Grafika w Indiana Jones i Wielki Krąg powaliła mnie z tych 7 powodów
Indiana Jones i Wielki Krąg to jedna z najładniejszych gier wideo, jakie kiedykolwiek widziałem. Co sprawia, że nie mogę oderwać od niej wzroku i delektuję się każdym ujęciem? Poniżej przedstawiam siedem powodów, przez które regularnie zbieram szczękę z podłogi.
Indiana Jones i Wielki Krąg jest jedną z kilku najładniejszych gier wideo, w jakie grałem w całym swoim życiu. Może nawet najładniejszą. To jedna z niewielu produkcji, które można nazwać iście next-genową. Poziom detali, jakość tekstur, autentyczność mimiki, śliczne efekty świetlne – wszystko to przenosi oprawę na zupełnie nowy poziom. Dlatego postanowiłem podzielić się z wami siedmioma elementami, które robią na mnie szczególnie dobre wrażenie, po przejściu gry na komputerze osobistym:
1. Prawdziwe miejsca, cyfrowa wycieczka. Indiana Jones i Wielki Krąg zabiera graczy w wiele historycznych miejsc.
- O łał, żono zobacz, byliśmy tutaj! - wyrwało mi się podczas wejścia do Kaplicy Sykstyńskiej w grze Indiana Jones i Wielki Krąg. Czułem się niemal jak podczas naszego urlopu w Rzymie i Watykanie. Odwzorowanie kaplicy, zwłaszcza jakość fresków Michała Anioła, jest na bardzo wysokim poziomie. Różnicą była natomiast przestrzeń: w grze mogłem podziwiać kaplicę swobodnie, w realu przeciskałem się między rzeszami turystów.
Indiana Jones and the Great Circle zabiera graczy w kilka popularnych turystycznie miejsc. Nie będę wam psuł niespodzianek z odkrywania tych obszarów. Mogę za to napisać, że producenci zrobili wiele, aby odtwarzać kluczowe historycznie miejsca i obiekty w skali 1 do 1. Dzięki temu efekt jest niesamowity.
Świetnym dopełnieniem cyfrowych wycieczek jest oprawa w takiej jakości, że uchwycicie każdy drobny detal zwiedzanego miejsca. Złapałem się na tym, że oglądam każdy fresk Kaplicy Sykstyńskiej z bliska, metr po metrze, spacerując wzdłuż ścian. Boleśnie mi wtedy zabrakło możliwości przybliżenia ujęcia kamery. Mogłem co prawda wyjąć aparat Indy'ego i dokonać przybliżenia obiektywem, ale to nie to samo.
2. Modele postaci na next-genowym poziomie. Czekałem na to 4 lata
Dzięki premierze konsol nowszej generacji wirtualne światy gier znacznie wypiękniały. Stały się odczuwalnie większe, z dalszym zasięgiem renderowania oraz większą maksymalną liczbą jednocześnie wyświetlanych detali. Graficzna ewolucja ominęła jednak modele postaci, które jakby ugrzęzły w erze późnego PlayStation 4. Indiana Jones nareszcie to zmienia.
Bohaterowie w The Great Circle prezentują się niesamowicie. Tekstury noszonej przez nich odzieży są tak wyraziste, że niemal czuć materiał pod palcami. Wystarczy spojrzeć na kultowy kapelusz Indiego, z jego nieregularnymi zacięciami na krawędzi ronda. Co za poziom detali! Z kolei kiedy walczę z nazistami z perspektywy TPP, widzę pojedyncze włoski na palcach zaciśniętych pięści głównego bohatera. Kosmos.
No i ta świadomość środowiskowa! Kiedy Indy turla się po ziemi, na jego profesorskiej marynarce pojawiają się zmarszczki i zagniecenia. Gdy wchodzi do zatęchłych katakumb, jego czuprynę zaczyna pokrywać warstwa szarego kurzu. Dłonie Jonesa brudzą się w zależności od wykonywanych czynności (z osobnym podziałem na lewą i prawą!), a na jego skórze pojawia się nie tylko pot, ale nawet czerwone przebarwienia od wysiłku.
3. Mimika bohaterów jest tak realistyczna, że rozpala w nich iskrę życia. Co za wiarygodność!
Czasem po prostu widać iskierkę życia w oku bohatera gry. Najczęściej mistrzostwo na tym polu osiąga Sony, tworząc niesamotne portrety autentycznych, pełnych emocji postaci w The Last of Us, Detroit: Become Human czy Uncharted 4. Drużyna Xboksa odpowiada teraz solidną kontrą, zachwycając wiarygodnością bohaterów w Indiana Jones i Wielki Krąg.
Indy nie tylko wygląda jak Harrison Ford, ale zachowuje też pełnię jego niepokornego uroku, z charakterystycznym asymetrycznym uśmieszkiem na czele. Bardzo często jest tak, że bohater gry stworzony na podstawie rozpoznawalnego aktora wypada nienaturalnie. Brakuje mu drobnych detali, dzięki którym widzimy, że w postaci tli się życie. Z kolei w The Great Circle takich detali jest aż nadto. Sposób, w jaki nerwowo pracują gałki oczne głównego bohatera, gdy ten znajduje się w podbramkowej sytuacji, to wyższy poziom reżyserii.
Wystarczy jeden rzut oka na bohaterów gry Indiana Jones i Wielki Krąg, a od razu wiemy, jakie przeżywają emocje. Zdajemy sobie sprawę, że dana postać jest nie tylko smutna, ale też jak bardzo, od lekkiego niezadowolenia po traumatyczną żałobę. Przerażenie, radość, wściekłość - emocje niesamowicie skalują i stopniują się na facjatach postaci, napędzane wirtualnymi mięśniami pracującymi pod cyfrową skórą. Czegoś takiego nie widziałem nawet w filmikach przerywnikowych The Last of Us Part 2.
Co najlepsze, nie ma wyraźnej jakościowej różnicy między cyfrowym Harrisonem Fordem oraz resztą obsady. To nie tak, że większość mocy obliczeniowej poszła na głównego bohatera. Wręcz przeciwnie: towarzysząca Indy’emu reporterka kradnie całe show i jestem przekonany, że swoją autentycznością oraz charakterem podbije serca wielu graczy.
4. Kapitalnym wizualnym dopełnieniem gry Indiana Jones i Wielki Krąg jest dbałość o historyczną wiarygodność.
Akcja The Great Circle ma miejsce w 1937 roku. Gracze przenoszą się do świata sprzed niemal wieku. Tak podobnego, a jednocześnie tak różnego od współczesności. Te różnice doskonale widać w technologii lat 30, bogato występującej w wirtualnym środowisku. Można z bliska zobaczyć jak wyglądały ówczesne przełączniki światła elektrycznego, z czego słuchano muzyki oraz jak wyglądały wtedy samochody oraz motocykle. Twórcy włożyli masę wysiłku w to, by jak najwierniej odwzorować obiekty tamtych czasów, nawet jeśli są to takie drobnostki jak kaloryfery.
Do tego wiele przedmiotów z lat 30 możemy używać. Bardzo spodobała mi się obsługa stacjonarnego radia z tamtego okresu, z pokrętłem wyboru fal ślicznie podświetlanym na analogowym ekranie. Piękna drewniana obudowa, atrakcyjny styl retro… ależ bym chciał mieć taki sprzęt we własnym mieszkaniu.
Niestety, realizm lat 30 ma też drugą, mroczniejszą odsłonę. Na ścianach budynków straszy nazistowska oraz faszystowska propaganda. W prasie czytamy o niepokojących wydarzeniach ściśle związanych z wybuchem drugiej wojny światowej. Geopolityczne napięcie wisi w powietrzu, aż się człowiekowi przed komputerem/konsolą włosy elektryzują.
5. W Indiana Jones and the Great Circle jest takie przywiązanie do detali, że to aż absurdalne. Dwa przykłady.
Mam dla was dwa przykłady, dokumentujące ile pasji, zaangażowania oraz miłości wlali twórcy Wielkiego Kręgu w ten projekt. Pierwszy to szyba. Jaka jest, każdy widzi. Widzi też to, co znajduje się za nią, bo z grubsza do tego służą szyby. Kiedy jednak spojrzałem na uniwersyteckie gabloty pod odpowiednim kątem, dostrzegłem niesamowity detal. Promienie słońca/księżyca odsłaniają wtedy smugi po ścierce, którą czyszczona była gablota. Co za absurdalnie wysoki poziom przywiązania do detali!
Moim drugim przykładem jest świeczka, którą Indiana może podnieść, aby rozświetlać mroki korytarzy. Ot, jeden z naprawdę wielu przedmiotów otoczenia do wykorzystania. Kiedy główny bohater odpala knot świeczki, wosk zaczyna się topić. Do tego powoli spływa po boku świecy. Gdyby tego było mało, sam płomień reaguje na ruchy powietrza. Wystarczy stanąć w przeciągu, a ognik będzie zmieniał położenie reagując na naszą pozycję. No petarda.
Oczywiście takich detali jest znacznie, znacznie więcej. Mógłbym wam tutaj pisać o schnięciu materiałów, okruszkach na rękawach i tak dalej, ale najlepiej odkrywać je samemu. Nie chcę psuć wam tej przyjemności.
6. Indiana Jones serwuje tekstury tak ostre, że można by się nimi golić.
Spójrzcie na wykonany przeze mnie kadr. Widzimy na nim jeden z watykańskich placyków, objęty militarną kontrolą przez Czarne Koszule Mussoliniego. Na ujęciu widać masę detali, mimo tego dynamiczna rozdzielczość oraz ostrość tekstur pozostaje na tak wysokim poziomie, że bez problemu przeczytamy treść na tabliczek informacyjnych. Oczywiście o ile znacie włoski, na poziomie wyższym niż z Family Guy'a.
Indiana Jones i Wielki Krąg to jedna z niewielu produkcji, w których wyświetlanie czytelnej nakładki z napisami podczas czytania dokumentów nie jest potrzebne. Materiał źródłowy jest bowiem tak ostry, tak klarowny i tak wyraźny, że można go chłonąć bezpośrednio w trójwymiarowym środowisku gry. Spójrzcie zresztą na muzealne gabloty oraz zawieszoną przy nich informację. Co za ostrość.
7. A to wszystko bez ekranów ładowania. Indiana Jones i Wielki Krąg pozwala na swobodną eksplorację.
Omawiana produkcja serwuje kilka pokaźnych, otwartych obszarów, które można zwiedzać na własną rękę, bez wyraźnie ustalonej kolejności. Lokacje tego typu aż duszą się od detali i ozdobników, jak bazar w okolicach egipskich piramid albo uliczki zaraz przy placu Świętego Piotra. Możemy w nich wchodzić do zamkniętych przestrzeni takich jak sklepy, mieszkania czy namioty, a nie towarzyszą temu żadne ekrany ładowania.
Dzięki temu rozgrywka w Indiana Jones i Wielki Krąg jest niezwykle spójna. Można zaangażować się w eksplorację, z kolei świat sprawia wrażenie miejsca dobrze zaprojektowanego. Oczywiście otwarte obszary w grach wideo to nic nowego ani nadzwyczajnego, ale gdy produkcja posiada tak gęstą oprawę i na tak wysokim poziomie jak Indiana Jones, płynne przejście z Kaplicy Sykstyńskiej na uliczkę Watykanu robi spore wrażenie.
Indiana Jones i Wielki Krąg znajduje się już w ofercie polskich sklepów.
Dokładnie 9 grudnia pudełka z grą Indiana Jones i Wielki Krąg pojawią się na sklepowych półkach. Przepiękna, do tego niezwykle grywalna produkcja akcji znajduje się m.in. w ofercie sieci MediaMarkt, z darmową dostawą, ekspresową dostawą w 90 minut lub odbiorem w sklepie MediaMarkt:
Wszystkie powyższe zrzuty ekranu zostały wykonane przez autora w grze Indiana Jones i Wielki Krąg uruchomionej na PC z ultra ustawieniami graficznymi.