REKLAMA

Napisy na chodniku "odłóż smartfon - żyj" to najgłupszy trend roku

Dla pieszych 2021 będzie rokiem historycznym - w końcu weszły w życie przepisy, które zapewniają więcej bezpieczeństwa i pewności przy zbliżaniu się do pasów. Regulacje najlepiej pokazały, że poruszający się na nogach to nie samobójcy, którzy rzucają się pod koła samochodów. A mimo to w wielu polskich miastach za wypadki z ich udziałem nadal obwinia się telefony komórkowe, a nie kierowców.

02.01.2022 07.00
smartfon
REKLAMA

Od pierwszego czerwca pieszy ma pierwszeństwo przed pojazdami (z wyjątkiem tramwajów) w momencie, kiedy wchodzi na przejście dla pieszych. Co to w praktyce oznacza? Tłumaczył to Piotr Barycki:

REKLAMA

Różnica okazała się znacząca. Kiedy zbliżam się do przejścia dla pieszych, samochody przeważnie zwalniają i zatrzymują się przed pasami. Wcześniej nie było to normą.

Nie dysponujemy jeszcze statystykami za cały rok 2021. Ale z tych, które już się pojawiły, wynika, że do października 2021 doszło do 1439 wypadków na przejściach z winy kierowców. W całym 2019 było ich 2077, a w 2020 1791. Musimy jednak pamiętać, że rok temu ruch był mniejszy z racji pandemii.

Oczywiście nie sądzę, że nagle po 1 czerwca, czyli w dniu wejścia w życie przepisów, liczba wypadków gwałtownie zmalała. Ale niewykluczone, że wcześniejsze dyskusje na ten temat i zapowiedź zmian sprawiła, że kultura jazdy się zmieniła. Widzę to po sobie, że zachowanie kierowców jest inne niż jeszcze kilkanaście miesięcy temu.

Ale 1 czerwca zmieniło się coś jeszcze

Od tego czasu można dostać mandat za korzystanie ze smartfonu na przejściu dla pieszych. Nie miałem wątpliwości – dodano to tylko po to, aby kierowcy nie mogli użyć swojej starej śpiewki, że za wypadki odpowiadają też bardzo często piesi. Nowe regulacje jakby to potwierdzały: smartfon musiał być niebezpieczny, skoro korzystanie z niego podczas przechodzenia jest zakazane, prawda?

Tymczasem statystyki właśnie temu przeczyły:

Badanie zachowań pieszych i relacji pieszy–kierowca wykazało, że wśród pieszych przechodzących przez jezdnię 5 proc. używa telefonów komórkowych. Jeszcze rzadziej piesi piszą wiadomości lub noszą słuchawki i liczba nie przekracza 1 proc.

- pisano w raporcie resortu infrastruktury

Potwierdzała to także policja: główną przyczyną wypadków drogowych ze skutkiem śmiertelnym, z winy kierujących, jest niedostosowanie prędkości do warunków ruchu.

Co jednak do dziś znajdziemy w polskich miastach, takich jak Katowice czy Poznań. Napisy przed przejściem w stylu „odłóż smartfon – żyj”. Na chodniku pojawiły się nawet narysowane znaki z przekreślonym telefonem. Daje do myślenia, co?

Dlaczego to takie ważne, że z powodu głupich haseł aż tak się irytuję?

Jestem świeżo po rozmowie z Kosmą Nykielem, łódzkim aktywistą i urbanistą. Nykiel zauważył, że w zajmowaniu się przestrzenią niezwykle istotną rolę odgrywa socjologia i obserwowanie, a przede wszystkim wpływanie na ludzkie zachowania. Logiczne – z nieprzemyślanej przestrzeni nikt nie będzie chciał korzystać.

Małe gesty robią różnicę. Co mówi pieszym znak "odłóż smartfon – żyj"? Że to ty, a nie pędzący kierowca jest problemem. Że unikniesz zagrożenia, jeśli się dostosujesz i wyplenisz swoje złe nawyki.

Nie chcę przekonywać, że wchodzenie z partyzanta na przejście dla pieszych z nosem w telefonie jest dobre – bo tak nie jest – ale statystyki pokazują, że to marginalny problem. Ale za to niektóre miasta na każdym kroku przypominają, że bycie pieszym to zagrożenie albo niebezpieczeństwo.

Jak mamy liczyć na to, że miasta staną się przyjazne dla spacerujących, skoro wysyła takie sygnały?

REKLAMA

Drobne, niby nieznaczące sugestie, ale kamyk do kamyka i mamy efekt. Chodzimy rozwalonymi chodnikami, które zagradzają samochody, miasta są źle zaprojektowane, a na deser dostajemy sygnał: nie bądź głupi, schowaj telefon do kieszeni, bo śmierć czai się na każdym skrzyżowaniu.

Inaczej wyobrażam sobie przyjazne miasto. Inaczej wyobrażam sobie troskę o los pieszych. Mam nadzieję, że 2022 pod tym względem przyniesie jeszcze większe zmiany i odpowiedzialność spadnie na tych, którzy faktycznie ponoszą winę przy wypadkach na przejściach dla pieszych. Czyli na kierowców.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA