REKLAMA

Nie liczy się rozmiar, liczy się technika. Test akcesoriów dla graczy w formacie mini

Klawiatury i myszki dla graczy zwykle kojarzą się ze sporymi gabarytami. Ale nie w tym przypadku – Razer Blackwidow V3 Mini i Razer Orochi V2 to gamingowe akcesoria w rozmiarze XS.

30.07.2021 04.30
Razer Blackwidow V3 Mini i Orochi V2, czyli gaming w rozmiarze XS
REKLAMA

Pełnowymiarowa klawiatura dla graczy, zwykle wyposażona w dodatkowe przyciski do personalizacji, podpórkę na nadgarstki, etc., zajmuje na biurku mnóstwo miejsca. Wiem o tym doskonale, bo sam przez długi czas pracowałem na pełnowymiarowej Razer Blackwidow, której pomniejszoną wersję miałem przyjemność testować w ostatnim czasie.

REKLAMA

Wielkość klawiatury nie tylko wymusza posiadanie relatywnie dużego biurka, ale też okazuje się niezbyt wygodna na co dzień, bo aby trzymać jedną dłoń na klawiszach WSAD, a drugą na myszce, konieczny jest bardzo szeroki kąt rozłożenia ramion. Z kolei podczas pisania myszka jest tak daleko, że chcąc przesunąć kursor każdorazowo musimy pokonywać spory dystans prawą ręką. A to nie sprzyja ani produktywności, ani ergonomii.

Razer Blackwidow V3 Mini i Razer Orochi V2 class="wp-image-1800697"
Razer Blackwidow V3 Mini i Razer Orochi V2

Od dawna istnieje remedium na ten problem w postaci klawiatur TKL (tenkeyless), pozbawionych bloku numerycznego. Mają one taką samą wysokość i głębokość co zwykłe klawiatury, ale są znacznie węższe za sprawą pozbawienia ich bloku numerycznego. Z kolei w świecie programistycznym bardzo popularne są klawiatury 60 proc., pomniejszone do absolutnego minimum i pozbawione nawet strzałek, aby zajmować jak najmniej miejsca na biurku.

Razer Blackwidow V3 mini to propozycja gdzieś pomiędzy dwoma powyższymi. Nowa klawiatura ma format ok. 65 proc. – nie zabrakło w niej strzałek, ma tylko nieznacznie pomniejszone klawisze i brakuje w niej nie tylko bloku numerycznego, ale także rzędu klawiszy funkcyjnych. Efekt? Dobrze widać go na grafice dostarczonej przez Razera.

 class="wp-image-1800742"

O ile jednak takie rozwiązanie z pewnością przysporzy nam dodatkowego miejsca na biurku, tak czy ma ono sens w codziennym zastosowaniu? Sprawdzałem to przez kilka tygodni, pracując na nowej klawiaturze w rozmiarze XS wespół z myszką w formacie mini – Razer Orochi V2.

Razer Blackwidow V3 Mini uzależnia swoimi gabarytami.

Od strony technicznej nie ma co się przesadnie rozpisywać nad nową klawiaturą, bo to dosłownie skurczona Razer Blackwidow, którą gracze znają od lat. Dostępna z dwoma typami przycisków – klikającymi Razer Green i liniowymi Razer Yellow – zamknięta w obudowie równie wysokiej jakości, co jej większe odpowiedniki. Jeśli chodzi o tę jakość wykonania, to Razer jest w ścisłej czołówce; Blackwidow 3 Mini może służyć za broń obuchową. Jeśli zaś chodzi o podświetlenie, klawiatura Razera może zastąpić choinkowe ozdoby, wszak oferuje to samo indywidualne podświetlenie Razer Chroma, które znamy z innych produktów firmy.

Razer Blackwidow V3 Mini class="wp-image-1800676"
Razer Blackwidow V3 Mini

Niestety w przeciwieństwie do większych odmian Blackwidow, w V3 Mini nie znajdziemy w zestawie (ani opcjonalnie) podpórki pod nadgarstki, która według mnie jest tu niezbędna dla komfortowej pracy. Klawisze i konstrukcja klawiatur Razera są bardzo wysokie, więc bez dodatkowej podpórki oparte na blacie dłonie ułożone są w nienaturalny sposób. To spora wada, ale na szczęście można ją rozwiązać kupując uniwersalną podpórkę pod nadgarstki od dowolnego producenta.

Razer Blackwidow V3 Mini class="wp-image-1800706"
Razer Blackwidow V3 Mini

Pozostając przy minusach, podobnie jak większe Blackwidow, tak i V3 Mini jest bardzo, ale to bardzo głośna, nawet jak na klawiaturę mechaniczną. Jeśli planujecie jej używać w biurze lub w pokoju przy innych domownikach, polecam zaopatrzyć się w tłumiące o-ringi.

Razer Blackwidow V3 Mini class="wp-image-1800709"
Razer Blackwidow V3 Mini

Ostatnia wada to czas pracy klawiatury, który jest… cóż, to zależy. Jeśli nie korzystamy z podświetlenia RGB i używamy wyłącznie połączenia Bluetooth, klawiatura może pracować (podobno) nawet 200 godzin. Jednak korzystając z klawiatury jak z klawiatury, z pełnym podświetleniem i łącznością Hyperspeed 2.4 Ghz, Blackwidow V3 Mini wytrzymywała mi maksymalnie 3-4 dni między ładowaniami.

Razer Blackwidow V3 Mini class="wp-image-1800733"
Razer Blackwidow V3 Mini

Na tym jednak koniec narzekań, bo oprócz tych wad wrażenia z korzystania z Blackwidow V3 Mini są doskonałe, zwłaszcza w czasie rozgrywki. W grach format 65 proc. spisuje się po prostu znakomicie, chyba że gramy profesjonalnie w jakieś MOBA i mamy tonę makr przypisanych do dedykowanych klawiszy. W każdym innym przypadku klawiatura 65 proc. jest równie szybka i równie wygodna co pełnowymiarowe odmiany, jeśli tylko damy sobie kilka dni na przyzwyczajenie się do nieco „ściśniętego” układu klawiszy. A jeśli ktoś bardzo potrzebuje różnych profili do różnych gier, nadal można ich zaprogramować aż pięć, tyle że do ich przełączania nie użyjemy dedykowanych przycisków, lecz kombinacji klawiszy.

Razer Blackwidow V3 Mini class="wp-image-1800694"
Razer Blackwidow V3 Mini

Miałem sporo obaw odnośnie użycia tej klawiatury do pisania, ale niesłusznie. Tak naprawdę jedynym realnym kompromisem, z którym trzeba się liczyć, jest krótki prawy Shift. Siłą rzeczy nie dało się w tym formacie zmieścić długiego klawisza, więc prawy Shift jest bardzo krótki i mieszczony przed klawiszami strzałki w górę i insert. Chwilę mi zajęło przyzwyczajenie się do tej pozycji, ale jest to jak najbardziej wykonalne.

Niesłusznie obawiałem się też braku dedykowanych klawiszy funkcyjnych. Pamięć mięśniowa nakazuje mi sięgać ku górnemu rzędowi klawiszy, by np. zmieniać głośność odtwarzania multimediów. Tutaj dodatkowe funkcje zostały ukryte pod literkami i cyferkami, ale aby je zmienić, za każdym razem trzeba wciskać klawisz Fn na prawo od spacji.

Razer Blackwidow V3 Mini class="wp-image-1800712"
Razer Blackwidow V3 Mini

Bardzo podoba mi się też uniwersalność tej klawiatury, bo jednocześnie możemy ją połączyć nawet z czterema urządzeniami – jednym poprzez dołączony do zestawu adapter USB Hyperspeed i nawet trzema przy użyciu łączności Bluetooth. Muszę jednak podkreślić, że łącząc się przez BT widziałem zauważalnie mniej responsywną pracę i okazjonalne problemy z połączeniem. Podłączając klawiaturę przez Hyperspeed nie miałem najmniejszego problemu z działaniem urządzenia.

Razer Blackwidow V3 Mini class="wp-image-1800736"
Razer Blackwidow V3 Mini

Po kilku tygodniach z klawiaturą w tym formacie naprawdę trudno jest wrócić do pełnowymiarowego urządzenia. Niewielki rozmiar uzależnia, przyzwyczajając do bardzo wygodnej pozycji i ułożenia ramion podczas pracy i zabawy. To koronny argument za nabyciem takiej klawiatury.

Razer Blackwidow V3 Mini class="wp-image-1800688"
Razer Blackwidow V3 Mini

Razer Orochi V2 to idealny kompan gamingowych podróży.

Powiem wprost: nie mógłbym używać Razer Orochi V2 na co dzień, bo jest za mała, jest symetryczna (preferuję myszki profilowane) i jest stanowczo zbyt lekka jak na mój gust. Gdybym jednak często podróżował z laptopem i chciał mieć ze sobą jak najlepszą myszkę do gier – to co innego.

Razer Orochi V2 class="wp-image-1800715"
Razer Orochi V2

Razer Orochi V2 to myszka mobilna bliska ideału. Waży raptem 60 g, mierzy raptem 108 mm długości i mieści się w każdej torbie i plecaku. Można ją podłączyć przez adapter USB Hyperspeed lub przez Bluetooth. Można ją zasilać jedną baterią AA lub AAA, co nie tylko daje większą uniwersalność zasilania, ale też pozwala nieco zmienić masę urządzenia.

Razer Orochi V2 class="wp-image-1800721"
Razer Orochi V2

Niezależnie od wyboru rozmiaru baterii, czas pracy jest absurdalnie dobry. Przez trzy tygodnie testów Orochi V2 straciła raptem 10 proc. naładowania, co pozwala mi mniemać, że przewidywany przez Razera czas pracy (40 dni) jest mocno zachowawczy, a myszkę stać na znacznie więcej. No i nie ma w niej LED-ów, co jednych zasmuci, a drugich ucieszy.

Razer Orochi V2 class="wp-image-1800691"
Razer Orochi V2

Od strony gamingu i codziennego użytku nie sposób powiedzieć o Orochi V2 złego słowa, może prócz tego, że jest myszką symetryczną – ale to oczywiście kwestia gustu. Nie mam najmniejszych zarzutów, jeśli chodzi o sposób jej działania.

Razer Orochi V2 class="wp-image-1800724"
Razer Orochi V2

Przyciski są niesłychanie responsywne i w pełni programowalne w programie Razer Synapse. Szczególnie przypadło mi do gustu kółko myszki, które jest ponadprzeciętnie precyzyjne, tak, że nie sposób np. przypadkowo wybrać z menu ekwipunku innej pozycji niż zamierzaliśmy.

Razer Orochi V2 class="wp-image-1800679"
Razer Orochi V2

Powalające wrażenie robi też sensor optyczny Razer 5G. Oferuje on czułość na poziomie max. 18000 DPI, którą możemy regulować w pięciu zakresach przyciskiem na myszce.

Razer Orochi V2 class="wp-image-1800718"
Razer Orochi V2

Domyślne wartości ustawione są na 400, 800, 100, 3200 i 6400, ale w każdej chwili można je zmienić w Razer Synapse. Po wyborze danego ustawienia w rogu ekranu pojawi się powiadomienie potwierdzające aktualną czułość sensora.

Razer Orochi V2 class="wp-image-1800727"
Razer Orochi V2
Razer Orochi V2 class="wp-image-1800730"
Razer Orochi V2

Czy warto inwestować w gaming w rozmiarze XS?

„Inwestycja” to dobre słowo, wszak obydwa niewielkie akcesoria od Razera są bardzo drogie. Szczerze mówiąc: nieadekwatnie drogie, zwłaszcza klawiatura.

Razer Blackwidow V3 Mini kosztuje aż 859 zł. Słownie: osiemset pięćdziesiąt dziewięć złotych. Ja rozumiem, że miniaturyzacja kosztuje, ale… kurde, bez jaj. Za tyle to można kupić wypasioną pełnowymiarową klawiaturę od Razera albo perfekcyjną Logitech G915 TKL. Albo solidny komplet akcesoriów ze średniej półki. Cena jest absurdalnie przesadzona i absolutnie nie polecam zakupu, dopóki nie spadnie o kilka stówek. 600 zł – tyle maksymalnie byłbym gotów zapłacić za nową klawiaturę Razera.

Razer Blackwidow V3 Mini class="wp-image-1800700"
Razer Blackwidow V3 Mini
REKLAMA

Razer Orochi V2 również do najtańszych nie należy, bo kosztuje 349 zł. I o ile za te pieniądze można mieć inne, równie dobre, pełnowymiarowe myszki dla graczy, tak nie jest ona droższa od np. Logitech Mx Anywhere 3, którą Orochi V2 przebija pod każdym względem – zarówno w grach, jak i w codziennej pracy.

A odpowiadając na pytanie „czy warto” – to zależy. Gamingowe akcesoria w rozmiarze XS mają wiele zalet, z oszczędnością miejsca na biurku i mobilnością na czele. Każdy musi sam sobie odpowiedzieć, czy te argumenty są na tyle istotne, by wydać pieniądze na „skurczone” akcesoria, czy może lepiej pogodzić się z gabarytami i sięgnąć po dużo większe, ale o wiele lepiej wyposażone (i zwykle tańsze) pełnowymiarowe klawiatury i myszki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA