Małe mieszkanie, mały soundbar, potężny dźwięk. Sonos Beam 2 – recenzja
Sonos Beam, jeden z ciekawszych soundbarów na rynku, doczekał się w końcu następcy. Na papierze zapowiadał się świetnie: Dolby Atmos, HDMI eARC i nowe wzornictwo przekonują do zakupu. Jak wypada w praktyce? Miałem okazję to sprawdzić.
Sonos Beam 2, tak jak jego poprzednik, przeznaczony jest dla osób, które nie mają zbyt wiele wolnego miejsca w pokoju dziennym. Gdy podłączałem go do aktualnie wypożyczonego od Samsunga 75-calowego Neo QLED-a, wyglądał on dość zabawnie. Idea jest jednak słuszna: nie każdy chce zagracać pokój wielkim sprzętem audio. Niektórzy wręcz nie mają na to miejsca.
Soundbar ten mierzy 69 x 651 x 100 mm, a więc jest istotnie mniejszy od sztandarowego modelu Arc. Jest też, moim zdaniem, bardzo estetyczny. Nie lubię oceniać wzornictwa przemysłowego, bo każdy ma ciut inny gust i smak. Podobają mi się jednak czystość projektu i subtelność. Nie ma tu wielkich logotypów, migających światełek i innych bzdur. Jest bardzo elegancko. Cieszy też zastosowanie plastikowych osłon na głośnik – znacznie łatwiejszych w czyszczeniu z kurzu od materiałowych.
Uwagę jako pierwsze zwracają przełączniki znajdujące się na górze grajbelki. To dotykowe przyciski, za pomocą których użytkownik może zmieniać głośność, kontrolować odtwarzanie piosenek czy wyłączyć wbudowany mikrofon. Reagują na polecenia szybko, choć zapewne rzadko ktokolwiek będzie ich używał. Dużo wygodniej obsługuje się Sonosa pilotem od telewizora lub głosem.
Złącza dostępne w tymże soundbarze to takie rozsądne minimum. Poza gniazdem zasilania mamy złącze Ethernet, wejście optyczne i wejście HDMI eARC. To ostatnie bardzo cieszy, bo to oznacza, że nie trzeba polegać na splitterze lub starszym standardzie HDMI-ARC, który nie pozwala na wykorzystanie pełni możliwości nowoczesnych kodeków dźwięku przestrzennego.
Podłączanie i konfiguracja Beam 2 są banalnie proste. Najlepiej zacząć (jest to opcjonalne, ale wówczas soundbar zyska pełnię swoich możliwości) od instalacji aplikacji Sonos S2 na telefonie. Ta pomoże podłączyć grajbelkę do sieci Wi-Fi oraz sparować ją ze streamingowymi usługami muzycznymi. W aplikacji można też sparować Beama 2 z Alexą bądź Asystentem Google, dzięki czemu urządzenie można obsługiwać głosowo oraz można za jego pomocą głosowo obsługiwać usługi Google’a i Amazonu (na przykład: OK Google, sprawdź pogodę na jutro i wpisz spotkanie na 12:30).
Aplikacja pozwoli też na dokładną kalibrację urządzenia. Niestety… nie mogłem tego przetestować. Tylko wersja na telefony iPhone pozwala na wspomnianą kalibrację. Jako biedak cebulak z Androidem nie mogłem skorzystać z TruePlay. Na szczęście rozmiar tego soundbara – wydaje mi się — sugeruje, że kalibracja do akustyki pomieszczenia jest sprawą mocno opcjonalną. Jestem przekonany, że nie usłyszałbym różnicy. Sonos produkuje sprzęty wysokiej jakości, ale jednak bez przesady: to nie kino domowe. Warto jednak mieć na uwadze, że bez iPhone’a soundbar Beam 2 nie osiągnie pełni swoich akustycznych możliwości. Aplikacja też pozwala na połączenie Beam 2 z innymi urządzeniami Sonos w ramach systemu multi-room – jeżeli ktoś takowe posiada.
Poza wspomnianą obsługą eARC, Beam 2 zapewnia też zgodność z AIrPlay 2. Chipset grajbelki jest w stanie przetwarzać maksymalnie 32 kanały dźwięku lub 8 kanałów przy maksymalnej rozdzielczości 24-bit/192 kHz nieskompresowanego strumienia o przepływności 38 Mb/s. Tłumacząc z cyferkowego na ludzkie: Sonos Beam 2 nie obetnie jakości dźwięku, obsłuży go z każdego źródła w maksymalnej jakości.
Sonos Beam 2 – dźwięk. A mówili, że rozmiar ma znaczenie…
Gdybym miał określić jednym słowem to, jak się sprawował Beam 2 podczas testów, użyłbym słowa imponująco. Mimo swojego malutkiego rozmiaru nie miał żadnego problemu z wypełnieniem dużego pokoju głośnym, potężnym dźwiękiem. Szczególnie zwraca uwagę to, w jaki sposób radzi sobie z niskimi tonami. Nie używałem z Beamem 2 żadnego subwoofera ani satelitów, testując urządzenie w dokładnie takiej formie, jakie klient dostaje w pudełku. Mimo to niskie tony były wyraźnie wyczuwalne, głębokie i mięsiste. W grach wideo i filmach akcji jest to dość ważne. Jak na urządzenie tego rozmiaru, jest po prostu świetnie.
Jeszcze lepsze wrażenie zrobiła na mnie sprawność Beama 2 w odtwarzaniu muzyki. Większość konsumenckich soundbarów i kin domowych wysokiej klasy sprawdza się świetnie w filmach i grach wideo, bo do tego zostały stworzone. Nie są jednak najwspanialszymi sprzętami do słuchania muzyki. Beam 2 należy zdecydowanie do chlubnych wyjątków: oprogramowanie grajbelki rozumie, że w danej chwili uruchomiona jest łączność ze Spotify bądź inną usługą i zmienia swój tryb pracy. Nie jest to sprzęt dla audiofila, w żadnym razie. Piosenki są jednak świetnie słyszalne, nie giną w nich szczegóły.
Idealnie jednak nie jest. Dźwięk Dolby Atmos jest obsługiwany dość teoretycznie. Nie mam tu przy tym na myśli problemów technicznych – Beam 2 działa doskonale – lecz sposób, w jaki ten soundbar generuje iluzję dźwięku przestrzennego. W trybie Dolby Atmos szczegóły zaczynają gdzieś ginąć. Podejrzewam, że soundbar ma problem z utrzymaniem natężenia dźwięku wirtualnych kanałów, szczególnie tych skrajnych w poziomie i w pionie. Iluzja Dolby Digital 5.1 wypada bardzo dobrze. Dolby Atmos? To niestety ściema. Zresztą nie tylko u Sonosa, firma Dolby zbyt chętnie sprzedaje certyfikaty zgodności, co widać też u konkurencji. Ale to rozmowa na inną okazję.
Nie licząc obsługi Dolby Atmos, soundbar Sonos Beam 2 nie ma wad. Poważnie.
Oczywiście należy mieć na uwadze, że mówimy tu o pewnej klasie urządzeń. Beam 2 jest bez szans w starciu ze znacznie większymi soundbarami (choć to nie jest oczywiście regułą), że o systemach 5.1 czy jeszcze bogatszych nie ma co wspominać. Chwalone przeze mnie wyżej głębokie basy również zostały przychylnie ocenione w kontekście sprzętów bez dedykowanego głośnika niskotonowego. Nie spodobało mi się też to, jak Beam 2 radzi sobie z Atmosem, choć trudno oczekiwać po takim maleństwie dobrej reprodukcji dźwięku do okólnego.
Sonos Beam 2 jest jednak ładny z wyglądu i łatwy w obsłudze. HDMI eARC gwarantuje, że wszystko będzie na nim działać zarówno dziś, jak i w przewidywalnej przyszłości. Integracja z asystentami głosowymi i systemem Sonos Audio Multiroom (a także Google Home i Alexa Devices) sprawiają, że jest bardzo wygodny. Przede wszystkim jednak zapewni dużo lepszy dźwięk niż większość telewizorów na rynku. Na wszystkich częstotliwościach, we wszystkich gatunkach treści – czy to sport, czy film akcji, czy gra wyścigowa, czy coś jeszcze innego. A na domiar dobrego świetnie radzi sobie z muzyką, co w urządzeniach tego rodzaju wcale nie jest oczywiste.
Zdecydowanie polecam, choć też muszę zauważyć, że za znaczek Sonos (jest to pewna renoma) oraz zgodność z systemem Sonos Audio trzeba zapłacić nieco zbyt wiele. Cena 2,2 tys. zł wydaje mi się nieco wygórowaną i rozważyłbym przed zakupem ciut tańsze – ale i nieco mniej funkcjonalne – soundbary od Sony. Na przykład model HT-G700. Warto jednak mieć na uwadze, że wówczas użytkownik rezygnuje ze wszelkich inteligentnych funkcji Beama 2, a to bez wątpienia jest wartość dodana.