REKLAMA

Cichy sojusznik zbrodniarza. Największej giełdzie kryptowalut zarzuca się współpracę z Rosją

Założona pięć lat temu największa giełda kryptowalut świata mogła być cichym sojusznikiem Putina. Binance jest oskarżane o przekazywanie w ręce rosyjskich służb danych swoich użytkowników.

Binance w Rosji
REKLAMA

Kryptowaluty to dla sporej grupy ludzi inwestycja i sposób na pomnażanie swojego majątku, ale wiele osób wykorzystuje je do anonimowego przesyłania sobie pieniędzy. Niestety w praktyce informacje o tożsamości uczestników takich transakcji w walutach opartych o blockchain, jeśli korzystają z usług giełdy kryptowalut, mogą trafić w niepowołane ręce - i to nie tylko przypadkiem.

REKLAMA

Czytaj też:

Binance w Rosji

Jak podaje reuters.com, twórcy największej giełdy kryptowalut świata, czyli Binance, byli sojusznikami dyktatora i zbrodniarza wojennego Władimira Putina i to jeszcze przed atakiem rosyjskich wojsk na Ukrainę. Miało się to stać zaraz po tym, gdy Kreml zapragnął się dowiedzieć, kto finansuje Aleksieja Nawalnego, rosyjskiego opozycjonistę.

Spotkanie w sprawie przekazania danych użytkowników wspierających finansowo Nawalnego pomiędzy wysłannikami rosyjskich władz oraz Glebem Kostarevem, szefem lokalnego oddziału Binance, odbyło się w kwietniu 2021 r. Przedstawiciel firmy miał zgodzić się na udostępnienie pewnych danych rządowi Rosji, aczkolwiek miał potem utrzymywać, że tak naprawdę nie miał w tej sprawie "zbyt dużego wyboru".

Szefostwo giełdy Binance zaprzecza, jakoby rosyjskie władze kontaktowały się z firmą w sprawie finansowania Nawalnego.

Binance przyznaje jednak, że przed wojną w Ukrainie dostosowywało się do lokalnych przepisów w Rosji, co wymagało od firmy współpracy z urzędnikami oraz przedstawicielami rosyjskich służb. Reuters podaje zaś, że spotkanie urzędników z szefem lokalnego oddziału firmy z kwietnia 2021 r. było tylko jednym z wielu, a współpraca trwała w najlepsze w kolejnych miesiącach.

Giełda kryptowalut nie zdecydowała się też na opuszczenie rosyjskiego rynku po rozpętaniu przez Władimira Putina wojny, w przeciwieństwie do takich firm jak PayPal, Mastercard, VISA itp. Jej szef oficjalnie wyraził oburzenie sytuacją w Ukrainie, ale nie chce odcinać ludzi od usług (a w swoim stanowisku postawił w jednym rzędzie obywateli agresora jak i zaatakowanego kraju).

Binance zanotowało czterokrotny wzrost obrotów w Rosji po wybuchu wojny.

Reuters podaje, że informację o tym, że Binance współpracowało ściśle z Rosjanami, potwierdza 10 niezależnych źródeł, w tym byli pracownicy, partnerzy biznesowi itp. Przedstawiciele firmy informują zaś, że aktywna współpraca z rosyjskim rządem została przerwana w wyniku "konfliktu", a do tego Binance powoli zmienia podejście i przestało obsługiwać część rosyjskich klientów.

Całkowite opuszczenie tego rynku wiązałoby się jednak z ogromnymi stratami finansowymi dla giełdy i nie dziwi, że jej twórcy unikają stosowania sankcji, a jeśli już muszą je nałożyć, to robią to wyłącznie w minimalnym wymiarze. Rosjanie w obliczu spadającego na łeb kursu rubla zaczęli od razu masowo inwestować w kryptowaluty, a Binance kontroluje większość lokalnego rynku.

REKLAMA

Szef giełdy Binance odpowiedział też na zarzuty Reutersa. Jego firma kategorycznie zaprzecza, jakoby przekazywało rosyjskim służbom informacje na temat użytkowników i powołuje się na przy tym na Leonida Volkova, współpracownika Nawalnego, który wyraził sceptycyzm wobec niektórych tez zawartych we wspomnianym materiale i zwrócił uwagę na kilka nieścisłości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA