REKLAMA

Dajcie już to nowe AI do smartfonów, bo mój iPhone jest głupi jak but

Sztuczna inteligencja potrafi już napisać za nas esej, list motywacyjny czy fragment kodu komputerowego. Zachwycamy się jej możliwościami, bo jest czym. Tymczasem wystarczy pożegnać się z czatbotem i spróbować wysłać wiadomość na Messengerze czy skorzystać z algorytmów sugerujących, przez którą aplikację zechcemy udostępnić jakąś treść w telefonie, by zwątpić w ten cały rozwój.

18.03.2023 08.07
Dajcie już to nowe AI do smartfonów, bo mój iPhone jest głupi jak but
REKLAMA

Udostępniam dziennie dziesiątki treści przez bardzo różne aplikacje: Slack, Messenger, iMessage, Instagram, WhatsApp, Dysk Google – ta lista jest naprawdę długa i nawet nie chce mi się wymieniać wszystkich pozycji. Aplikacje, jak i same systemy operacyjne (w moim przypadku iOS, iPadOS i macOS) mają mechanizm podpowiedzi. W przypadku np. Messengera jest to sugestia do kogo powinienem wysłać wiadomość. Jak to działa? Źle!

Czytaj także:
- Czy nowy GPT-4 jest warty 110 złotych? Sprawdziłam to
- Zapnijcie pasy. Microsoft zwolnił cały dział, który miał pilnować sztucznej inteligencji, żeby nie narobiła głupstw

- Ze smartfonami jest jeszcze gorzej, niż myśleliśmy

REKLAMA

Dzieje się jakoś tak, że w 8 przypadkach na 10, gdy chcę komuś udostępnić coś za pośrednictwem Messengera, lista proponowanych kontaktów zawiera osoby, z którymi… nie utrzymuję żadnego kontaktu. Najczęściej kończy się tak, że muszę użyć wbudowanej wyszukiwarki i wpisać ręcznie nazwę grupy lub nazwisko osoby. Śmieszne, biorąc pod uwagę, że Messenger doskonale wie, z kim koresponduję, bo lista czatów układa się w określonej chronologii. Skoro wie, dlaczego podpowiada osoby, z którymi nigdy nie miałem żadnej interakcji. może poza przyjęciem ich do grona znajomych na Facebooku 10 lat temu? Dlaczego uważa, że chcę przesłać wiadomość losowej osobie?

Przykład drugi dotyczy systemowego okna udostępniania w iPhonie. Dajmy na to, że chcę przesłać plik z napisanym właśnie tekstem, naprawdę w wielu przypadkach okaże się, że systemowa sugestia będzie nietrafiona. Na liście sugerowanych aplikacji znajdę np. Flipboarda (to taka aplikacja z newsami), a nie zobaczę na niej aplikacji, której użyłem do tego celu 5-krotnie z rzędu. Ok, korona nie spadnie mi z głowy, gdy kliknę przycisk więcej i wyszukam potrzebne oprogramowanie, ale...

Nie tak to miało działać.

Pamiętam jedną z konferencji Apple’a, na której przy okazji prezentacji nowej wersji iOS-a Tim Cook albo któryś z wiceprezesów (tego już nie pamiętam), zachwycał się sugestiami. Podkreślano wówczas, że system uczy się tego, co robimy i będzie podpowiadał zarówno kontakty, jak i aplikacje na podstawie historii użycia. Brzmiało pięknie, wyszło jak zwykle. Jeżeli korzystamy z 2 czy 3 aplikacji, system rekomendacji oczywiście zadziała, bo nie będzie miał z czego wybierać. Jeżeli, tak jak ja, mamy ich znacznie więcej, zwyczajnie zgłupieje.

Porównanie do sztucznej inteligencji piszącej esej z początku tekstu jest tylko trochę na wyrost. Bo przecież Apple rokrocznie chwali się liczbą operacji, które potrafi wykonać jego jednostka NPU będąca - w uproszczeniu - elementem procesora odpowiedzialnym za przetwarzanie zadań związanych z uczeniem maszynowym. W przypadku układu A16 zastosowanego w iPhonie 14 Pro, Neural Engine „wykonuje niemal 17 bilionów operacji na sekundę”. W materiałach marketingowych producent zachwyca się swoim NPU głównie w kontekście przetwarzania obrazu, ale sama jednostka używana jest do wielu innych zadań, w których wykorzystywane jest uczenie maszynowe. 

Dziś słowo sztuczna inteligencja odmawiane jest przez wszystkie przypadki.

REKLAMA

Inteligentne mogą być nawet deska sedesowa, pralka, lodówka i ekspres do kawy. Marketingowcy zrobili z SI worek bez dna sprawiając, że bardzo ważny w rozwoju informatyki (ale i ludzkości) termin, stał się pusty. Modele językowe, z których korzysta OpenAI przy ChatbocieGPT są jednak tak zaawansowane, że dziś oprogramowanie napisze za nas zarówno esej o filozofii Hegla, jak i stworzy przepis kulinarny. GPT-4 potrafi nawet zrozumieć kontekst sytuacji przedstawionej na zdjęciu i opisać, dlaczego jest ono śmieszne. To niesamowite i wspaniałe, a także (a może przede wszystkim) przerażające.

Z jednej strony algorytmy potrafią dziś tak wiele, że nas onieśmielają, z drugiej, potrafią skapitulować przy naprawdę prostych zadaniach. I oczywiście mam świadomość, że dwa opisane wyżej narzędzia są niezestawialne i mamy do czynienia z porównaniem miotły z brzozowych gałęzi z zaawansowanym robotem sprzątającym, ale mimo wszystko jest to sygnał, że - pozwólcie na taką metaforę - planujemy już postawienie stopy na innej planecie, a nie potrafimy nadal zawiązać buta.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA