Przyszłość już teraz puka do naszych drzwi. Kryptowaluty zmieniają rzeczywistość
Już w najbliższych latach kryptowaluty mogą zmienić świat finansów, nieruchomości, rozrywki czy dzieł sztuki. Wykorzystać je można nie tylko do przechowywania wartości i tanich przelewów w dowolne miejsce na świecie.
Dotychczas najwięcej mówiło się o nich w kontekście inwestycyjnym. Dlaczego? Po pierwsze, dzienne obroty na największej giełdzie kryptowalutowej w Europie Środkowej – Zonda, sięgają nawet 40 proc. obrotów na warszawskiej GPW. Po drugie, kapitalizacja bitcoina wynosi obecnie 936 mld dol., a to niewiele mniej niż, Facebook, a więcej, niż Tesla. Sam bitcoin jest więc dziewiątym najcenniejszym zasobem na świecie. Cały rynek kryptowalut o kapitalizacji przekraczającej 2 bln dol. wartości ustępuje już tylko złotu i akcjom Apple czy Microsoftu.
Skąd biorą się takie liczby? Konsumenci i instytucje widzą ogromny potencjał – i to nie tylko na bitcoinie. Tylko w ciągu ostatniego miesiąca kurs wielu kryptowalut powędrował w górę o połowę wartości (dane za coingecko.com):
- Bitcoin +26 proc.,
- Ethereum +40 proc.,
- Cardano +106 proc.,
A to nawet nie jest pierwsza piątka, jeśli chodzi o wzrosty! Inwestorzy dostrzegają takie liczby i porównują je swoimi portfelami, widząc potencjał, jaki drzemie w kryptowalutach. Już teraz znaczne środki zainwestowały w nie takie firmy jak Stripe i MicroStrategy. Dodatkowo, JPMorgan i Goldman Sachs dają swoim klientom ekspozycję na kryptowaluty (i to mimo początkowo niechętnego stanowiska szefa tego pierwszego), a PayPal czy Revolut umożliwia ich łatwy zakup zwykłym Kowalskim.
Naczelną zasadą inwestowania jest przecież dywersyfikacja portfela, więc wrzucenie kilku procent oszczędności w kryptowaluty wydaje się ciekawym wyborem. Powinna go jednak poprzedzić edukacja, abyśmy nie inwestowali tylko dlatego, że robi to sąsiad, taksówkarz czy celebryta z telewizji. Warto więc najpierw poznać propozycję wartości kryptowalut, aby dopiero później przelewać środki.
I właśnie dlatego pora przyjrzeć się innym krypto-projektom, które zmieniają naszą rzeczywistość.
NFT, czyli tokenizacja dzieł sztuki – na początek.
Zacznijmy od rewelacji ostatnich miesięcy, czyli NFT, otwierających zupełnie nowy rozdział w kolekcjonowaniu sztuki. NFT to unikalne niepodrabialne i niemożliwe do zhakowania certyfikaty oznaczające prawo do posiadania danego dobra. Własny token NFT w blockchainie może wygenerować każdy z nas, aby zacząć zarabiać na sprzedaży. Do najciekawszych transakcji należy m.in. nabycie memicznego Nyan Cata za prawie 600 tysięcy dolarów czy pierwszego tweeta Jacka Dorsey’a o treści „właśnie konfiguruję mojego twittera” za 3 mln dol. Liga NBA sprzedaje w ten sposób najciekawsze powtórki, a oscarowy „Claude Lanzmann: Spectres of the Shoah” trafi na rynek właśnie jako NFT
Dobra cyfrowe można w mgnieniu oka skopiować, ale NFT nadają im nową wartość. Token jest unikalny i niepodrabialny. Usuwa również pośredników na rynku dzieł sztuki. Artyści mogą samodzielnie sprzedawać swoje obrazy – bez udziału agentów, galerii czy domów aukcyjnych. Część z nich może liczyć na stawki, o których wcześniej mogła tylko pomarzyć, gdyż rynek NFT szybko zyskał na wartości. Pojawili się na nim również piraci, którzy tworzyli tokeny do dzieł, który nie byli właścicielami. Platformy nie weryfikują jeszcze czy sprzedający jest faktycznym twórcą danego dzieła, więc upewnienie się, co do autorstwa spoczywa na kupującym. Musi on również mieć świadomość, że nie nabywa praw autorskich i po kupieniu piosenki nie może zacząć sprzedawać jej na rynku.
NFT to jednak nie tylko świat sztuki. Tokenizacja dociera również m.in. do świata sportu, gdzie dużą popularnością cieszy się aplikacja Socios (ponad pół miliona pobrań na Androidzie). Pozwala ona wspierać ulubione drużyny. Zaczynamy od kupienia Chilizów ($CHZ – na przykład na giełdzie Zonda, gdzie wartość tokenów wzrosła o 45,26 proc. w ciągu ostatniego miesiąca), które później możemy wymieniać na wewnętrzną walutę PSG czy Juventusu, aby wpływać na decyzję klubów. Jak powinny wyglądać klubowe dekoracje i autobus, jaka muzyka powinna grać w tunelu przed wejściem na boisko – to kilka z przykładów decyzji, jakie kluby oddały w ręce fanów. Na razie nie mogą oni podjąć decyzji o sprzedaży Lewandowskiego do PSG, ale w przyszłości… kto wie.
Blockchain dla Internetu Rzeczy.
Kryptowaluty tworzą infrastrukturę wymiany wartości, mogąc w przyszłości zastąpić tradycyjny system finansowy. W istocie przelewy pieniężne są jednak niczym innym jak wymianą informacji. Dopisujemy cyferki na jednym koncie i odejmujemy z innego. Z podobnego systemu będą w przyszłości korzystały np. urządzenia Internetu Rzeczy, a że do 2025 roku będzie ich aż 75 mln, to wyzwanie urasta do bardzo dużej skali. Urządzenia same w sobie nie będą „smart” jeśli nie zapewnimy im łączności z internetem.
Blockchain i na to ma rozwiązanie – jednym z przykładów jest firma Helium, która na niedawnej emisji tokenów zarobiła aż 111 mln dol. Helium tworzy sieć publicznie dostępnych hotspotów 5G, które utrzymywać może każdy z nas. Hotspoty udostępniają internet i w zamian pobierają opłatę w wewnętrznej kryptowalucie. Jeśli więc ktoś mieszka w ruchliwej części miasta, to może zyskać dodatkowe źródło przychodu – będzie zarabiał na udostępnianiu sieci. Jej wartość będzie zaś rosła wprost proporcjonalnie do liczby routerów. Jeśli będziemy wiedzieli, że z 5G możemy się połączyć jak z Wi-Fi na każdym rogu miasta, to może zaoszczędzimy na planie mobilnym u operatora?
W podobny sposób wykorzystać możemy wiele elementów Internetu Rzeczy z naszego otoczenia. Sieć rozsiewać może przecież nasz samochód, poruszający się od e-bramki do e-bramki, a projekty kryptowalutowe dostępną mocą obliczeniową wspierać lodówka czy telewizor. Kryptowaluty dają więc możliwość dodatkowego zarobku.
Wymiana danych
Internauci już dziś z łatwością oddają multum danych o sobie, ale są sposoby aby robić to lepiej. Nad cyfrowym portfelem danych w internecie pracuje m.in. twórca internetu, jaki dziś znamy, Sir Tim Berners-Lee. Jego Solid ma bazować na blockchainie i segregować prywatne informacje w „pody”. W ten sposób – przykładowo – nie będziemy musieli wpisywać danych karty przy kupnie subskrypcji, a damy Netfliksowi czy Spotify dostęp do odpowiedniego „poda”. To użytkownik ma decydować, czy podzieli się swoimi preferencjami z Facebookiem czy reklamodawcą. Jeśli nie będzie miał z tym problemu, to do dodatkowo zarobi na własnych danych.
A skoro już drugi raz wspominam o przychodach, to warto przyjrzeć się możliwości przechowywania kryptowalut w cyfrowych portfelach. Dedykowane im aplikacje istnieją na rynku już od bardzo dawna, dając użytkownikom pełnię władzy nad własnymi pieniędzmi, ale własne portfele wypuszczają również kraje czy narody. Bitcoin jest już oficjalnym środkiem płatniczym w Salwadorze i już za kilka dni do sklepów z aplikacjami trafi portfel Chivo do przechowywania tej kryptowaluty.
Nad własnymi walutami cyfrowymi pracują również Chiny, USA czy Unia Europejska, a wśród korporacji m.in. Facebook. Tajemnicą poliszynela jest również zaangażowanie MasterCard i Visa. Ta ostatnia współpracuje już z 50 platformami kryptowalutowymi w celu szybkiej konwersji na fiaty i odwrotnie. Tylko w pierwszej połowie 2021 roku Visa pomogła w transferze ponad miliarda dolarów w kryptowalutach.
Automatyzacja umów
A gdybyśmy mogli zapisywać umowy biznesowe pomiędzy firmami i osobami prywatnymi w tak przejrzysty sposób, jak programiści piszą algorytmy? Oszczędzilibyśmy wówczas papierologii, uprościli formalności i zmniejszyli ryzyko oszustwa. Tak już dziś działają inteligentne kontrakty. Wyobraźmy sobie, że firma transportowa wiezie mrożone truskawki. Jeśli tylko dostawa trafi na miejsce w określonym czasie opłata automatycznie trafi do usługodawcy. Umowa może zostać również wzbogacona o warunki w jakich podróżować mają owoce – przykładowo, ciężarówka mająca raportować temperaturę chłodni co minutę, aby upewnić się, że owoce się nie rozmrożą.
W ten sam sposób automatyzować można wszelkie umowy – również na poziomie zwykłego Kowalskiego, który ubiega się o kredyt. Zmienić się może również sposób załatwiania spraw w urzędzie. Dowód rejestracyjny samochodu albo akt notarialny domu możemy zapisać w blockchainie z łatwym dostępem ze smartfona. Wszelkie modyfikacje będą się wówczas równać wydaniu niewielkiej kwoty rozliczanej np. w ETH, a nie wycieczce do urzędu. Urzędnik albo notariusz właściwie będą całkowicie zbędni.
Blockchain niesie obietnicę zwiększenia możliwości każdego z nas. Sami możemy być swoim bankiem, kupować frakcje projektów notowanych na giełdach czy współdecydować o przyszłości rozproszonych organizacji. To tylko kilka przykładów pokazujących potencjał wynalazku użytego przez Satoshiego Nakamoto do stworzenia bitcoina. Nie należy jednak popadać w hurraoptymizm i traktować blockchaina, jako lek na całe zło. U swoich podstaw, to przecież baza danych, która nie zaskakuje wydajnością. Każdy pomysł trzeba więc dogłębnie sprawdzić, by nie wprowadzać innowacji na zasadzie strzelania „buzz wordami” z prędkością karabinu maszynowego.
Czy powinienem zacząć przyglądać się rynkowi kryptowalut?
Kryptowaluty są z nami już od ponad dekady. Nie stały się cyfrowym złotem, ale udowodniły, że mogą być początkiem prawdziwej rewolucji w niejednej branży. Zaczyna się od świata finansów, ale ich potencjał wykracza daleko poza transakcje, zmieniając sposób w jaki patrzymy na posiadanie rzeczy, organizację rynków czy zarabianie na własnej twórczości. Im szybciej kupimy bilet na ten pociąg tym lepiej – także dla naszego portfela.