REKLAMA

Kamera eufyCam 2 Pro. Czyli bez kabli też się da - recenzja

Zero - dokładnie tyle przewodów trzeba podłączyć do kamer eufyCam, żeby móc cieszyć się sprawnym monitoringiem np. naszego ogródka. Tak, tego przewodu od zasilania też nie potrzebujemy i to jest naprawdę piękne.

Kamera eufyCam 2 Pro. Czyli bez kabli też się da - recenzja
REKLAMA

Do tej pory, testując zewnętrzne kamery bezpieczeństwa, miałem jeden problem - zasilanie. Jasne, podczas remontu domu zadbałem o to, żeby było ileś zewnętrznych punktów elektrycznych - na oświetlenie, kamery i inne cuda, ale ich liczba jest jednak ograniczona. Ograniczona, w większości wykorzystana, a do tego ich umiejscowienie nie zawsze odpowiada miejscom, w których chciałbym zamontować kamery.

REKLAMA

Ale kiedy na testy dotarł do mnie zestaw z eufyCam 2 Pro, tego problemu już nie było.

eufyCam 2 Pro - w skrócie

Żeby formalnościom stało się zadość: zestaw eufyCam 2 Pro, wyceniany przeważnie na ok. 1900 zł (chociaż w sklepie Apple jest za mniej niż 1800 zł) i składa się z trzech elementów - dwóch kamer z kompletnym zestawem montażowym i stacji bazowej, która pełni jednocześnie rolę magazynu zarejestrowanych przez kamery materiałów wideo (16 GB) i centralki alarmowej. Tak, to ta sama centralka, która jest wymagana do domofonu Eufy i tak - można podpiąć kamery i domofon do jednej bazy.

Co warto wiedzieć o eufyCam 2 Pro przede wszystkim? To, że nie potrzebują zewnętrznego źródła zasilania. Każda z nich wyposażona jest we wbudowany akumulator, który - według deklaracji producenta wytrzyma do 365 dni przed koniecznością ponownego podłączenia do ładowania. Nie będę tu może wrzucał zbyt wielu spoilerów, ale tak - taki wyniki, a przynajmniej zbliżony, jak najbardziej da się osiągnąć, choć w określonych warunkach.

Poza tym kamery w wersji Pro oferują rejestrację wideo 2K, a do tego mają jeszcze głośnik, mikrofon, czujnik ruchu z regulacją czułości wykrywania (zasięg wykrywania - do 10 metrów), Wifi (802.11 b/g/n), obiektyw o jasności f/2.0 i szerokości 140 stopni, diody doświetlające nagrania nocne, system wykrywania twarzy, alarm przeciwkradzieżowy, strefy monitorowania i jeszcze kilka innych gadżetów.

To teraz, skoro mamy podstawy, można przejść dalej.

Jak to się montuje i czy wytrzyma kiepskie warunki?

Odpowiadam po kolei: banalnie łatwo oraz tak.

Jeśli chodzi o wytrzymałość na czynniki zewnętrzne, to eufyCam 2 Pro powinna sobie poradzić w polskich warunkach. Trzymałem dwie kamery z zestawu na dworze w trakcie mrozów, opadów śniegu, opadów deszczu, gradu i ogólnie w naszym lokalnym pogodowym syfie - kompletnie nic im nie jest, więc mogę raczej potwierdzić deklarowane przez producenta spełnienie wymagań normy IP67.

Z montażem też nie powinniśmy mieć większych problemów. Do kazdej z kamer dołączony jest odpowiedni zestaw montażowy - zewnętrzny i wewnętrzny, który wymaga od nas instalacji płytki bazowej na dwie śruby, do której potem doczepiamy uchwyt, który nam odpowiada (jest wersja do montażu we wnętrzu i na zewnątrz).

Kamerę po instalacji można jeszcze ustawić zgodnie z naszymi potrzebami za pomocą kulowej głowicy - potem zostaje już tylko dokręcenie wszystkiego fest i robota skończona. Muszę przy tym zaznaczyć, że nie przyłożyłem się specjalnie do całego montażu, a i tak nawet ostatnie przepotężne wiatry nie wpłynęły w żaden sposób na pozycję kamery.

Jedyna uwaga - to chyba pierwszy przypadek, kiedy nie udało mi się wkręcić śrub montażowych bezpośrednio w drewniany słup, do którego przeważnie montuję testowe kamery. Śruby z zestawu mają tak miękkie główki, że udało mi się je kompletnie wygładzić od środka śrubokrętem. Sugeruję wywiercenie otworów montażowych, a potem dopiero osadzenie w nich śrub.

I żadnego zasilania?

Żadnego. Teoretycznie jest opcja podłączenia do solarów, ale nie korzystałem z niej (bo i nie mam jak). Kamery zostały naładowane przez ukryte pod zaślepką gniazdo microUSB (chyba już czas na przejście na USB-C, bo za rok nikt takiego kabla nie będzie miał w domu) i zamontowane.

I to jest całkiem piękne - dwukamerowy zestaw monitoringu można zainstalować w jakieś 5-10 minut, nie mając kompletnie żadnych narzędzi (poza tymi, do wywiercenia otworów na śrubki) i żadnej wiedzy na temat tego, który kabel podłączyć, a który bezpiecznik wyłączyć, żeby nas nie usmażyło. Doceniam.

I jak to się łączy? A raczej - jak daleko od domu można zamontować takie kamery?

Przez WiFi. Niestety jeśli ktoś marzył o tym, że zamontuje taką kamerę na drugim końcu sporego ogrodu i będzie mu to wszystko pięknie działać, to muszę go rozczarować - nie będzie tak.

W moim przypadku kamery zostały umieszczone - oczywiście na zewnątrz domu - w odległości około 10-12 m od stacji bazowej Eufy i około 3-5 m od najbliższego domowego routera. Jakiekolwiek próby wyjścia znacząco poza ten obszar kończyły się albo informacją o przeciętnym zasięgu, albo w ogóle rozłączeniem kamery z bazą.

Możliwe, że przy innej konstrukcji domu dałoby się te wyniki poprawić, ale w moim środowisku testowym był to raczej maks, który dało się uzyskać.

To teraz najważniejsze pytanie - jak z tym akumulatorem?

Dobrze, a może nawet świetnie, choć bardzo duży zależy od tego, jak duży ruch panuje w miejscu, które chcemy monitorować.

Przykładowo jedna z moich kamer skierowana jest na tył ogródka, w którym niezbyt często ostatnio ktoś się pojawia, bo pogoda jest brzydka i nikomu nie chce się taplać w błocie. Z drugiej strony - tym bardziej chciałbym wiedzieć, jeśli ktoś by się tam kręcił.

Przez ostatnie 50 dni od poprzedniego ładowania, kamera - podpięta pod HomeKit, co dodatkowo wpływa na zużycie energii - zarejestrowała wideo 59 razy (jednocześnie odfiltrowując 935 zdarzeń jako fałszywe alarmy - rozumiem, sporo tam poruszających się drzew). Zużycie akumulatora? 10 proc. W takim układzie kamera wytrzymałaby sporo ponad rok - co nie dziwi aż tak bardzo, biorąc pod uwagę fakt, że dane od producenta dotyczą wielokrotnie częstszego użytkowania.

Jeśli natomiast kamerę ustawimy w bardziej ruchliwym miejscu, to musimy liczyć się z wyraźnie większym zużyciem, ale też nie jest źle. Kamera zainstalowana tam, gdzie rejestrowała codziennie ok. kilkunastu, czasem i więcej materiałów, rozładowywała się w takim tempie, że pewnie w okolicach 10 miesiącach trzeba byłoby ją na te 8 godzin ładowania podpiąć do ładowarki.

W skrócie: jeśli chcemy faktycznie rzadko ładować kamerę, to tak - to jest dobry wybór i te 365 dni nie jest wzięte z kapelusza. Przy czym trzeba się liczyć z tym, że im częściej kamera będzie coś nagrywać, tym krótsze będą okresy między ładowaniami. Ale to niezbyt odkrywcze.

A jak jest z wykrywaniem ruchu i powiadomieniami?

Z powiadomieniami - świetnie. Docierają za każdym razem - przynajmniej tymi testowanymi, a byłoby ich kilkaset - i przeważnie trafiają na nasz telefon sekundy po tym, kiedy faktycznie ktoś znajdzie się w zasięgu czujnika.

Zdecydowanie warto jednak spędzić chwilę w ustawieniach i sprawdzić, czy kamera i czułość czujnika są ustawione w sposób, który będzie nas satysfakcjonował. Teoretycznie zasięg wynosi około 10 m, ale w praktyce - w zależności od ustawień i ustawienia samej kamery - może być zdecydowanie mniejszy.

Parametry deklarowane przez producenta (albo zbliżone) da się wprawdzie uzyskać - także w nocy - ale np. w moim przypadku wymagało to przestawienia czułości czujnika na najwyższy poziom i ustawienia kamery trochę wyżej, niż zamontowałem ją za pierwszym razem (zalecane są 2-3 m od podłoża).

Szczęśliwie nawet ustawienie czułości na maksymalny poziom nie prowadziło do żadnych skutków ubocznych - żadnych alarmów o ruszających się drzewach, żadnych alarmów o przelatujących ptakach. Zgodnie z ustawieniami byłem informowany wyłącznie o pojawieniu się człowieka w kadrze.

Z wykrywaniem ludzi wiąże się jeszcze jedna miła sztuczka.

Mianowicie w każdym przypadku, kiedy kamera wykrywa człowieka, system stara się dorzucić do zapisu wideo miniaturkę z twarzą wyłapanej osoby. Tak jak np. tutaj:

Jest to o tyle przydatne, że szybko możemy zweryfikować, czy na nagraniu pojawił się ktoś z rodziny, i nie ma się czym przejmować, czy to ktoś, kogo nie znamy i raczej nie powinno go tutaj być.

Co istotne, przeważnie te miniaturki są całkiem dobrej jakości i można je jak najbardziej powiększyć. Wiele jednak zależy od warunków - czasem zdarza się, że kamera wykrywa człowieka, wykrywa ruch, zapisuje materiał, ale nie jest w stanie w dobrej jakości przedstawić twarzy intruza, więc w ogóle tego nie robi.

Przy okazji - niestety kamera Eufy jest w stanie identyfikować tylko ludzi. Nie potrafi - jak np. kamera Netatmo - uwzględniać dodatkowo np. samochodów czy zwierząt i dla ich aktywności wykonywać określonych akcji (np. zapis bez powiadomienia albo powiadomienie bez zapisu). Albo wszystko, albo nic.

A jakość nagrań?

Pod względem artystycznym - raczej bez cudów. W niektórych miejscach aż boli przepotężna aberracja chromatyczna na krawędziach gałęzi na tle nieba, a boki obrazu są dość mocno zniekształcone, ale... chyba nie o to chodzi w kamerach bezpieczeństwa.

Jeśli więc skupiać się na tym, czy coś widać na tych materiałach i jak to coś na nich widać, to jest już w większości przypadków dobrze albo bardzo dobrze. I to niezależnie od pory dnia.

Warto jednak zacząć od czegoś innego, a mianowicie od... ograniczeń. I tak, choć obie kamery potrafią teoretycznie rejestrować obraz w 2K, tak np. przy korzystaniu z HomeKita, do usługi Apple będzie przesyłane wideo 1080p. Wewnątrz aplikacji Eufy dalej będzie 2K, ale w HomeKicie już nie.

No i oczywiście krótkie filmiki, pobrane z aplikacji na telefon, a potem zrzucone z iClouda do YouTube'a.

W dzień:

I w nocy:

Dej bez śniegu:

I jeszcze z perspektywy żaby:

Jest więc jak najbardziej w porządku, szczególnie jeśli chodzi o wykrywanie ludzi w kadrze, rozpoczynanie nagrywania i rozpoznawanie, że to faktycznie człowiek. W zdecydowanej większości przypadków powinno się też udać wyodrębnić jakąś klatkę, na której widoczna będzie twarz intruza - a przecież o to właśnie chodzi. W sumie to nawet nie trzeba będzie jej specjalnie wyodrębniać - aplikacja zrobi to za nas.

Mógłbym tylko momentami ponarzekać na to, że nocne oświetlenie sceny od czasu do czasu działa w trochę niezrozumiały dla mnie sposób, np. przepalając elementy, których nie powinno przepalać (twarze, etc.) i potem chwile zajmuje mu powrót do właściwego stanu. Ale to raczej sporadyczne przypadki.

Gdyby ktoś natomiast pytał, co stało się z kolorami na zdjęciach nocnych, to odpowiedź jest niestety prosta - nie ma ich. Tak samo niestety przy nagraniach rejestrowanych automatycznie po wykryciu ruchu nie ma żadnego bufora, który dokleiłby wideo poprzedzające wykrycie - ale przy akumulatorowej kamerce raczej to nie dziwi.

Co jeszcze warto wiedzieć?

Chociażby to, że dla każdej z kamer możemy ustawić m.in. tryb zarządzania akumulatorem - chociażby ograniczający zużycie energii. A także to, że w trakcie naprawdę długich testów miałem tylko raz problem z połączeniem się z kamerą - i zniknął natychmiast po zresetowaniu aplikacji. I to, że można włączyć alarm przeciwkradzieżowy dla wybranych kamer, który zacznie wyć, jeśli kamera zostanie poruszona.

Ach, nie trzeba do korzystania z eufyCam 2 Pro żadnej subskrypcji (10 dol. miesięcznie, jeśli mamy więcej niż jedno urządzenie). Można wykupić, ale nie trzeba. Można też podpiąć własnego NAS-a.

Czy warto?

Jeśli ktoś szuka kamery, którą będzie ładował raz w roku, albo - w gorszym przypadku - raz na kilka miesięcy i która będzie działać bez większych problemów - eufyCam 2 Pro zaznacza właściwie wszystkie niezbędne kratki. Łatwo się ją instaluje, łatwo konfiguruje, a potem po prostu działa, dając przy tym obraz, którego raczej nie ma się co wstydzić, zapewniając przy okazji - a może przede wszystkim - niezawodne i szybkie powiadomienia.

REKLAMA

Oczywiście nie jest to sprzęt idealny - szczególnie że o ładowaniu akumulatora trzeba jednak pamiętać (a raczej trzeba to zrobić), brakuje trochę bufora nagrań, który uzupełniłby materiały nagrane po wykryciu ruchu, a do tego czujnik ruchu mógłby mieć "domyślnie" większy zasięg.

Ale jeśli nie chcemy mieć kabli albo nie możemy ich mieć - to jest zdecydowanie dobry kierunek.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA