OnePlus 10 Pro wkrótce trafi do Polski. Zacierasz ręce? Lepiej to przeczytaj
To już potwierdzone info - OnePlus 10 Pro zadebiutuje poza Chinami, w tym również w Polsce, pod koniec marca 2022 r. A ja po raz pierwszy od lat ani trochę na nowego OnePlusa nie czekam. Firma straciła swoją unikalną tożsamość, a sam 10 Pro... cóż, niczego nikomu nie urwie.
Cytując Harveya Denta, możesz albo umrzeć jako bohater, lub żyć dość długo, by stać się złoczyńcą. Innymi słowy, przychodzi moment, w którym bohater staje się tym, z czym walczył i tak właśnie stało się z OnePlusem. Gdy w 2014 r. debiutował OnePlus One, stał on w absolutnej awangardzie świata smartfonów; udowadniał po pierwsze, że topowe modele nie muszą być drogie, jak również, że smartfony z Androidem nie muszą być przeładowanym, powolnym bałaganem.
Dziś po tamtej firmie nie ma śladu. Topowe OnePlusy są równie drogie (lub nawet droższe) co ich konkurencji, a średniopółkowe modele wcale nie odstają od reszty rywali. Niegdysiejsza awangarda weszła do mainstreamu, a OnePlus stał się tworem pozbawionym własnej tożsamości.
OnePlus 10 Pro wkrótce w Polsce. Po raz pierwszy nie czekam.
Najnowszy smartfon firmy właśnie pojawił się na targach MWC 2022 w Barcelonie, zaś na oficjalnym blogu możemy przeczytać, iż jego europejska - w tym polska - premiera przewidziana jest na koniec marca.
- Czytaj również: OnePlus 10 Pro oficjalnie. Jest lepiej i taniej
Mimo tego, że OnePlus 10 Pro oferuje dość spektakularną specyfikację i (na całe szczęście) pozostał przy systemie OxygenOS, zamiast - według wcześniejszych zapowiedzi - zacząć korzystać z ColorOS po mariażu z Oppo, nie czuję cienia ekscytacji na myśl o tym urządzeniu.
Wynika to z prostego faktu - ten smartfon nie dość, że nie wyróżnia się na plus na tle konkurencji, to jeszcze nie dorównuje podobnie wycenionym produktom. Wiemy to z pierwszych recenzji zagranicznych dziennikarzy i YouTuberów, którzy mogli już przetestować OnePlusa 10 Pro i mówią wprost, że szału nie ma. Zwłaszcza aparaty, które miały być tym razem od podstaw zaprojektowane we współpracy z Hasselbladem, wcale nie prezentują się rewelacyjnie, a co najwyżej poprawnie. Przepraszam bardzo, ale od smartfonów kosztujących ponad 4000 zł oczekujemy czegoś więcej niż tylko poprawności. Oczekujemy wybitności.
Ponadto na kanale JerryRigEverything mogliśmy już się przekonać, że jak na smartfon za grube pieniądze, nowy OnePlus jest dość... delikatny. A przynajmniej łamie się wpół z łatwością tabliczki podrzędnej czekolady.
Co dziś wyróżnia OnePlusa? Pojęcia nie mam.
Kiedyś bardzo łatwo było wskazać aspekty, w których OnePlus się wyróżniał. Świetny stosunek jakości do ceny, zaangażowana społeczność, dopieszczone oprogramowanie (i otwarte na modyfikacje, co pociągało wiele osób)… nawet stopniowo drożejące smartfony mogły się podobać, bo oferowały wszystko to, co najlepsze w świecie telefonów, kosztując zwykle mniej od rywali. A jeśli kosztowały więcej, oferowały coś extra. A dziś?
Dziś nie wiadomo już, czym tak naprawdę jest OnePlus poza byciem kolejną marką-córką dla Oppo. Wizualnie smartfony OnePlus niczym się nie wyróżniają, a OnePlus 10 Pro jest po prostu brzydki – jakby designerzy chcieli się jednocześnie zainspirować Samsungiem i Huaweiem, a zamiast tego wyszło im Xiaomi z kuchenką indukcyjną na pleckach.
O świetnym stosunku jakości do ceny już rok temu mogliśmy zapomnieć, bo OnePlusy nie są ani tańsze, ani lepsze od porównywalnie wycenionych modeli konkurencji. Już OnePlus 9 Pro przekroczył granicę rozumu i godności człowieka, kosztując więcej niż iPhone 12 i więcej niż Galaxy S21. I nie mam żadnych wątpliwości, że tegoroczny 10 Pro również tę granicę przekroczy.
Dopieszczone oprogramowanie OxygenOS dziś też przestaje mieć znaczenie, bo po złączeniu z Oppo więcej w nim ColorOS, cukierkowości i przeładowania funkcjami, a też mam przekonanie graniczące z pewnością, że niebawem OxygenOS zupełnie ustąpi oprogramowaniu od Oppo, bo firmie nie będzie się opłacać utrzymywać osobnego systemu operacyjnego dla garstki użytkowników.
A skoro o użytkownikach mowa, to silna społeczność pozostaje ostatnim z wyróżników OnePlusa, ale... jak długo firmie uda się ją utrzymać? OnePlus jest już za duży, by traktować swoich konsumentów jak ziomeczków, a jednocześnie za mały, by liczyć na kult podobny do Apple’a czy Xiaomi. Póki co forum firmy tętni życiem, ale w komentarzach pod materiałami o kolejnych urządzeniach firmy nie brakuje głosów, że to już nie to samo i OnePlus gdzieś się pogubił.
Bo tak właśnie jest. OnePlus pogubił się i nie widać już szansy na to, by mógł się odnaleźć. Z firmy, która naprawdę zmieniała paradygmaty, stał się firmą, która... no właśnie, co? OnePlus to dziś firma za mała na bycie globalnym potentatem i wypuszczanie na rynek 15 smartfonów rocznie, ale też za duża i zbyt nijaka, by przyciągać swoją wyjątkowością.
Dlatego pierwszy raz od lat nie czekam na nowy smartfon OnePlusa. Gdy się pojawi, przetestuję go, owszem, ale tylko z zawodowego obowiązku, a nie z geekowskiej ciekawości, która popychała mnie w kierunku tej firmy przez wiele lat.