Afrykański kraj twierdzi, że Apple ma krew na rękach. Zarzuty są bardzo ciężkie
Demokratyczna Republika Konga domaga się sprawiedliwości wobec Apple'a. Afrykański kraj oskarża koncern o "pranie" rzadkich metali i w konsekwencji pogłębianie kryzysu humanitarnego i politycznego w kraju.
Świat technologii i różnego rodzaju wynalazków nie istniałby gdyby nie dwa elementy: prąd i rzadkie minerały. Choć z pewnością z prądem nikt nie będzie się kłócił, to stosunkowo mało osób zdaje sobie sprawę, jak bardzo duże koncerny technologiczne zależne są od rzadkich, niedostępnych powszechnie pierwiastków metali. Zwykle przy budowie urządzeń elektronicznych - takich jak choćby smartfony - wykorzystuje się około 30 różnych pierwiastków. Krzem, aluminium, złoto, potas, kobalt, lit, magnez - wymieniać by można długo.
Kongo twierdzi, że Apple ma krew na rękach i "pierze" cenne metale. Kraj szuka sprawiedliwości w Europie
Z tego powodu terytorium, Demokratycznej Republiki Konga jest jednym z najważniejszych miejsc na świecie, bowiem na terenie tego państwa znajdują się ogromne złoża pierwiastków takich jak miedź, kobalt, cyna, tantal, wolfram, lit czy złoto, a także węgla w postaci diamentów. Te są zwykle wydobywane w warunkach skrajnie niebezpiecznych, a ludzie je wydobywający - w tym nierzadko dzieci - są traktowani niewolniczo i niehumanitarnie. Pieniądze z tak prowadzonej działalności najczęściej trafiają na konta kongijskich grup zbrojnych i bojówek, które walczą o dominację ekonomiczną i polityczną w kraju.
Z tak wydobytych metali, często nielegalnie, korzystają koncerny technologiczne, w tym Apple. Tak twierdzi Amsterdam & Partners, amerykańsko-brytyjska kancelaria prawna reprezentująca Demokratyczną Republikę Kongo. Minionej nocy Amsterdam & Partners poinformowało o złożeniu we Francji i Belgii pozwów przeciwko Apple w imieniu Kongo. W pozwach tych koncern z Cupertino został oskarżony o czynny udział w nielegalnym wydobyciu, a następnie "praniu" metali tak, aby ich zakup wyglądał na zgodny z prawem.
Apple jest czerwone, nie zielone. To firma warta biliony dolarów, co do której należy założyć, że zna konsekwencje swoich działań. Dość zaprzeczania odpowiedzialności i ukrywania się za fałszywą narracją obrony łańcucha dostaw
- powiedział Robert Amsterdam, jeden z prawników Amsterdam & Partners.
Demokratyczna Republika Konga współpracuje z Amsterdam & Partners już od kilku lat, próbując pozyskać od Apple informacje, skąd bierze cenne dla produkcji elektroniki pierwiastki. Według kancelarii prawnej Apple nie było skore do współpracy.
Może zainteresować cię także:
Zdaniem prawników sprawa ma wymiar nie tylko cywilny, ale także militarny. Według nich zatajanie przez Apple pochodzenia metali ma mieć związek z faktem, że wydobycie jest zlecane grupom zbrojnym działającym na terenie DRK, które w zamian otrzymują od koncernu duże sumy pieniędzy później przeznaczane na dozbrajanie. To z kolei prowadzi do pogłębiania się kryzysu humanitarnego w kraju. Jednocześnie raport przygotowany przez amerykańską Federalną Komisję Papierów Wartościowych i Giełd stwierdza, że nie wykryto nieprawidłowości w łańcuchu dostaw Apple.
W oparciu o nasze starania w zakresie należytej staranności, w tym analizę informacji dostarczonych przez zewnętrzne programy audytowe, programy identyfikowalności i naszych dostawców, nie znaleźliśmy uzasadnionych podstaw do stwierdzenia, że którakolwiek z hut lub rafinerii 3TG [tin, tantalum, tungsten, gold - cyna, tantal, wolfram, złoto], które znajdują się w naszym łańcuchu dostaw na dzień 31 grudnia 2023 r., bezpośrednio lub pośrednio finansowała lub przynosiła korzyści uzbrojonym grupom w DRK lub sąsiednim kraju.
Czytamy w raporcie
Amsterdam & Partners oprócz złożenia pozwu przed sądami w Belgii i Francji, napisało także list do Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej, aby poinformować ją o złożeniu skarg karnych i poprosić o "rozpoczęcie dialogu na temat roli UE w działaniach na rzecz odpowiedzialności i położenia kresu przemocy zbrojnej w łańcuchach dostaw minerałów w Afryce Subsaharyjskiej".
Zdjęcie główne: mehmet ali poyraz / Shutterstock