Ogniste oko na wodach Zatoki Meksykańskiej. Skąd ogień na powierzchni wody?
Choć wygląda to na scenę z filmu science-fiction, w której za chwilę z wody wynurzy się statek obcych czy też mechaniczna Godzilla, to nagranie przedstawione poniżej jest prawdziwe. Ktoś podpalił Zatokę Meksykańską.
Jak donosi agencja Reuters w nocy doszło do pęknięcia podmorskiego rurociągu o średnicy 30 cm. Wskutek pęknięcia doszło do wycieku z rurociągu gazu (metan, propan, etan), który wydostając się na powierzchnię oceanu ulegał samozapłonowi.
Momentalnie w nocy z piątku na sobotę nagranie nietypowego pożaru rozniosło się po mediach społecznościowych na całym świecie. Wkrótce zresztą pojawiły się kolejne, na których widać akcję gaśniczą. Widok był dość surrealistyczny: płomienie wydobywające się z wody przypominały według wielu roztopioną lawę wydostającą się z wulkanu.
Sam pożar - choć krótkotrwały - szybko został przezwany mianem „ognistego oka”. Jakby nie patrzeć, choć płonął gaz, to jednak płomienie wyglądały jakby wydostawały się z wody. Na innym nagraniu widać trzy statki, które w trakcie pożaru starały się gasić płomienie. Operator rurociągu poinformował, że ostatecznie pożar kontrolowano za pomocą azotu.
W tym kontekście osobliwie wyglądają zapewnienia Angela Carrizalesa, szefa meksykańskiego urzędu ds. bezpieczeństwa wydobycia ropy naftowej, w których przekonuje on, że do żadnego wycieku nie doszło. Pytanie zatem co płonęło? Woda?
Spokojnie, już posprzątane
Choć pożar wyglądał groźnie, to udało się go ugasić już po pięciu godzinach, gdy spirala retweetów i udostępnień nagrania dopiero się rozpędzała. Jak jednak wskazuje Reuters problem był poważny, bowiem pęknięty rurociąg połączony jest z polem naftowym Ku-Maloob-Zaap, z którego wydobywane jest nawet 40 procent ropy naftowej Meksyku. Z tego też powodu natychmiast po pozyskaniu informacji o pęknięciu, jego operator odciął dopływ gazu i paliwa do tego segmentu rurociągu.