Polak chce sprawić, by ludzie nie ginęli w górach. Dzięki tej aplikacji pomoc dotrze na czas
Profesor AGH ze zdumieniem przyjął, że na Babiej Górze co roku ginie kilku turystów. Przecież nie jest to góra typu alpejskiego! Bolesna statystyka zmusiła go do działania.
Ratownicy GOPR uratowali trzy osoby, które błąkały się w skrajnie trudnych warunkach pogodowych po okolicach Babiej Góry – to news z lutego. Wtedy się udało, ale nie zawsze szczęśliwe zakończenie jest możliwe. Właśnie takim sytuacjom chce zapobiec dr hab. inż. Radosław Klimek.
Dochodzi do załamania pogody, grupy się rozłączają, gubią się, istnieje zagrożenie dla życia. Kryzysowy moment wcześniej dostrzegają ratownicy i dlatego w porę są w stanie zainterweniować. W teorii system pozwala czuwającym nad bezpieczeństwem dostrzec, że grupa porusza się w trudnych warunkach pogodowych i że np. jedna z osób zeszła ze szlaku.
Z informacji, które uzyskaliśmy od ratowników wynika, że wielu takim tragicznym zdarzeniom mogliby zapobiec, gdyby otrzymali wcześniej informację, że ktoś zboczył ze szlaku. Pojawił się wówczas pomysł, że dobrze byłoby mieć system, który monitoruje zachowanie osób znajdujących się w obszarze górskim i oceniający na bieżąco sytuację pod kątem potencjalnych zagrożeń. Chodzi o to, aby dyżurujący ratownicy, obserwując sytuację na monitorze, mogli w razie potrzeby wysłać na miejsce wsparcie
- tłumaczy Klimek.
Jak informuje AGH prototypowa wersja aplikacji potrafi w czasie rzeczywistym oceniać stopień narażenia danego turysty na niebezpieczeństwo w danej lokalizacji.
Program bierze pod uwagę warunki atmosferyczne zarejestrowane przez najbliższą stację meto, porę dnia, a nawet stopień trudności szlaku
Do ustalania położenia osób w terenie może wykorzystywać zarówno udostępnione przez turystów urządzenia GPS, jak też sieć stacji bazowych telefonii komórkowej (BTS). Obsługuje również informacje przesyłane przez obroże telemetryczne noszone przez dzikie zwierzęta, co umożliwia np. zapobieganie spotkaniom ludzi z dużymi drapieżnikami. Konfigurowalne środowisko pozwala na wprowadzanie danych na temat specyfiki dane terenu czy definiowanie sytuacji, kiedy system powinien generować alert o zagrożeniu. Całość dopełnia moduł wizualny, który pozwala śledzić obraz sytuacyjny nałożony na mapę terenu wyświetlaną na monitorze
– opisuje system uczelnia.
Poprawność działania aplikacji została przetestowana w trakcie symulacji komputerowych odpowiadających dobowemu monitoringowi obszaru Babiogórskiego Parku Narodowego. Scenariusze odpowiadały różnym porom roku, zmiennym warunkom atmosferycznym czy typowym ruchom turystycznym dla danego okresu.
Więcej o polskich aplikacjach przeczytasz na Spider's Web:
Podczas obsługi wszystkich możliwych strumieni danych (GPS, BTS, obroże telemetryczne, odczyty stacji meteo itd.) aplikacja działała w pełni wydajnie na standardowym komputerze przy jednoczesnym monitoringu 3 tys. turystów. To jak opisuje uczelnia „znacząco przewyższa” szczyty notowane przez BPN w sezonie letnim. Na dodatek przeprowadzone później testy obciążeniowe dowiodły, że całość może wydajnie pracować również przy ponad dwukrotnie większej liczbie turystów.
Naukowiec sugeruje, że wdrożenie systemu nie tylko zwiększyłoby bezpieczeństwo turystów, ale też dostarczyło cenne dane nt. ich zachowania. Dzięki temu gospodarze danego terenu mogliby lepiej zarządzać ruchem.
Jak zadbać o swoje bezpieczeństwo w górach?
Obecnie jedyną aplikacją zaaprobowaną przez ochotnicze służy ratunkowe GOPR, TOPR, MOPR i WOPR jest Ratunek. W trakcie zgłoszenia wypadku podaje dokładną lokalizację osoby dzwoniącej. Ratownicy wiedzą gdzie szukać z dokładnością do 3 m. To właśnie dzięki aplikacji Ratunek udało się uratować zagubionych w okolicach Babiej Góry turystów.