REKLAMA

14-latka strzela do policji, bo „chce to załatwić jak w GTA”. Media stają na wysokości zadania, nie zwalają winy na gry

W Stanach Zjednoczonych doszło do tragicznej sytuacji. Dwoje dzieci w wieku 12 i 14 lat włamuje się do domu, kradnie broń, a następnie rozpoczyna strzelaninę z policjantami. Gdy 14-letnia dziewczyna widzi funkcjonariuszy, twierdzi, że „załatwi to jak w GTA”. O dziwo, sytuacja nie stała się powodem do kolejnej nagonki na gry wideo.

14-latka strzela do policji, bo „chce to załatwić jak w GTA”
REKLAMA

Z początkiem czerwca doszło w USA do dramatycznej sytuacji. Dwoje dzieci - chłopiec w wieku 12 lat i dziewczyna w wieku 14 lat - ucieka z domu dziecka. Następnie nieletni włamują się do domu na farmie w Volusia County na Florydzie, pod nieobecność właściciela. Na miejscu znajdują liczną amunicję i broń palną: pistolet, strzelbę oraz karabin automatyczny. Gdy policjanci docierają na miejsce włamania, nie mają jeszcze pojęcia, jak trudna czeka ich sytuacja.

REKLAMA

Na widok funkcjonariuszy, dzieci świadomie i celowo otwierają ogień do policjantów.

Rozpoczyna się strzelanina, która trwa ponad pół godziny. W tym czasie ośmiu oficerów policji znajduje się pod ostrzałem. Funkcjonariusze szybko zdają sobie sprawę, że mierzą do nich dzieci. Szeryf Mike Chitwood odpowiedzialny za koordynację działań podkreśla, aby nie strzelać do 12-latka i 14-latki. Niestety, wszelkie próby przeczekania sytuacji oraz nawiązania kontaktu z dziećmi kończą się salwami ognia. Policjanci są zmuszeni do chowania się za osłonami oraz pośród drzew, w obawie o własne zdrowie i życie.

W pewnym momencie do domu zajętego przez dwoje dzieci wpada policyjny telefon komórkowy. Za jego pośrednictwem funkcjonariusze chcą porozmawiać z dziećmi i uspokoić sytuację. Starania funkcjonariuszy spełzają jednak na niczym. Gdy podchodzą do domu, z garażu wyłania się 14-latka uzbrojona w strzelbę, mierząca w ich kierunku. Policjanci po raz kolejny się wycofują, słysząc kule świszczące nad ich głowami. Po chwili powtarzają manewr i ponownie napotykają na dziewczynkę ze strzelbą w dłoniach. Padają strzały. Nieletnia zostaje trafiona w brzuch oraz ramię.

Wkrótce potem 12-latek uzbrojony w karabin poddaje się. Dziewczynka trafia do szpitala. Policjanci są rozbici. Szeryf Mike Chitwood z Volusia County na Florydzie podkreśla potem: Brakuje mi słów. Do czego to doszło, gdzie popełniliśmy błędy, że 12-latek i 14-latka otwierają ogień na widok policjantów. Policja opublikowała w sieci ponad 9 minut materiału dokumentującego przebieg akcji, nagranego głównie przez kamery na uniformach.

Postanowiła załatwić to jak w GTA”. Nagonki na gry wideo raczej jednak nie będzie.

 class="wp-image-1739049"

Zatrzymany 12-letni chłopiec przyznał: młodzi doskonale zdawali sobie sprawę, iż strzelają do policjantów. Co więcej, dziecko nie ukrywa, że oboje korzystali z broni z zamiarem wyrządzenia krzywdy stróżom prawa. Chłopiec opisuje moment, gdy funkcjonariusze zbliżają się do domu. Starsza dziewczynka miała wtedy powiedzieć, że „załatwi to jak w GTA”. To nawiązanie to niezwykle popularnej i niezwykle dochodowej serii gier Grand Theft Auto z oznaczeniem od 18 roku życia, tworzonych dla pełnoletnich odbiorców.

Amerykańskie i światowe media dostały zatem chłopca do bicia, mając gry wideo jak na widelcu. Nie byłby to pierwszy raz, gdy mass media doszukiwałyby się wpływu serii Grand Theft Auto na tragiczne wydarzenia w USA z użyciem broni palnej. Nawet pomimo wyników badań dowodzących, że gry wideo nie są bezpośrednim powodem agresji i przemocy. Dlatego tym bardziej cieszy mnie, że redakcje relacjonujące sytuację stanęły na wysokości zadania, z kolei osoby związane z opieką nad dziećmi czują się do pewnego stopnia odpowiedzialne za tragedię. Bo chociaż winny został wskazany, nie jest nim gra wideo.

REKLAMA

System, który nie działa

Z 12-latkiem oraz 14-latką już wcześniej były problemy. Chłopak jeszcze tego roku miał grozić dyrektorowi szkoły rzuceniem w niego cegłówką. Kilka dni później 12-latek groził śmiercią innemu uczniowi, strasząc, że rozsmaruje jego wnętrzności na trybunach boiska. Dziewczynka była z kolei znana policji, mając na koncie m.in. podpalenie szopy. Niewiele brakowało, aby ogień rozprzestrzenił się na sąsiednie domy.

Oboje znajdowali się pod opieką domu dziecka Florida United Methodist Children's Home. Nim dziewczyna trafiła do tego miejsca, kilkukrotnie uciekała różnym opiekunom zastępczym. Kitwana McTyer, stojąca na czele FUMCH mówi: ta tragiczna sytuacja to skutek niedziałającego systemu. Zdaniem McTyler dzieci tego typu potrzebują specjalnej, indywidualnej opieki, której jej ośrodek nie jest w stanie zapewnić. Do tego Florida United Methodist Children's Home już wcześniej miał być przeładowany, opiekując się zbyt wieloma podopiecznymi.

Kitwana McTyer zwraca także uwagę, iż w ostatnich kilku latach znacząco wzrósł odsetek młodych przejawiających trudne zachowanie. Potwierdzają to raporty lokalnej policji. Wynika z nich, że ponad 300 telefonów rocznie to sprawy związane z ośrodkiem FUMCH. McTyler wskazuje jednak, że znaczna część z tych zgłoszeń nie była związana z dramatycznymi wydarzeniami, ale były to zgłoszenia opuszczenia ośrodka przez podopiecznych. Mimo tego jej zdaniem amerykański system opieki zastępczej nie działa: ani w zakresie dostępnych miejsc, ani w zakresie sprawowanej opieki nad trudną młodzieżą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA