REKLAMA

Potężne zwycięstwo Fortnite’a w walce z Google. Po porażce z Apple

Spór ten trwa od lat. Epic Games kłóci się nie tylko z Google, ale też z Apple. „Apple i Google to nie konkurencja, a duopol” – mówili twórcy Fortnite’a, od którego zresztą cały konflikt się zaczął. Ława przysięgłych zgodziła się, że praktyki giganta są niewłaściwe.

Google wybrał najlepsze aplikacje i gry 2023 r. Oto lista hitów
REKLAMA

O co poszło? Epic Games wprowadził system kupowania dodatków omijający systemy płatnicze App Store oraz Google Play. Zamiast dzielić się z Google i Apple, cały dochód leciał prosto do kieszeni twórców. Giganci powiedzieli, że tak nie można – skoro sprzedajecie grę u nas, to u nas się też rozliczacie. Ze wszystkiego. A jak nie, to szukajcie szczęścia gdzie indziej.

REKLAMA

I faktycznie Fortnite wyleciał z obu cyfrowych sklepów. Zaraz potem Epic Games oskarżył firmy o praktyki monopolistyczne. „Banujecie twórców, którzy nie godzą się na prowizje w wysokości 30 proc.” – uderzali prawnicy. Pojawiały się nawet oskarżenia sugerujące, że wielka rywalizacja pomiędzy Google a Apple (czyli pomiędzy Androidem i iOS) to szopka dla naiwnych.

Epic Games zauważa, że Google co roku płaci Apple’owi potężne sumy za to, że na iPhonie domyślną wyszukiwarką jest Google. Kwoty wpłacane do kasy Apple'a przez Google’a wahają się do 8 do 12 mld dol. rocznie. To ok. 9 proc. rocznych przychodów ze sprzedaży iPhone’a, a więc jest to niebagatelna kwota w strukturze finansowej. Z kolei Google jest firmą reklamową zarabiającą na tym, że użytkownicy patrzą w ekrany. iPhone jako najpopularniejszy smartfon świata jest więc świetnym miejscem do zarabiania. A już zwłaszcza gdy jest to iPhone ze sztandarowym produktem Google’a, czyli wyszukiwarką.

- pisaliśmy o sprawie.

Twórcy nie mają się gdzie podziać, bo rynek jest podzielony. Albo gra się w tę grę i dzieli się 30 proc. zyskiem z kolosami, albo… cóż, w zasadzie wyboru faktycznie za bardzo nie ma, bo udostępnienie programu u siebie oznacza skazanie się na marginalizację. Chyba że jest się Epic Games, twórcą Fortnite’a i można sobie pozwolić, że to ludzie do ciebie przyjdą. Nie każdy jednak tworzy tak popularne hity, więc walka bogaczy interesowała też maluczkich.

Apple odpierał zarzuty, tłumacząc, że Epic rysuje sam siebie jako współczesnego Robin Hooda, podczas gdy w rzeczywistości to warta miliardy dolarów korporacja, która „po prostu nie chce płacić za niesamowitą wartość czerpaną z App Store’u". Jak pisaliśmy w kwietniu, sąd apelacyjny stanął po stronie twórców App Store’a i uznał 9 z 10 roszczeń na korzyść firmy, potwierdzając tym samym wyrok z 2021 roku. Jedyną korzyścią dla Epic Games był werdykt uznający, że twórcy aplikacji publikujący swoje dzieła w App Store mają prawo zamieszczać w programach linki pozwalające przeprowadzać transakcje poza cyfrowym sklepem giganta.

W przypadku najważniejszej kwestii – wykorzystywanie domniemanego monopolu – wydający wyrok uznali, że Apple nie naruszył prawa antymonopolowego. Właśnie dlatego najnowszy werdykt może być pewnym zaskoczeniem: kalifornijska ława przysięgłych uznała, że Google stosuje monopolistyczne praktyki w swoim cyfrowym sklepie. A Epic Games padło ich ofiarą.

Więcej o rzeczach związanych z Google przeczytasz na Spider's Web:

Co to w praktyce oznacza? Jeszcze nie wiadomo

REKLAMA

Wiążącą decyzję w tej sprawie podejmie sąd. I to od niego będzie zależeć, co Google zrobi. Epic Games ewidentnie chce, aby każdy twórca publikujący na Google Play mógł rozliczać się z użytkownikami bez konieczności uiszczania prowizji. Dla Google oznaczałoby to pewnie stratę milionów dolarów w przypadku tych największych hitów. Spotkanie z sędzią ma się odbyć na początku stycznia.

Sprawa nie jest jeszcze przesądzona, ale w świat poszło konkretne przesłanie: Google to monopolista. I to już duży sukces Epic Games.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA