REKLAMA

Burmistrz: zróbcie coś z masztami, bo mi turystów odstraszą. Odpowiedź ministerstwa to klasa

Już nie tylko oburzeni mieszkańcy czy rady osiedla – w Rabce-Zdrój tematem "szkodliwych" masztów zajął się burmistrz. Domaga się wprowadzenia ogólnokrajowych "przepisów, które umożliwiałyby samorządom wpływ na lokalizowanie wież telekomunikacyjnych na obszarze gminy". Co na to ministerstwo? Logicznie wyjaśniło, dlaczego nie ma to sensu.  

22.06.2023 03.47
5g protesty
REKLAMA

Jak możemy przeczytać na stronie gmina.rabka.pl:

REKLAMA

Włodarz miasta [burmistrz Leszek Świder – dop. red.] podkreślił, że wydawanie zezwoleń dla wież telekomunikacyjnych w tak ogromnej obecnie skali, w sytuacji niepewności co do stopnia ryzyka zdrowotnego takich przedsięwzięć, wpływa negatywnie na walory uzdrowiskowe gminy, w tym walory klimatyczne, walory przyrodnicze.

Zdaniem burmistrza budowa "dużej ilości wież telekomunikacyjnych" sprawi, że konkurencyjność na tle rynku turystycznego miejscowości takich jak Rabka-Zdrój znacząco spadnie. Rzekoma liczba masztów (a konkretnie, jak możemy się domyślić, rzekomy wpływ na ich zdrowie) ma odstraszyć turystów, przez co "dochody gmin będą coraz niższe, mieszkańcy ubożsi".

W oświadczeniu opublikowanym na stronie gminy czytamy, że burmistrz wniósł o wprowadzenie takich przepisów, które umożliwiałyby samorządom wpływ na lokalizowanie wież telekomunikacyjnych na obszarze gminy, a także możliwość okresowej kontroli lokalizowanych oraz istniejących stacji telekomunikacyjnych przez odpowiednie organy.

Ministerstwo odpowiedziało: wszystko jest pod kontrolą, proszę myśleć logicznie

W odpowiedzi na pismo burmistrza, Grzegorz Czwordon - zastępca dyrektora Departamentu Telekomunikacji w Ministerstwie Cyfryzacji - napisał, że resort nie planuje zmian legislacyjnych, które miałyby na celu ograniczenie możliwości budowy stacji bazowych, w tym na terenach uzdrowiskowych.

Muszę przyznać, że odpowiedź ministerstwa bardzo mi się podoba. W dokumencie czytamy, że jeżeli coś turystów będzie denerwowało, to raczej problemy z zasięgiem (a już mieliśmy do czynienia z sytuacją, że władze miasta najpierw słuchały środowisk anty-5G, a potem miały pretensje do operatorów, że usługa kiepsko działa). W związku z tym w popularnych miejscach stacji powinno być więcej, a nie mniej, żeby skuteczniej radzić sobie z ruchem.

Ale to nie oznacza, że maszty będą wyrastać jak grzyby po deszczu. Wspaniały jest ten fragment:

Trudno jednak zakładać, by operatorzy telefonii komórkowej budowali nadmierną, w stosunku do realnego zapotrzebowania, ilość stacji, skoro inwestycje takie muszą finansować z własnych środków.

Potęga logiki! W piśmie ministerstwa nie zabrakło też twardych, naukowych dowodów na to, że nie ma co obawiać się szkodliwego wpływu sieci – nie tylko 5G,  ale i tej obecnie funkcjonującej. Dodajmy, że zwolennikom teorii spiskowych nawet istniejące maszty zaczęły już przeszkadzać.

Zacytowano opinię dr. hab. inż. Jarosława Michalaka z Wojskowej Akademii Technicznej, przygotowanej na zlecenie Kancelarii Senatu:

Zakaz budowy masztów telefonii komórkowej w niektórych lokalizacjach, oprócz argumentu związanego z estetyką otoczenia, nie jest niczym uzasadniony z tego względu, że to nie maszty antenowe i umieszczone na nich anteny, ale natężenie pola elektromagnetycznego (w tym częstotliwość i czas ekspozycji), może być źródłem obawy o zdrowie. Podając konkretny przykład: źródła sygnału radiowego znajdujące się w odległości 300 i 600 m od punktu pomiaru mogą dawać taki sam poziom natężenia pola elektromagnetycznego, ponieważ wartość ta nie jest związana wyłącznie z odległością, ale również (a nawet przede wszystkim) z mocą, z jaką to źródło nadaje.”

2. „Zwiększanie gęstości rozmieszczenia stacji bazowych telefonii komórkowej i punktów dostępowych Wi-Fi zmniejsza poziom promieniowania, gdyż źródła sygnałów radiowych mogą wymieniać informacje z mniejszym wydatkiem energetycznym. […] przy większej gęstości sieci (bliżej siebie położonych urządzeniach systemów radiowych) do uzyskania tego samego efektu wystarczają znacznie mniejsze poziomy mocy nadawanych sygnałów.”

3. „Propozycja wprowadzenia zakazu określonego odległością nie jest rozwiązaniem problemu, którym jest obawa przekroczenia bezpiecznego natężenia pola elektromagnetycznego. Może to nawet przynieść odwrotny skutek w tym sensie, że urządzenia mobilne wykorzystywane na tych obszarach (znajdujące się poza budynkami użyteczności publicznej, o których mowa w petycji) będą promieniowały większą moc, aby zapewnić założoną jakość usługi na łączu do stacji bazowej. […]. Autor opinii uważa ten wniosek za technicznie trudny do uzasadnienia i wręcz szkodliwy.

Od siebie zastępca dodał, że działa system zapewniający obywatelom darmowy i powszechny dostęp do kompleksowych informacji dotyczących PEM.

Co więcej, ministerstwo zaprosiło władze gminy do wzięcia udziału w szkoleniu, w skład którego wchodzi blok dotyczący "dezinformacji, która narosła wokół tematów związanych z polem elektromagnetycznym, procesem inwestycyjnym oraz działaniem stacji bazowych".

Odpowiedź ministerstwa jest wzorowa

Logiczne, rzeczowe, naukowe wyjaśnienie. A przy tym zaproszenie do współpracy – spotkajmy się, wyjaśnijmy, nie ma się czego obawiać.

Swego czasu burmistrz Leszek Świder był oskarżany przez radnych, że nie dopełnił swoich obowiązków i działał na szkodę mieszkańców osiedla Czupty w Ponicach, godząc się na budowę masztów w ich okolicy. Można byłoby stwierdzić, że w pewien sposób burmistrz się ugiął wysyłając pismo do ministerstwa, w którym wspomniał o rzekomych zdrowotnych konsekwencjach związanych z działaniem masztów, ale teraz ma przynajmniej twardy dowód, że mieszkańcy nie mają się czego obawiać.

REKLAMA

Oczywiście boję się, że przeciwnikom technologii to nie wystarczy, ale burmistrz przynajmniej dostał do rąk narzędzia, które pomogą z dezinformacją walczyć. Oby z nich skorzystał.

zdjęcie główne: Agnes Kantaruk / Shutterstock.com

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA