Dezinformacja po rosyjsku. Wszystko, co powiesz, może być wykorzystane przez Kreml
Obserwowanie działań dezinformacyjnych w sieci przypomina oglądanie serialu: bohaterowie i wątki się przelatają, z jednych rodzą się kolejne, a wszystko świetnie pokazuje, jak wygląda manipulacja dużymi grupami ludzi. Nie brakuje oczywiście wątków humorystycznych.
Czym się różni fake news od dezinformacji? W uproszczeniu tym, że jest całkowicie wymyślony, podczas gdy działania dezinformacyjne zaczepione są o rzeczywistość. Fundamentem jest w tym przypadku coś, co naprawdę się zdarzyło, słowa, które ktoś wypowiedział lub decyzje, jakie podjął. Do tego doklejane są dowolne bzdury w zależności od tego, jaki efekt manipulator chce uzyskać.
Odkąd Rosja najechała Ukrainę, jeszcze wyraźniej widać, jak te bzdury rodzą się i ewoluują. W ostatnich dniach mieliśmy kolejnych kilka przykładów, które wyciągnęli z sieci i przeanalizowali eksperci z NASK.
Wśród narracji dezinformacyjnych wraca temat Buczy po tym, jak New York Times opublikował nowe dowody na masakrę ludności cywilnej. W sieci znów pojawiły się komentarze podważające rosyjską odpowiedzialność za zbrodnie w Ukrainie, co wcześniej robił już nie raz m.in. Janusz Korwin-Mikke. Takie osoby - publiczne, z pewnym audytorium - są wspaniałymi narzędziami w rękach propagandystów, bo z własnej woli (lub poprzez finansowanie) powielają narracje wroga i mają w tym posłuch. W tym przypadku temat Buczy trolle i boty połączyły ze sprawą odwołania Ludmyły Denisowej, ukraińskiej rzeczniczki praw dziecka.
W związku z tą decyzją Łukasz Warzecha na Twitterze i serwis kresy.pl rozpowszechniali wątek dotyczący rzekomych powodów jej zwolnienia. Miała ona kłamać na temat rosyjskich gwałtów na ludności cywilnej po to, by Zachód szybciej decydował się przekazywać Ukrainie pieniądze i broń. To bzdura. Powody zwolnienia Denysowej są zupełnie odwrotne: owszem, mówiła ona o gwałtach i nie kłamała. Opisywała je natomiast tak brutalnym i drastycznym językiem, że o zmianę na jej stanowisku apelowali dziennikarze i lekarze.
A więc mamy tu: prawdziwe zdarzenie (zwolnienie Denysowej) + podczepioną pod niego nieprawdziwą narrację (rzekomy powód zwolnienia) i gotową tezę (nie ma dowodów na zbrodnie Rosjan). Klasyczny schemat, do którego zostali użyci pożyteczni idioci, trolle i boty.
Co robi polski żołnierz w czasie urlopu?
Jednak najzabawniej wygląda nitka, która pociągnęła za sobą kilka narracji i wbudowuje się w ogólną bzdurę pt. Polacy będą walczyli w wojnie. Jak nie na swoim terenie, to przynajmniej w Ukrainie.
A idzie to tak: Mateusz Morawiecki powiedział, że Polacy gotowi są stanąć z bronią w ręku, aby walczyć za ojczyznę. Co prawda premier się rozpędził, mówiąc aż o 40 mln broniących, ale nic to.
Ta wypowiedź posłużyła do podbicia narracji podkreślających prawdopodobieństwo wybuchu konfliktu zbrojnego (1).
A skoro to możliwe, to zaczęły się pojawiać także jeszcze mocniejsze wpisy wzbudzające niepokój i niepewność (2).
Jakby tego było mało, zgadnijcie, co robi polski żołnierz na urlopie? Otóż polski żołnierz wcale nie wypoczywa, tylko jedzie walczyć do Ukrainy. I to nie jedzie walczyć sam, a w liczbie sześciuset kolegów z woja. Niestety, cała sześćsetka ginie w wyniku ataku rakietowego (3).
Jeden wątek a trzy różne chwyty dezinformacyjne i zwyczajne kłamstwa.
Oczywiście nie wszystkie je zainspirowały słowa Morawieckiego, ale każda po kolei zaczęła się internautom kleić w jedno. Internautom lub twórcom narracji dezinformacyjnych, bo w końcu to oni przede wszystkim pociągają za sznurki, po których potem krążą właśnie trolle i pożyteczni idioci.
Jaki jest tego skutek? Dezinformacja nie ma wprowadzić totalnie w błąd, ona ma wprowadzić chaos. Jedna wypowiedź czy zdarzenie wystarczą, by wysnuć wokół nich kilka, kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt kłamliwych twierdzeń. Właśnie za to dostają pieniądze kremlowscy propagandziści, którzy sterują całą machiną.
Artykuł powstał na podstawie raportów NASK o dezinformacji w polskiej infosferze z ostatnich dni. Zdjęcie główne: Shutterstock.
AKTUALIZACJA
Portal Kresy nie zgadza się z tą interpretacja i zażądał sprostowania, w którym tłumaczy, że nieprawdą jest, że rozpowszechniał kłamliwe wątki dot. Denysowej. Aby ocenić rzeczony artykuł, należy kliknąć tutaj.