Robi się groźnie. UE oficjalnie pyta TikToka czemu wsparł Rosję w wyborach w Rumunii
W Rumunii aktualnie trwa poważny kryzys demokracji. Wybory prezydenckie zostały unieważnione, trwa poważne i niepokojące śledztwo na temat wpływu na nie rosyjskiej agentury. W całym dramacie niebagatelną rolę miał mieć chiński TikTok. Unia Europejska domaga się natychmiastowych wyjaśnień.
Władze Unii Europejskiej wysłały do właściciela TikToka oficjalne pismo żądające natychmiastowego ustosunkowania się do zarzutów stawianych przez rumuńskie służby wywiadowcze. Wynika z nich, że moskiewskie władze przeprowadziły wysokoskalową i koordynowaną akcję propagandową, mającą na celu wypromowanie przychylnego putinowskiemu reżimowi kandydata na prezydenta Rumunii, któremu sondaże nie dawały żadnych szans - a który w pierwszej turze wyborów zdobył najwyższe poparcie. Według informacji wywiadu akcja ta została przeprowadzona przy współpracy z TikTokiem oraz Telegramem.
Czytaj też:
Jak wynika z tych informacji władze rosyjskie zainwestowały niemałe środki finansowe zarówno w opłacanie samych influencerów, by ci promowali rzeczonego kandydata - reprezentującego skrajną prawicę populistę Calina Georgescu - jak i kampanii marketingowych wzmacniających widoczność tych influencerów. Wywiad rumuński przy tym nie zdobył informacji na temat ewentualnej wiedzy kandydata Georgescu o całym procederze i podkreśla, że nie ma dowodów na jego współpracę z putinowskim reżimem - ten mógł go promować bez jego wiedzy, z uwagi na zbieżność interesów.
TikTok na razie odmawia komentarza i wyjaśnień
ByteDance ma 24 godz. od wysunięcia żądania przez Komisję Europejską - termin upływa dzisiaj (7.12.2024). Nie jest przy tym jasne co właściwie się może wydarzyć jeśli właściciel TikToka nie spełni żądań KE i czy prawo europejskie w ogóle przewiduje taką bezprecedensową sytuację. Odtajnione informacje wywiadu - jeśli prawdziwe - rysują jednak bardzo nieciekawy obraz tej chińskiej sieci społecznościowej.
Kwoty, jakie rosyjskie służby wpłacały do TikToka, by ten promował influencerów zachwalających Georgescu mają charakter prawdziwie komercyjny. Podany za przykład użytkownik TikToka (czyli rosyjski agent) wpłacił jednorazowo równowartość aż miliona złotych, by promować serię postów o ubiegającym się o prezydenturę Rumunii prawicowym zwolenniku dyktatora Putina - oczywiście w pochwalnym świetle. Znaczna część tych użytkowników TikToka to konta martwe bez aktywności, które zaczęły funkcjonować dopiero tuż przed wyborami.
Gdyby uznać pierwszą turę wyborów Georgescu miałby się zmierzyć w drugiej turze z proeuropejską Eleną Lasconi. Nie jest przy tym jasne kto by mógł wygrać wspomniane wybory - na skutek działalności rosyjskiej propagandy wszelkie sondaże okazały się kompletnie bezwartościowe. Nie ma jeszcze terminu nowych wyborów.
TikTok a polityka w Polsce. Jest… dziwnie
Według rankingu opracowanego na podstawie danych z 2023 r. dwie najpopularniejsze polskie partie polityczne na TikToku to niekryjąca swoich prorosyjskich i antyukraińskich poglądów partia Konfederacja oraz prawicowa Suwerenna Polska. Mają znaczącą przewagę popularności nad pozostałymi ugrupowaniami. Patrząc na konta poszczególnych polityków widać ten sam trend: absolutnym królem politycznej części polskiego TikToka jest Sławomir Mentzen, jeden z liderów wspomnianej Konfederacji. Na bardzo wysokim miejscu znajduje się były polityk tej partii - Janusz Korwin-Mikke - głośno i żarliwie popierając putinowską dyktaturę.
Nie ma jednak na dziś żadnych dowodów sugerujących, że popularność tych polityków wynika nie tylko z zainteresowania polskich internautów, ale też z kampanii opłacanych przez rosyjskie służby. Tego typu sugestie na dziś mogą być traktowane jako oszczerstwa. Z drugiej jednak strony, nie jest jasne czy polski wywiad nie prowadzi podobnego śledztwa.
A jeżeli nie prowadzi - to kryzys w Rumunii powinien stanowić jasny sygnał, że najwyższa pora na jego otwarcie.