REKLAMA

Coca-Cola stworzy zakrętki, których nie wyrzucicie. Nowe butelki brzydko pachną ekościemą

Można się cieszyć, że tak duży koncern wprowadza kolejne rozwiązanie mające pomóc w ograniczeniu plastiku. Zakrętki, których nie odczepi się od butelki, dzięki czemu też będą mogły trafić do recyklingu, to dobry pomysł. Mam jednak wrażenie, że Coca-Colę i innych molochów stać było na więcej działań prowadzących do rzeczywistej zmiany.

zakrętki plastikowe
REKLAMA

Pomysł jest teoretycznie naprawdę sensowny. Faktycznie zakrętki to coś, co przy wyrzucaniu może się zagubić lub wręcz wylądować na chodniku czy w trawie. W Wielkiej Brytanii nie będzie to więcej możliwe, bo korki w 1,5 litrowych butelkach Fanty, Diet Coke i Coca-Cola Zero Sugar będą przyczepione na stałe.

REKLAMA

Popsuję zabawę: to pozorne działanie

Już na pierwszy rzut oka widać, że dotyczy to zaledwie części produktów koncernu. Rozumiem – być może takie zmiany wprowadza się stopniowo, nie od razu można przestawić wszystkie fabryki inne na tworzenie.

Problem tak naprawdę leży gdzie indziej. Nie chodzi o to, że korki trafiają do środowiska, a z kolei butelki zawsze poddawane są recyklingowi. W tym właśnie kłopot. W Wielkiej Brytanii, gdzie zmiana ma obowiązywać, raptem 45 proc. butelek trafia do recyklingu. Czyli reszta ląduje w śmieciach. Podobnie jest zresztą u nas - nie więcej niż 40 proc. opakowań wyrzucanych w Polsce trafia do selektywnej zbiórki i późniejszego zagospodarowania.

Z danych za 2019 rok wynikało, że Coca Cola produkuje rocznie 3 mln ton plastikowych odpadów. Sporo. Od tego czasu koncern wprawdzie stara się promować proekologiczne rozwiązania – co doprowadziło do ograniczenia 29 tys. ton plastiku rocznie – ale jak widać jest wiele do poprawy.

Można wskazywać palcem na Coca Colę, ale problem jest globalny. Z szacunków wynika, że 90 proc. wyprodukowanego plastiku nigdy nie poddano recyklingowi. Rozwiązaniem nie jest więc zrzucanie odpowiedzialności na konsumentów i zachęcanie do sortowania odpadów, skoro to walka z wiatrakami. Na rynek trafiają miliony ton plastiku. Dosłownie.

Oczywiście handlowym molochom wygodniej i łatwiej jest wprowadzić pozorne działania, aby w reklamach kreować się na eko firmę

To rządy powinny zmusić je do prawdziwych zmian.

Powoli się to dzieje. Coraz więcej państw stawia na automaty do wymiany butelek. Na przykład w Słowacji sklepy, których powierzchnia przekracza 300 metrów kwadratowych, muszą takie butelkomaty stawiać u siebie. Wówczas butelki są kaucjowane – opłata za plastikowe opakowania i puszki wynosi 15 eurocentów, zaś na szklane - 13 eurocentów. Słowacy liczą, że dzięki temu uda się powtórzyć to, co wcześniej udało się z recyklingiem szklanych butelek. Obecnie prawie 100 proc. szklanych butelek jest tam recyklignowanych.

Podobny system obowiązuje też w Niemczech. Butelki można zwracać nawet w sklepach, w których nie dokonało się zakupu, i to nawet bez posiadania paragonu. Według danych Niemieckiej Agencji Ochrony Środowiska recykling sprawia, że odzyskana plastikowa butelka może być napełniona jeszcze 25 razy.

REKLAMA

Po przekroczeniu limitu taka butelka jest rozdrabniana na granulat PET, z którego powstają kolejne opakowania. W Niemczech to działa – jak pisał serwis dw.com, wskaźnik zwrotów wynosi 98 proc.

Obowiązywanie systemu kaucyjnego w Polsce jest przesądzone, ale... trzeba będzie poczekać do 2025 r.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA