Karabin strzelający rakietami. Wojsko go nie chciało, strzelał z niego agent 007
Gyrojet to broń przyszłości, która miała być lekka, bezodrzutowa i nie wymagać ciężkiej lufy ani skomplikowanych części. Brzmi niesamowicie, prawda? Niestety, Gyrojet nie spełnił oczekiwań i szybko zniknął z rynku. Dziś jest to pożądany przedmiot kolekcjonerski.
Gyrojet to rodzina nietypowych broni opracowanych w latach 60. XX wieku, które swoją nazwę zawdzięczają metodzie żyroskopowego stabilizowania swoich pocisków. Miały to być bardzo lekkie karabiny i pistolety.
Jak więc działała ta niezwykła broń? Zamiast pocisków, Gyrojet wystrzeliwał małe rakiety zwane Microjets, które miały kształt stożka z czterema otworami wentylacyjnymi na tylnej części. Wewnątrz każdej rakiety znajdował się stały materiał pędny, który zapalał się po uderzeniu iglicy w chwili naciśnięcia spustu. Rakieta wylatywała z lufy z bardzo niską prędkością początkową, ale stopniowo zwiększa ją do około 380 m/s na odległości 9 m, osiągając swoją największą prędkość po 18 metrach.
Rakieta obracała się wokół własnej osi dzięki reakcji odrzutowej gazów wylotowych przez otwory, co zapewniało jej stabilność lotu. Rakieta miała również duże możliwości penetracji, a do tego wybuchała dzięki dużej energii kinetycznej i zapalnikowi uderzeniowemu na czubku.
Broń, która wyglądała jak z filmu science fiction
Gyrojet był wynalazkiem Roberta Mainhardta i Arta Biehla, którzy założyli firmę MBAssociates (MBA) w celu opracowania rakietowych pocisków przebijających pancerz. Początkowo opracowali kaliber .51 (13 mm), ale później zmniejszyli go do .49 (12 mm). Stworzyli całą rodzinę broni Gyrojet, w tym pistolet, karabin i karabinek, a także zaproponowali lekki karabin maszynowy i broń strzałkową zwaną Lancejet.
Jednak tylko pistolet i karabinek zostały zbudowane i przetestowane przez armię amerykańską. Broń ta wyglądała jak z filmu science fiction, ale miała wiele problemów. Jednym z nich było to, że otwory wentylacyjne pozwalały na dostanie się wilgotnego powietrza do materiału pędnego, co zmniejszało niezawodność spalania. Otwory te również łatwo się zapychały, chociaż sugerowano, że można temu zaradzić przez uszczelnianie magazynków lub otworów.
Wersje Gyrojet, które były testowane, były niecelne, nieporęczne, wolno się ładowały i były zawodne. W najlepszym przypadku sugerowano 1 proc. wskaźnik awaryjności. Użytkownicy podawali gorsze liczby, z wieloma rakietami, które nie wystrzeliły za pierwszym razem, ale później się zapaliły. Co więcej, skuteczny zasięg tych karabinów wynosił zaledwie 50 m.
Robert Mainhardt zwrócił się do swojego przyjaciela Nicka Minchakiewicza w stabilizacji pocisków. Minchakiewicz opracował nową amunicję z płetwami, jednak okazała się zbyt drogie i wymagały zaawansowanej obróbki podczas produkcji.
Możliwe jest, że te wady mogłyby być z czasem przezwyciężone, ale technologia ta nie oferowała wystarczających zalet nad konwencjonalną bronią palną, aby przetrwać. Gyrojet nie był skuteczny na krótkich dystansach, ponieważ rakieta nie miała czasu, aby nabrać prędkości i siły. Był również drogi w produkcji i utrzymaniu, a jego amunicja była trudna do uzyskania i przechowywania. Gyrojet nie był zgodny ze standardowym sprzętem wojskowym, takim jak ładownice. Gyrojet nie był też popularny wśród cywilnych strzelców, ponieważ nie dawał satysfakcji z odrzutu.
Nie wystąpił w Star Treku, zagrał w filmie o agencie 007
Minchakiewicz, by ratować projekt nowgo karabinu, próbował nawet zastosować strategię marketingową, prosząc o pomoc Gene'a Roddenberry'ego (twórcę serialu Star Trek) o używanie pistoletu w Star Trek. Chociaż Roddenberry uwielbiał Gyrojet, chciał mieć pistolet strzelający "promieniami" a nie pistolet, który po prostu wystrzelił pocisk rakietowy, bez względu na to, jak zaawansowana była to w XX wieku broń. Więcej szczęścia do filmowej kariery miał pistolet rakietowy Rocketeer, który wystąpił w filmie o Jamesie Bondzie, słynnym agencie 007 "Żyje się tylko dwa razy".
Gyrojet był więc ciekawym eksperymentem, który nie znalazł swojego miejsca na rynku broni. Jednak jego pomysłodawcy nie poddali się i próbowali wykorzystać swoją technologię do innych celów, takich jak zapalniki rakietowe, flary sygnalizacyjne, granaty nasadkowe czy harpuny podwodne. Niektóre z tych produktów były używane przez wojsko lub NASA, ale żaden z nich nie odniósł wielkiego sukcesu.
Dziś Gyrojet jest częścią historii broni i fascynuje kolekcjonerów i miłośników militariów. Jego oryginalny design i innowacyjna koncepcja sprawiają, że jest to unikatowa broń, która wyróżnia się spośród innych. Gyrojet to broń, która wyprzedziła swoje czasy, ale też zbytnio odstawała od rzeczywistości. Była to próba stworzenia broni idealnej, która okazała się być pełna niedoskonałości. Była to broń, która miała być przyszłością, ale stała się przeszłością. Była to broń, która wystrzeliwała rakiety, ale nie podbiła świata.
Głowna ilustracja: Gyrojet w Narodowym Muzeum Broni Palnej w USA. Fot. Joe Loong na licencji CC BY-SA 2.0