Czy warto wybrać robota koszącego z systemem AGS? Sprawdziłem i znam już odpowiedź

Lokowanie produktu: STIGA

Jakiego robota koszącego wybrać? Wiele osób prawdopodobnie w tym i przyszłym sezonie będzie się zastanawiać, czy postawić na robota z przewodem ograniczającym, czy może na jednostkę w pełni autonomiczną. Miałem okazję przetestować już obie opcje i zdecydowanie wiem, co wybrałbym sam.

Czy warto wybrać robota koszącego z systemem AGS? Sprawdziłem i znam już odpowiedź

Robot z AGS czy robot z przewodem ograniczającym?

Po wielotygodniowych testach robota STIGA z systemem AGS - odpowiem wprost: jeśli tylko nasz ogród się do tego nadaje, zdecydowanie warto przyjrzeć się robotowi oferującemu właśnie niemal w pełni bezprzewodowe rozwiązanie.

Dlaczego? Odpowiem szybko na przykładzie moich dotychczasowych doświadczeń właśnie z modelem STIGA A1500.

Możesz postawić stację gdzie tylko chcesz

Drobny detal, którego na początku nie doceniałem, ale teraz uważam za jedną z największych zalet robotów STIGA z systemem AGS. Przy standardowym robocie z przewodem ograniczającym musimy koniecznie ustawić stację na koszonym obszarze, co często wygląda tak sobie. W niektórych rozwiązaniach opartych na GPS, też jesteśmy ograniczeni do tego, żeby stacja była ustawiona na otwartej przestrzeni - nie pod dachem i nie przy ścianie. A przecież tam pasowałaby właśnie najlepiej.

W rozwiązaniu dostarczanym przez markę STIGA takiego ograniczenia nie ma. Mój robot wprawdzie nie parkuje pod ścianą, ale za to kryje się za rozłożystym krzewem. Ani razu nie zdarzyło się przy tym, żeby robot nie wrócił samodzielnie i precyzyjnie do stacji ładowania. Trzeba przy tym pamiętać, że żeby móc ustawić stację bazową w takim mniej dogodnym dla niej miejscu, należy zadbać o to, żeby moduł komunikujący się z GPS miał odpowiedni dostęp do satelitów. Można to uzyskać albo poprzez ustawienie bazy tak, żeby miała przed sobą wolny obszar w promieniu 120 stopni, albo wyjmujemy cały moduł ze stacji i montujemy go na odpowiednio wysokim wsporniku albo na dachu lub balkonie domu. Przy tej drugiej opcji potrzebny jest wprawdzie dodatkowy zasilacz, ale dzięki temu stacja bazowa pełni już rolę wyłącznie ładowarki i może stanąć w niemal dowolnym miejscu. Świetne, elastyczne rozwiązanie.

Dlaczego to takie ważne? W moim przypadku z dwóch powodów. Po pierwsze: estetyka. Lubię mieć ładnie skoszony trawnik, ale po koszeniu raczej nie zostawiam na jego obszarze kosiarki - i tak samo chciałbym, żeby kosiarka automatyczna schowała się po skończeniu pracy. Po drugie: do tej pory wszystkie moje kosiarki automatyczne parkowały w takim miejscu, że jeśli wyjechałem samochodem z domu, to... było je po prostu widać. A tak mógłbym wybrać dowolne miejsce w ogrodzie - w tym poza obszarem koszonego trawnika - gdzie kosiarka odpoczywałaby bezpiecznie, daleko od oczu przechodniów.

Konfiguracja jest tak prosta, że już prościej być nie może

O tym, jak wygląda to krok po kroku, możecie przeczytać w tym tekście. Jeśli ktoś jednak potrzebuje wersji skróconej, to przede wszystkim formę konfiguracji robotów STIGA z AGS trzeba uznać za bezdyskusyjnie największą zaletę całego tego rozwiązania.

Całość naprawdę w wielu przypadkach sprowadzi się do zakupu robota koszącego, rozpakowania go, podłączenia wszystkiego do prądu, a potem uruchomienia aplikacji Stiga.GO i zdalnego poprowadzenia robota po granicach koszonego obszaru. Żadne tam całe popołudnie czy cały dzień kładzenia albo zakopywania przewodu - klik, klik w aplikacji, ręce czyste, kilkadziesiąt minut, zapisane, gotowe.

Aplikacja Stiga.GO ma też plus w postaci prowadzenia nas za rękę przez wszystkie etapy konfiguracji, stale podpowiadając nam co do czego służy i jak najlepiej coś zrobić. A na końcu jeszcze ustali nawet za nas harmonogram koszenia. Niczym od tego momentu nie musimy się przejmować.

Pogoda? Nie ma znaczenia

Tak, pogoda też w tym przypadku jest pomijalna. Mój testowy robot STIGA A1500 (jak zresztą wszystkie roboty z tej serii) wykrywał, że pada deszcz i stosował się do moich wcześniejszych ustawień, wracając do bazy i czekając spokojnie, aż przestanie padać i trawa trochę podeschnie.

Mało tego - robot przetrwał też nieco przerażające, ulewne deszcze, które kilka tygodni temu nawiedziły Polskę. Po prostu odczekał, aż przestanie lać i ruszył do pracy. Od wiosny do zimy nie musiałbym więc w ogóle o nim myśleć.

Radzi sobie nawet z ciasnymi przejazdami i wędrówką po ogrodzie.

Czyli jedna z rzeczy, których obawiałem się w przypadku systemu bez przewodów ograniczających teren koszenia, ale wyszło na to, że kompletnie niepotrzebnie. Robot może bez problemu kosić (teoretycznie dokładność do 2 cm) bezpośrednio przy ścieżkach, 40-50 cm od przeszkód takich jak np. ogrodzenia czy murki i do 30 cm np. dookoła roślin. Patrząc na to, jak radzi sobie u mnie - te wartości są jak najbardziej zgodne z rzeczywistością.

Bonusowo - nie trzeba oznaczać koniecznie wszystkich przeszkód na mapie, choć oczywiście można to zrobić. Jednak np. w moim przypadku, gdzie na trasie tu i tam występują pnie drzew, robot po prostu dojeżdża do nich, odbija się i jedzie dalej.

Oczywiście bardziej wartościowe fragmenty ogrodu warto wyłączyć z obszaru koszenia - i to też można zrobić kilkoma kliknięciami. A jeśli robimy w niedzielę grilla - odpalamy aplikację, oznaczamy obszar, w którym nie chcemy, żeby kręcił się robot, po czym aktywujemy ją jako strefę zakazu wjazdu. A kiedy grill już zakończony i wszystko posprzątane - dezaktywujemy nią i znowu cieszymy się kompletnym koszeniem.

Jeśli bardzo chcemy, możemy skosić nawet ogromny trawnik

A 1500 - takie oznaczenie miał testowany przeze mnie robot, co oznacza, że jest w stanie skosić do 1500 m2 trawnika w czterech cyklach koszenia. Ale na tym oferta się nie kończy - model A 3000 w swoich cyklach koszenia jest w stanie skosić 3000 m2, natomiast 5000 - 5000 m2.

Przy czym 5000 m2 to już naprawdę wielki ogród - niewiele mniejszy niż... pełnowymiarowe boisko piłkarskie. Łatwo sobie wyobrazić, ile przy przewodowym robocie potrzebne byłoby przewodu i pracy.

Co istotne, jeśli w trakcie koszenia robot STIGA z AGS uzna, że czas się naładować, to dzięki systemowi lokalizacji wróci do koszenia w dokładnie tym samym miejscu, w którym wcześniej przestał.

Pasy, skosy - co tylko zechcemy

Tego roboty przewodowe nie potrafią - po prostu jeżdżą po ogrodzie, aż uznają, że wszystko jest skoszone i już. A jeśli ktoś by chciał, żeby jego trawnik wyglądał - np. w jednej części, podobnie do boiska piłkarskiego, czyli z trawą skoszoną w pasy?

Przy robocie z GPS (a przynajmniej robotach STIGA z AGS) jest to jak najbardziej możliwe. Wybieramy, czy ma być w pasy, czy ma być w określonych kierunkach świata, czy może ma być tak, żeby nie było w ogóle widać, którędy robot jeździł. Jedno kliknięcie i już - ustawione.

Zawsze możesz zmienić kształt swojego ogrodu

Chyba moja ulubiona cecha robotów STIGA z AGS, dlatego zostawiłem ją na koniec.

W przypadku robotów przewodowych modyfikacja obszaru koszenia jest bardzo skomplikowaną czynnością, wymagającą często ponownego wezwania instalatora. Tutaj - kilka kliknięć w aplikacji, przeprowadzenie robota po zmienionym obszarze ogrodu i już - skończone. Nowe oczko wodne? Kilka minut i gotowe. Nowy ogródek skalny? Kilka kliknięć i już. Naprawdę, nie da się prościej.

Co istotne - z racji tego, że nie ma tu przewodu, możemy sami, nawet metodą prób i błędów, ustalać, jak blisko robot powinien dojeżdżać do obrzeży czy innych przeszkód. I znów - ewentualne korekty będą wymagały wyjęcia telefonu z kieszeni, a nie przewodu z ziemi.

Na co warto uważać?

GPS GPS-owi nierówny

Na rynku do tej pory pojawiło się już kilka pomysłów na to, jak wykorzystać system lokalizacji w robotach koszących, ale uwaga - przede wszystkim nie zawsze oznacza to, że robot nie będzie wymagał przewodu ograniczającego.

Do tej pory rozwiązanie z GPS wykorzystywano m.in. do wspomagania pracy robota koszącego, dzięki czemu był w stanie skutecznie ustalić swoje położenie na obszarze trawnika, który wciąż musiał być otoczony przewodem ograniczającym. Do wolności i prostoty użytkowania oraz konfiguracji, jaką daje robot w pełni autonomiczny, takiemu rozwiązaniu niestety daleko.

I od razu dobra wiadomość - roboty koszące STIGA z systemem AGS zawsze są faktycznie w pełni autonomiczne i nie wymagają przewodu. Można więc bez obaw wybrać po prostu model, który odpowiada powierzchni, którą planujemy kosić i tyle - żadnych niespodzianek po zakupie nie będzie.

Sam GPS to za mało

"Cywilny" moduł GPS oczywiście w ogóle nie wchodzi w grę - wiemy, jak zapisuje np. nasze trasy biegowe, więc do precyzyjnego koszenia nie nadawałby się w ogóle. Jeśli więc znajdziecie jakiś wynalazek ze standardowym GPS - uciekajcie daleko, chyba że pełni on tylko funkcję pomocniczą.

Odpowiedzią na to jest oczywiście GPS RTK, zapewniający dużo większą precyzję, ale z nim też jest pewien problem - i to widoczny chociażby w moim ogrodzie, dość gęsto osłoniętym drzewami i budynkami. Mianowicie - już na starcie dostęp do sygnału GPS jest ograniczony, a dodatkowe czynniki zewnętrzne mogą sprawić, że robot mógłby się po prostu pogubić.

Rozwiązaniem jest odpowiedni system asystujący - w tym wypadku wspomniane już rozwiązanie STIGA AGS, gdzie robot koszący wie, gdzie i kiedy pojechać, żeby uzyskać najwyższej jakości sygnał z satelitów.

Jak bardzo jest to istotne? Podam życiowy, zaobserwowany przeze mnie przykład - bywały momenty, kiedy chciałem np. zmodyfikować albo dodać strefę koszenia, wychodziłem na dwór i akurat o tej porze i przy tych warunkach nie byłem w stanie przeprowadzić takiej konfiguracji. Mimo to w strefach, które były wyznaczone wcześniej, robot radził sobie bezbłędnie - nie wyjeżdżał poza obszar koszenia, ani razu nie prosił o ręczne przestawienie i po prostu solidnie robił swoją robotę. Po prostu dysponując mapą tego, gdzie i kiedy sygnał będzie najlepszy, decydował się na koszenie we właściwym czasie.

Możliwe, że boisko na środku pola dałoby się skosić bez tego dodatku. Ogrody jednak przeważnie tak nie wyglądają.

Jak się żyje na co dzień z w pełni autonomicznym robotem koszącym STIGA z AGS?

Tak na dobrą sprawę, to - poza skoszonym trawnikiem - nie zauważam jego istnienia. Nawet pomimo tego, że pracuję z domu i regularnie bywam w ogrodzie w ciągu dnia, jego praca kompletnie mi nie przeszkadza - szczególnie biorąc pod uwagę, że hałas, jaki generuje, jest kompletnie niesłyszalny z odległości kilku metrów. Gdybym tylko zamontował stację bliżej domu - tak, żeby nie oglądać jej codziennie w okolicach środku ogrodu - mógłbym pewnie po kilku miesiącach w ogóle zapomnieć, że coś tutaj jeździ i uznać, że trawnik reguluje się samodzielnie. Ot, taki cud natury.

Prawdopodobnie jednak nie pozwoliłby mi na to ostatecznie jeden fakt. O ile w przypadku robota z przewodem godziłem się na to, że kształt koszonego obszaru jest zabetonowany, tak w przypadku robota, którego teren roboczy można błyskawicznie i bezproblemowo zmodyfikować, pewnie nie mógłbym się oprzeć, żeby tego i owego trochę nie zmienić.

Chyba zresztą o to właśnie w tym wszystkim chodzi - żeby robot koszący był niewidzialny dla użytkownika przez większość czasu. A jeśli faktycznie będzie trzeba coś zmienić w jego pracy, to żeby było to jak najłatwiejsze. I taki właśnie robot przez ostatnie tygodnie jeździł po moim ogrodzie - chyba czas już zacząć odkładać na zakup...

Lokowanie produktu: STIGA
Najnowsze