Pływające miasta to już nie science-fiction. Podnosi się poziom wód, więc w Korei to konieczność
Wygląda trochę jak mapa z gry strategicznej, ale pływające połączone wysepki już wkrótce mają stać się rzeczywistością u wybrzeży Korei Południowej. To kolejne państwo, które w ten sposób reaguje na katastrofę klimatyczną i podnoszący się poziom wód. Podobny projekt zaprezentowała nie tak dawno Arabia Saudyjska.
Budowa koreańskiego miasteczka na wodzie ma ruszyć jeszcze w tym roku. Zaprezentowano prototyp połączonych ze sobą wysepek, które razem tworzyć będą unoszącą się na wodzie całość.
Pływające miasto to odpowiedź na podnoszący się poziom wód na całym świecie
Koreańskie Pusan, będące największym portowym miastem w Korei Południowej, zagrożone jest zalaniem - zresztą jak i nasze Trójmiasto. Skoro wody ma być więcej, lepiej się po prostu do tego przystosować.
Pływające miasto ma być w pełni ekologiczne: z panelami słonecznymi i tego typu bajerami pozwalającymi czerpać czystą energię. Każda wysepka ma pełnić inną funkcje. Będą więc "osiedla" pracownicze, naukowe i takie służące rozrywce oraz kulturze.
Na zaprezentowanych grafikach widzimy, że niemal wszystkie budynki pokryte są panelami słonecznymi. Przy okazji tworzą one coś w rodzaju parasoli chroniących przed nadmiernymi upałami. Jest też sporo zieleni, publicznych przestrzeni, a całość wykonana tak, że nie straszne będą huragany i ewentualne powodzie. Słowem: sielanka.
Dla kogo ta utopia? Chyba dla nielicznych
Najpierw znajdzie się miejsce dla 12 tys. Później mowa nawet o 100 tys. Niby sporo, ale w samym tylko Pusan żyje przeszło 4 mln ludzi.
Oczywiście nie należy wykluczać, że z czasem takie miasta-wyspy zaczną się rozrastać na tyle, że więcej osób będzie mogło w nich mieszkać, tworząc coś na wzór państw-miast. Tyle że na morzu. Póki co to jednak bardzo ekskluzywne projekty, skoro mimo wszystko dostępne będą tylko dla garstki. Bo właśnie tak należy nazwać tych nawet 100 tys. mieszkańców. Jeśli porównamy ich z liczbą żyjących w Pusan, takie określenie będzie jak najbardziej na miejscu.
Zresztą podobny zarzut można sformułować pod adresem innego pływającego miasta, które ma powstać w okolicach Arabii Saudyjskiej. Ich wizja zakłada połączenie osiedla na wodzie z innym futurystycznym przedsięwzięciem - metropolii złożonej z modułów, po której mieszkańcy poruszać będą się metrem, rozciągniętej na 170 km. Tak, miasto będzie żyło wzdłuż kolejowej linii. Ale za to pomieści milion osób w trudnych pustynnych warunkach.
W przypadku Korei ciekawe jest też tempo powstawania inwestycji. Mieszkańcy będą mogli zamieszkać już w 2025 roku. Być może nie są to więc ambitne plany pisane patykiem po wodzie, a coś, co wyznaczy później drogę choćby Polsce - Trójmiasto też jest zagrożone zalaniem.
U nas zamiast miast na wodzie póki co mamy domki na drzewie. Jest to jakiś pomysł, choć dużo mniej spektakularny.