. Mikrofon jest zaskakująco… przeciętny. Ani zły, ani dobry. Jesteśmy nieco przytłumieni, pozbawieni ostrości. Jak najbardziej dogadamy się podczas rozgrywki, a nasi kompani nie będą odczuwali dyskomfortu, kiedy mówimy. Nie usłyszycie jednak od nich: wow, ale kapitalnie cię słychać na tych nowych słuchawkach.

Absolutną petardą jest kształt słuchawek. To najwygodniejsze TWS do gier na rynku.

Nie ma, po prostu nie ma wygodniejszych w pełni bezprzewodowych słuchawek dokanałowych stworzonych dla graczy. To niesamowite, jak dobrze leżą te pchełki w moim uchu. Sekret sukcesu tkwi w specyficznej konstrukcji odciążającej kanał uszny. Budsy mocniej od innych słuchawek osadzają się na małżowinie, przez co zapomina się, że ma się je w uchu.

 class="wp-image-5212583"
 class="wp-image-5212601"

Gdy po kilku godzinach rozgrywki wyjmowałem z uszu takie modele jak Razer Hammerhead Pro, Sony INZONE Buds czy Sony Pulse Explore, czułem mniejszą bądź większą ulgę. Miałem wrażenie odciążenia oraz odzyskanej wolności w kanale. W przypadku SteelSeries Arctis GameBuds jest inaczej. Zdejmując je po 4-godzinnej sesji z Kingdom Come Deliverance 2 jestem pod wrażeniem, jak są wygodne. Kapitalna ergonomia! Lekkie, wygodne, stabilne – 10/10 w tym obszarze.

Wciąż jest pole do poprawy, ale SteelSeries Arctis GameBuds to nowy król słuchawek TWS dla graczy. Lepszych nie ma.

Dzięki obsłudze Bluetooth 5.3 oraz adapterowi USB-C 2,4 GHz pchełki działają z pełną gamą urządzeń: PC, PS5, Switchem, Steam Deckiem, laptopami, handheldami, smartfonami, tabletami, telewizorami etc. Boli tylko – i to boli okrutnie – że SteelSeries nie oferuje jednoczesnej obsługi dwóch źródeł bezprzewodowych jednocześnie. Przykładowo, nie mogę grać na Switchu via adapter 2,4 GHz, jednocześnie rozmawiając ze znajomym przez Discord na telefonie. Duuuża wada.

Nie jestem także przekonany co do sekwencji wciśnięć podczas aktywacji funkcji. Same płytki dotykowe umieszczone w obudowie działają KAPITALNIE, poczucie wcisku jest głębokie, przy delikatnym dotyku. AirPodsy nie mają startu, Apple mogłoby się wiele nauczyć. SteelSeries wybrało jednak absurdalne sekwencje dotyku, odwrotne względem rynkowych standardów. Przykładowo, przełączenie między BT i 2,4 GHz to trzy szybkie wciśnięcia, gdy powinien to być jeden dłuższy wcisk. Część sekwencji można zmienić w ustawieniach aplikacji, ale nie wszystkie.

 class="wp-image-5212604"
 class="wp-image-5212619"

To jednak problemy, które z nawiązkiem wynagradza litania zalet. Absurdalnie długi czas działania na jednym ładowaniu, świetna jakość dźwięku, zaskakująco szeroka scena, miejsce na adapter 2,4 GHz w etui, ładowanie bezprzewodowe, presety 200 gier które naprawdę działają, do tego niezrównana ergonomia – to wszystko sprawia, że moje Hammerheady od Razera lądują w szufladzie. Mamy nowego króla!

Największe zalety:

  • Aż 10 godzin grania ciągiem, z etui ładującym łącznie 40 godzin działania
  • Niesamowita ergonomia. Najwygodniejsze gamingowe TWS jakie miałem w życiu
  • Bardzo dobre brzmienie, zaskakująco szeroka scena
  • Solidna średnica. Doły nie pożerają detali. Mogą służyć jako zapasowe słuchawki muzyczne
  • Ponad 200 profili dźwiękowych pod konkretne gry. Słychać różnicę
  • Etui ładujące ma wewnętrzną kieszeń na adapter 2,4 GHz
  • Przejściówka USB-C - USB dla adaptera w zestawie
  • Świetne płytki dotykowe, bardzo przyjemne i precyzyjne uczucie aktywacji
  • Etui można ładować także bezprzewodowo

Największe wady:

REKLAMA
  • Brak jednoczesnej obsługi dwóch źródeł bezprzewodowych (BT i 2,4 GHz)
  • Tylko jedno urządzenie BT przechowywane w pamięci
  • Przeciętny mikrofon
  • Wysoka (ale warta produktu) cena: 729 zł
  • Mało intuicyjne sekwencje skrótów do wciskania
  • Pełen EQ zyskujemy wyłącznie z programem na PC

SteelSeries Arctis GameBuds to najlepsze słuchawki TWS dla graczy dostępne na rynku. Mają kilka wad, ale konkurencja została mocno w tyle.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA